Firma zerwała z Sadowską umowę, bo uwierzyli w plotki o ciąży. "Żałość, żyjemy w średniowieczu"

Kolorowe magazyny czytają nawet dyrektorzy poważnych firm.

To, że tabloidów raczej nie można traktować jako wzór wiarygodności, wydawałoby się, iż wie każdy. Tymczasem okazuje się, że nawet poważni panowie w garniturach i panie w eleganckich garsonkach traktują serio wiadomości wyssane z palca. Boleśnie przekonała się o tym Beata Sadowska , która straciła kontrakt przez plotki o swojej ciąży!

Kilka dni temu do mojej managerki dzwoni agencja obsługująca międzynarodową firmę logistyczną, dla której w połowie czerwca miałam prowadzić uroczysty wieczór i z którą zawarłyśmy umowę w połowie marca. Dzwoni z informacją, że zrywają umowę, bo... jestem w ciąży - napisała na Natemat.pl Sadowska.

Całe zdarzenie początkowo wywołuje na twarzy uśmiech, jednak gdy po chwili okazuje się, że ta absurdalna komedia dzieje się naprawdę, wzbiera fala oburzenia. Oto okazuje się, że po podpisaniu wszystkich dokumentów, powodem, który niweczy wszelkie plany, jest ciąża! Sadowska słusznie zauważyła, że w innych krajach z takimi sprawami idzie się do sądu.

W Stanach za taką argumentację byłby proces. U nas żałość, że żyjemy w średniowieczu. "W ciąży", znaczy gorsza? Nieatrakcyjna? Mniej sexy? Wystarczy spojrzeć na Małgorzatę Sochę czy Dorotę Gardias , żeby odpowiedzieć: bzdura.

Beata SadowskaBeata Sadowska Kapif Kapif

Wściekłość dziennikarki jest najzupełniej uzasadniona, ponieważ podana przez drugą stronę argumentacja nie tylko nie mieści się w granicach racjonalnego porządku, ale też świadczy o mentalnym zacofaniu z jakim spotykają się na rynku pracy kobiety w ciąży.

Nie pisnęłabym słowa, gdyby argumentacja brzmiała: bo prezes zmienił zdanie, bo znaleźliśmy lepszą prowadzącą, bo zmieniła się koncepcja. Takie rzeczy się zdarzają, choć przyznaję - nigdy po podpisaniu papierów - czytamy. I dalej - Ale podkładać się argumentem, że "jestem w ciąży"?! Argumentem, który w zasadzie powinien brzmieć: "bo przeczytaliśmy w 'Na żywo', że pani Beata jest w ciąży"?! W XXI wieku? W środku Europy? W kraju, który chce być nowoczesny, partnerski, bez szklanych sufitów i dyskryminacji?

Ciekawe, czy dziennikarka skieruje sprawę do sądu. A może uważa, że w takim kraju jak Polska i tak w ten sposób niczego nie wskóra?

Beata SadowskaBeata Sadowska Kapif Kapif

Sadowska pisze też, że doskonale rozumie obawy pracujących kobiet w ciąży, które doskonale wiedzą, że zwolnić je można nie tylko w teorii. Pracodawca zawsze bowiem może "zredukować" ich etat i pozbyć się "problemu". Ruszyło Was to? Jeżeli tak, zapraszamy do udziału w naszej sondzie.

alex

Czy wkurza cię to, że zwalnia się z pracy kobiety w ciąży?
Więcej o:
Copyright © Agora SA