Masi Oka - fanki chcą trzymać go jak zwierzątko

Odtwórca roli Hiro Nakamury w serialu "Herosi" - Masi Oka - lubi swoją sławę, bo dzięki niej ludzie zaczęli go lepiej postrzegać. Nikt już nie wita się z nim słowami "Yo żółtku!", tylko "Cześć Masi! Uwielbiamy twój program!". Aktor jednak zdziwił się tym, co piszą o nim w internecie fanki. Grouppies jak to grouppies: marzą o tym, by trzymać swoich idoli w piwnicy, dokarmiać ich i codziennie wyciągać w jednym, wiadomym celu.

Aktor przyznał, że rzadko surfuje po internecie, a czyta tylko wiadomości od przyjaciół i dziennikarzy. Pewnego dnia przeczytał jednak, co myślą o nim jego wierne fanki. Generalnie owe wypowiedzi nie wybijały się ponad typowe "funkowe" standardy:

O mój Boże, Hiro Nakamura, kocham go tak bardzo. Chcę, żeby był moim zwierzątkiem. Chcę zamknąć go, mówić do niego, całować go. Pragnę dosłownie uczynić go moim zwierzątkiem.

Po przemyśleniu sprawy Masi stwierdził jednak, że w gruncie rzeczy nie byłoby to takie złe. Tak długo, jak wielbicielki będą pamiętały o karmieniu go.

Aktor uwielbia dzielić z swoimi fanami pasję do serialu. Ludzie chętnie dopytują się go, co stanie się w następnych odcinkach "Herosów", szczególnie podczas hiatusu. Dziewczyny podbiegają do niego, całują i uciekają. Gdy spaceruje ulicą, wszyscy chcą zrobić sobie z nim zdjęcie, choć jeszcze rok temu nikt nie zwracał na niego uwagi. Robimy się zazdrośni.

W przeciwieństwie do wielu innych idoli dziewcząt, Masi nie jest kolejnym macho o cielęcym spojrzeniu. Ma IQ powyżej 180 i mówi biegle po angielsku, japońsku oraz hiszpańsku. Posiada dyplom z matematyki, informatyki i sztuki teatralnej. Choć obecnie związał się z aktorstwem, nadal pracuje jako programista i specjalista od efektów specjalnych w wytwórni George'a Lucasa (m.in. tworzył takie filmy jak "Piraci z Karaibów" czy "Gwiezdne wojny"). Ostatnio otrzymał nominację do nagrody Emmy jako najlepszy drugoplanowy aktor w serialu dramatycznym.

Jest milusi i inteligentny. Pozostaje nam tylko życzyć mu powodzenia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.