Tomasz Kot u Kuby Wojewódzkiego. Aktora zamurowało. "Stary, skąd to wziąłeś?". "Szczerze? Od twojej żony"

Tomasz Kot nie miał zielonego pojęcia, że Kuba Wojewódzki zapyta go o to, czy - uwaga - "woził ruskie gówno". Okazało się, że wydała go... żona. Chcąc nie chcąc, ale jednak bardziej chcąc, opowiedział o tym nader dokładnie.

Kiedyś chodziło się na Lindę, na Gajosa, a teraz chodzi się na Kota - powiedział Kuba Wojewódzki i fakt, coś w tym jest. Każdy film z udziałem Tomasza Kota ma w sobie to coś, co sprawia, że oglądanie go sprawia czystą przyjemność. Także dzięki wirtuozerskiej grze aktora.

Tomasz Kot odwiedził Wojewódzkiego świeżo po zagraniu w filmie "Żyć, nie umierać". O samym filmie było niewiele, zresztą Wojewódzki pilnował, żeby gość nie zdradził zbyt wiele i tym samym nie zepsuł kinomanom radości z seansu. Było za to sporo anegdot, a nawet żartów, w opowiadaniu których Kot jest podobno dobry. I owszem. Było zabawnie.

Tomek, ile jest prawy w tym, że wywoziłeś ruskie gówno? - w pewnym momencie znienacka zapytał swojego gościa Kuba Wojewódzki.

Pauza. Zdumiony Kot dekodował pytanie, w końcu odparł trochę bez związku:

Tak!
Tomek Kot na taczkach wywoził ruskie gówno! - powtórzył Wojewódzki, powoli i dobitnie, żeby zmaksymalizować efekt. - W ten sposób odzyskiwaliśmy niepodległość.
Stary, ale skąd to wziąłeś? - Nie przestawał zdumiewać się Kot.
Szczerze? Od twojej żony!

Tomasz Kot szczegółowo wytłumaczył, na czym polegała ta specyficzna praca.

Miałem 17, 18 lat. Rosjan już nie było w naszym okręgu, czyli w Legnicy. Jakaś firma przejęła budynki poradzieckie i ja tam pojechałem dorobić sobie na wakacje. To była bardzo ciężka robota. Wdzięczny jestem losowi za możliwość takiej ciężkiej pracy.
Dlaczego jesteś wdzięczny losowi, że po Rosjanach wywoziłeś gówno? - zdziwił się Wojewódzki. - Tomek, to jest dziwne.
Bo zrozumiałem, czego nie chcę robić do końca życia - wytłumaczył Kot. - Pomyślałem sobie: kombinuj chłopaku, pracuj...

Przy okazji wyszło na jaw (co za niespodzianka!), że Tomasz Kot nie od zawsze był wybitnym aktorem. Wcześniej zdarzało mu się na przykład grać... Statuę Wolności. Od tamtej pory ma uraz do dyskotek. Dlaczego? Bo Statuę Wolności grał w dyskotekach.

Kuba Wojewódzki słuchał tego z niedowierzaniem, ale też i trochę z podziwem.

Jesteś największym polskim aktorem - spuentował to.

Puenta miała wyjść trochę zabawnie, a trochę serio. Dokładnie tak, jak Kot: poważny facet, który potrafi rozbawić. Największy polski aktor (199 cm)? Może jeszcze nie, ale tytuł jest w zasięgu ręki.

TVN/X-News

alex

Pobierz nową aplikację Plotek.pl na telefony z Androidem

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.