Weronika Rosati pierwszy raz o wypadku z Adamczykiem: Niestety, ta sprawa wciąż budzi emocje

Weronika Rosati pierwszy raz udzieliła wywiadu od czasu wypadku.

Wypadek Weroniki Rosati we wrześniu zeszłego roku miał duże konsekwencje dla aktorki. Skomplikowanie złamanie przewróciło jej życie do góry nogami. Chodzenie, a właściwie leżenie z gipsem, przez wiele tygodni dawało się aktorce we znaki. Dopiero teraz, 6 miesięcy od wypadku, zdecydowała się udzielić wywiadu.

Zgodziłam się na rozmowę, ale mam nadzieję, że nie będziemy mówić tylko o wypadu, choć wiem, że niestety ta sprawa wciąż budzi emocje. Oczywiście, że wolałabym dla siebie zachować i szczegóły, i to, jak się dzisiaj czuję, ale jest dużo przekłamań (...). Wcześniej każdy dzień zaczynałam o szóstej, siódmej rano, biegłam na siłownię, na plan, casting, spotkanie, byłam ciągle w biegu, podróży - mówiła Weronika Rosati w najnowszym numerze "VIVY!"

Tymczasem stan zdrowia Rosati wymagał dużej dozy odpoczynku. Miała jednak dobrą motywację, aby podporządkować się zaleceniom lekarza. Pod koniec października w Nowym Jorku miała się odbyć premiera ważnego dla aktorki filmu "Last Vegas", w którym zagrała u boku m.in. Michaela Douglasa.

Tak mi zależało, by tam pojechać. (...) Bez szemrania godziłam się na leżenie godzinami z nogą do góry, na kroplówki, by się wzmocnić. Byłam bardzo sumienna. Byle tylko pojechać - czytamy dalej słowa Rosati w tym samym wywiadzie.

Weronika RosatiWeronika Rosati Okładka magazynu Okładka magazynu

Rosati podreperowała stan zdrowia, ale i tak nogę miała w gipsie. W takim stanie nie chciała być widziana na premierze.

Nie miałam zamiaru pojawić się o kulach na czerwonym dywanie czy to w Nowym Jorku, czy w Warszawie - mówi w "VIVIE!". - (...) Miałam przygotowany wcześniej mój ulubiony zestaw galowy: suknia projektu mamy, buty Kazar, biżuteria Apart. Od lat stawiam na polskie marki, jednak nie pojechałam na tę premierę, żeby wejść na czerwony dywan...

Aktorka przyjechała na premierę, jednak do środka zdecydowała się wejść tylnym wejściem, osłoniętym od błysku fleszy. Rosati za wszelką cenę starała się unikać medialnego zamieszania związanego z wypadkiem.

Wciąż dziwią mnie fałszywe artykuły z fotomontażami, pseudolekarskimi diagnozami, że mój stan jest krytyczny, że spędzę w gipsie jeszcze długie miesiące. Albo że najwcześniej za rok stanę na nogi. Bzdury. (...) Moja mama jest już zmęczona nieustannymi telefonami z kolejnymi zmyślonymi informacjami, których nie ma ochoty prostować i komentować. A siła zamieszania jest tak wielka, że zaczyna mi to szkodzić zawodowo - powiedziała w "VIVIE!".

Weronika RosatiWeronika Rosati Skan z magazynu 'Viva!' Skan z magazynu 'Viva!'

Mimo tylu niedogodności, Rosati nie uważa wypadku za pechowe zrządzenie losu.

Dlaczego pech? A może szczęście? Przecież nic poważnego się nie stało. Nie mam zamiaru ukrywać, że to nie było zwykłe złamanie. Ale z drugiej strony wiem, że najgorsze mam już za sobą.
Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA