Zwykłe pozowanie? Niezupełnie. Patrzymy na dół i już wiemy, na czym polega żart

Aneta Todorczuk-Perchuć i Marcin Perchuć po mistrzowsku dali do zrozumienia, że stanowią uzupełniającą się całość.

Gdyby patrzeć na nich oddzielnie, w ich strojach nie dopatrzylibyśmy się niczego szczególnego. Ot, niedbały luz i stonowana elegancja (albo na odwrót). Kiedy jednak Aneta Todorczuk-Perchuć i jej mąż, Marcin Perchuć, na wiosennej ramówce TVN stanęli do zdjęć razem, w mig pojęliśmy, że ich ubrania to klucz, szyfr, manifest, a może i komunikat. Tu nie może być mowy o przypadku.

<< PRZYPADEK? NIE SĄDZIMY >>

Tam, gdzie u niej czerwono, u niego czarno. Tam, gdzie u niej czarno, u niego... tak, zgadliście. Oczywiście, że czerwono. To prawda, pięknie pozują, przytulają się i w ogóle. Ale to dopiero ich ubrania stanowią symboliczne domknięcie kompozycji. Chyba, że to przypadek, ale w przypadki to my już nie wierzymy od dawna :)

alex

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.