Graliśmy za koszty dojazdu!

Artyści, którzy wystąpili na WOŚP muszą tłumaczyć się z pieniędzy.

W tej sprawie nie padło jeszcze ostatnie słowo. Wszystko zaczęło się od słów Zbigniewa Hołdysa zaadresowanych do wszystkich muzyków, którzy zażądali niedorzecznych stawek za zagranie na (teoretycznie) charytatywnych koncertach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dla przypomnienia: Szymon Wydra zażądał 30 tysięcy złotych, De Mono 22 tysięcy złotych, Arka Noego 12 tysięcy złotych, a Bracia Cugowscy 10 tysięcy złotych. Owsiak powiedział, że to co zrobili to wiocha, ale jeszcze ostrzej o ich zachowaniu wypowiedział się Zbigniew Hołdys .

Jeżeli jakiś artysta bierze wynagrodzenie za występ na WOŚP, to jest zdemoralizowanym ch... niewartym podania ręki.

Sprawa budzi wiele kontrowersji. "Twoje Imperium" postanowiło zasięgnąć opinii tych, których posądza się o branie kasy za granie.

Robert Friedrich, lider Arki Noego , wysoką stawkę tłumaczył się ilością osób w zespole:

- Proszę pamiętać, że Arka Noego to 40 osób, w tym dzieci. Muszą gdzieś się przespać i zjeść. Musimy też wynająć autokar, zapłacić kierowcom, pracownikom, którzy noszą ciężki sprzęt nagłaśniający. My jako muzycy nie wzięliśmy nawet złotówki! - czytamy w tygodniku.

Co na zarzuty zespół De Mono ?

- Nie było żadnych negocjacji o cenę. Zwyczajowa stawka za występ grupy wynosi 35 tysięcy złotych. Po rozliczeniu wszystkich kosztów dojazdu pozostałą kwotę przelejemy na konto Orkiestry. Sobie nie zostawimy ani złotówki - mówi menadżer.

Bracia Cugowscy podobno zażądali 10 tysięcy.

- Nic na tym nie zarobiliśmy. Zagraliśmy za zwrot kosztów podróży. Nie mogę zdradzić, za ile, ale nie więcej niż 10 tysięcy złotych - wyjaśnia menadżer grupy.

Maciej Durczak , menadżer zespołu Łzy , też musiał się tłumaczyć.

- Przysięgam, że nie zarobiliśmy na Owsiaku nawet złotówki. Muzycy zagrali za zwrot kosztów, czyli 20 tysięcy złotych. (Ciekawe, czym podróżują? - przyp. red.)

Najbardziej po łapach dostał zespół Carpe Diem , który (podobno) zażądał 30 tysięcy!

- To bzdura! Na koncercie w Białymstoku zagraliśmy za darmo, odebraliśmy sobie tylko koszty podróży - zarzeka się menadżer zespołu.

Nie jest jednak tak, że wszyscy potępiają muzyków. Paweł Kukiz wystosował oficjalny list, w którym może nie popiera kolegów po fachu, ale obrzucanie ich błotem traktuje jako lekką przesadę.

Mam wrażenie, że powstał jakiś niepisany przymus grania dla Jurka Owsiaka, i to grania za darmo. To trochę tak, jakby lider U2 Bono, znany z inicjatyw charytatywnych, jeździł na koncerty własnym samochodem i jeszcze musiał pod kasą kupować sobie kanapki Czy kamerzyści TVP też pracują przy Orkiestrze za darmo? A oświetleniowcy? A straż pożarna? - pyta w swoim liście Paweł.

Co sądzicie o sprawie?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.