W " Kuchennych rewolucjach " Magda Gessler odwiedziła restaurację Juran w Dąbrowie Górniczej, którą prowadziła para z 30-letnim stażem, Ania i Bolesław. Jednak problemy rodzinne - brak ślubu pary i brak poczucia bezpieczeństwa Ani - kładły się cieniem nie tylko na atmosferze w lokalu, ale i na finansach - w lokalu brakowało klientów. Poza tym obok restauracji Bolek prowadził skup samochodów, które przeznaczał na złom. Na parkingu przed restauracją zalegały więc zdezelowane auta. Żeby tego jeszcze było mało, restauracja miała złą renomę. Już przed samym wejściem straszył szyld "pokoje od 50 zł". Jak się okazało, wiele osób brało to miejsce za... dom publiczny. Gessler dopytywała właściciela, dlaczego zostawił ten szyld. Okazało się, że ten kierował się zasadą: nieważne jak, byle mówili.
Wiem, że może się kojarzyć różnie, to jednak mówią - stwierdził.
Cichy dom publiczny - Gessler nie ceregieliła się.
My spotykamy się z rożnymi klientami, nie mnie oceniać, co kto robi - tłumaczył Bolek.
Tymczasem Gessler nie zdążyła się jeszcze wygodnie rozsiąść, a jej słynne pukle wplątały się w palącą się na stole świeczkę! Na szczęście mały pożar udało się zgasić, ale Gessler miała już wyrobione zdanie.
Nie ma rzeczy przez przypadek, to jest zły znak - powiedziała kelnerce.
I miała rację. Podane jej dania nie obroniły się, ale to czego przede wszystkim brakowało w tej restauracji to żaru i dobrej energii. Gessler zaprosiła Anię na rozmowę w 4 oczy, podczas której okazało się, że choć para jest ze sobą ponad 30 lat, to nie ma ślubu. Gdyby więc Ania odeszła od partnera - zostałaby sama, bez pieniędzy, a nawet bez mieszkania. To wszystko sprawiało, że nie czuła się bezpiecznie.
Jesteś od niego uzależniona, nic nie jest na nią zapisane - tłumaczyła Gessler.
Restauratorka stwierdziła, że trudno stworzyć ciepłą rodzinną restaurację, gdy jedna ze stron nie czuje się bezpiecznie. Kazała więc Bolkowi przepisać restaurację partnerce lub chociaż przekazać ją w długoletnią darmową dzierżawę.
Żeby restauracja szła dobrze, żeby kobieta wiedziała, na czym stoi, to ma podstawowe znaczenie. Jeśli ty dasz jej poczucie bezpieczeństwa, to sytuacja tej restauracji zmieni się diametralnie - argumentowała Gessler.
Wydawało się, że para doszła do porozumienia, ale gdy cała rodzina razem z Gessler wybrała się w odwiedziny do innej restauracji, znów wybuchła kłótnia. Bolek był wściekły, że "rodzina wpuściła go w taki kanał". Jednak następnego dnia na Gessler czekała wyjątkowo miła niespodzianka. Okazało się, że po powrocie do domu para wyjaśniła sobie to, co im leżało na sercu i zdecydowała się na ślub!
Będziemy mieć obrączkę na placu - ogłosiła Ania.
Z takiego obrotu spraw cieszył się też 30-letni syn pary, Roland.
Jestem szczęśliwy, że moi rodzicie pierwsi wezmą ślub niż ja - mówił do kamery.
Takiego obrotu spraw nie spodziewała się nawet sama Gessler. W tym wypadku nie dziwi, że nadała restauracji nową przewrotną nazwę: Oberża żar.
Gdy Gessler ponownie zawitała do restauracji, para miała już wyznaczoną datę ślubu.
18 czerwca ślub - mówiła Ania.
Ja rozumiem, że jestem świadkiem - żartowała prowadząca "Kuchenne rewolucje".
Radość restauratorki była tak wielka, że podzieliła się z fanami na swoim profilu na Facebooku zdjęciem całującej się pary.
Będzie ślub. Prawdziwa Rewolucja - podpisała zdjęcie.
W jednym z komentarzy pod zdjęciem Gessler zapowiedziała, że przygotuje tort dla pary na wesele!
Tort ode mnie na wesele!
Komentarze na Facebook.com/Magda Gessler Facebook.com/Magda Gessler Facebook.com/Magda Gessler
Fani chwalili to, że Gessler staje w obronie kobiet (zresztą nie pierwszy raz), choć nie wszyscy wierzyli w przemianę pana młodego. A Wy, wierzycie?
Komentarze na Facebook.com/Magda Gessler Facebook.com/Magda Gessler Facebook.com/Magda Gessler
Przyszłej młodej parze gratulujemy!
BP
