Telekamery 2015. Torbicka punktuje wszystkich. Kuźniar poległ. Nie szkodzi, jest coraz lepiej [NASZYM ZDANIEM]

Miało być Emmy, wyszło jak zwykle? Nie do końca. Telekamery zaskoczyły, a zwłaszcza ostra jak brzytwa Grażyna Torbicka. Ale to nie jedyne plusy. Oto nasza subiektywna ocena gali.

Gdy niespełna dwa tygodnie temu zobaczyłam nagranie z Russellem Crowe i Ryanem Goslingiem, którzy po mistrzowsku wręczali jedną ze statuetek Australijskiej Akademii Filmowej (AACTA), aż chciało mi się płakać. Czemu TAK nie można organizować gal w Polsce? Okazuje się, że jest jeszcze dla nas nadzieja. Tegoroczne Telekamery "Tele Tygodnia" poczyniły krok w dobrym kierunku.

Prestiż

W zeszłym roku pisaliśmy o rozczarowaniu Telekamerami - przede wszystkim z powodu braku transmisji telewizyjnej. Brakowało nam też mocnych akcentów i po prostu naprawdę znanych twarzy. Tegoroczna gala nas mile zaskoczyła. Postarano się, żeby było inaczej niż w 2014 roku.

Zacznijmy od podstaw. Narzucono bardzo surowy dress code. Stroje wieczorowe, obowiązywały także media, co nie jest regułą na tego typu imprezach. Gdy kobieta z obsługi zdejmowała plakietkę z szyi jednego z fotoreporterów, bo nie miał marynarki ani eleganckiej koszuli, uświadomiłam sobie, jak bardzo wyśrubowane standardy narzucili tym razem (i dobrze) organizatorzy.

Jakby pana ktoś z Bauera zobaczył to... - mówiła pod nosem.

Tak samo surowe reguły dotyczyły gości. Wszyscy stawili się w bardzo eleganckich kreacjach. Nikt się nie wyłamał. Nie mieliśmy nieprzyjemności oglądać, tak powszechnego na polskich salonach, popisu ignorancji i jeansów na czerwonym dywanie. Bogate wnętrza luksusowego hotelu DoubleTree by Hilton mieniły się od długich sukien, śnieżnobiałych koszul i krawatów. Miła odmiana.

<< ZOBACZ KREACJE GWIAZD NA TELEKAMERACH >>

Kolejną rzeczą, która miała odróżniać tegoroczną galę od nienajlepszych imprez z przeszłości, było podkreślanie rzetelności. Można odczytywać w tym chęć odcięcia się od niechlubnej afery sprzed 4 lat, gdy to zorganizowana grupa, nazwana przez "Rzeczpospolitą" "pocztówkowym klanem", miała wpłynąć na wyniki plebiscytu . W tym roku natomiast na scenie pojawił się nawet przedstawiciel firmy audytowej Deloitte, zapewniając o braku jakichkolwiek nieprawidłowości. Działanie na pokaz? Owszem. Ale znów: w tym przypadku, to akurat dobrze.

Artur Żmijewski, Grażyna TorbickaArtur Żmijewski, Grażyna Torbicka Akpa Akpa

Prowadzący

To, co sprawia, że np. rozdanie Oscarów można oglądać dla samej przyjemności (a nie jedynie dla wyników), to prowadzący. Zeszłoroczne pseudozabawne żarty duetu Madej-Brzozowski przyprawiłyby o rumieniec wstydu króla gatunku - Karola Strasburgera. W tym roku galę otworzył inspirujący cytat z Orsona Wellesa, a papierowych gospodarzy zastąpiły dwie wyraziste osobowości: Artur Żmijewski i Grażyna Torbicka , która pokazała, że wcale nie jest zawsze grzeczna i nobliwa.

Po pierwsze suknia. Biała, o wymagającym kroju i ze wspaniałym dekoltem . Seksbomba w najszlachetniejszym tego słowa znaczeniu. Po drugie jej riposty. Ostre, w punkt, błyskotliwe.

Nie wiedziałem, że tak ładnie u was w tej Telewizji Publicznej - zaczął Jarosław Kuźniar, odbierając Telekamerę dla najlepszego prezentera informacji.
Wszystkie miejsca są zajęte - odparowała Torbicka.
W to nie wątpię... - dodał Kuźniar, wyraźnie zbity z tropu ripostą i owacją widowni (niektórzy bili brawo na stojąco, np. Beata Tadla).

Jarosław Kuźniar, Agnieszka Cegielska, Edward MiszczakJarosław Kuźniar, Agnieszka Cegielska, Edward Miszczak Akpa Akpa

Co prawda, czasem balansowały na granicy, za którą na Torbicką czekałyby obrażone ego kolegów po fachu, ale dla nas to nadal jest zaletą.

Juror, ciekawa kategoria. Może niedługo powstaną szkoły jurorów. "Kim jest twój mąż z zawodu?". "Jurorem". Ach, jak to brzmi [mąż Torbickiej, prof. Adam Torbicki, jest uznanym kardiologiem - przyp. red.]. O, i proszę, wystarczy, żeby juror tylko przeszedł i już zostaje gwiazdą - dodała, uszczypliwie komentując fragment filmu z nominacją w kategorii juror Joanny Krupy, która jako jedyna nie nagrała tzw. "wideopocztówki".

Szpilę wbiła Kościołowi...

Zawsze chciałem być w służbach specjalnych - zaczął Żmijewski.
Mój drogi, sutanna to zupełnie jak służby specjalne - nawiązała do roli aktora w serialu "Ojciec Mateusz".

Akpa

... oraz Tomaszowi Karolakowi, który w prasie kolorowej pojawia się praktycznie wyłącznie w kontekście kolejnych związków...

Oto znany telewizyjny bigamista, Tomasz Karolak - zapowiedziała aktora Torbicka.

Ale puentę dowcipu zdradziła dopiero Kożuchowska, mówiąc, że termin "bigamista" odnośni się do liczby serialowych żon - Karolak, w każdym z emitowanych obecnie z jego udziałem seriali, gra męża.

Akpa

"Burn!". Gdyby Telekamery opisywał Hollywoodreporter czy People, to właśnie tym słowem opisałby ostatni soczysty i ostry żart, którego nie spodziewałam się nigdy usłyszeć z ust kogoś takiego jak Torbicka. O co chodzi? Cały dochód z głosowania smsowego został przeznaczony na wsparcie Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Ceremonię przekazania czeku poprzedzał odczyt nominacji dla najlepszego aktora, który Torbicka zapowiedziała tak:

Nominowani w kategorii aktor, czyli przyszli rezydenci Domu w Skolimowie.
embed

Nagrodzeni

Największym zaskoczeniem była decyzja widzów, aby Telekamera dla najlepszej aktorki powędrowała w ręce Barbary Kurdej-Szatan. "To teraz, żeby zostać najlepszą aktorką, wystarczy zagrać w reklamie?" - pisali nasi czytelnicy. Aktorka, która obecnie gra także w "M jak miłość", przewidziała falę niezadowolenia.

Czuję się wręcz niezręcznie, bo jestem "najmłodsza stażem telewizyjnym". Dziękuję ekipie reklamowej. Umówmy się, gdyby nie ta cała kampania, prawdopodobnie w ogóle nie zostałabym dostrzeżona - powiedziała, odbierając Telekamerę.

[PEŁNA LISTA ZWYCIĘZCÓW]

Michał Żebrowski z żoną OląMichał Żebrowski z żoną Olą Kapif Kapif

Podobnie wyrazistych mów było zdecydowanie za mało. Poza Kurdej-Szatan zapadł w pamięć jedynie Michał Żebrowski, który ze sceny podziękował swojej żonie.

Dziękuję Oli, za to, że dopracowuje kwestie dr. Falkowicza [postać grana przez aktora w "Na dobre i na złe" - przyp. red.], aby były jeszcze bardziej złośliwe, niż chcą tego scenarzyści - mówił laureat Telekamery dla najlepszego aktora, a kamera pokazała czerwoną po czubek uszu żonę, siedzącą na widowni.

Dobrych przemówień było za mało, ale z drugiej strony nie było też tych z fatalnymi puentami, z których śmieje się jedynie ich autor. No może poza jednym... Oscar goes to Przemysław Babiarz.

Zaciągnąłem u państwa kredyt zaufania. Dobrze, że nie był to kredyt we frankach, co najwyżej w Przemkach - żartował Babiarz, odbierając Telekamerę dla najlepszego komentatora sportowego.

Akpa

Równie mocno jak w przemówieniu Babiarza brakowało humoru, tak w przemówieniu ekipy "Rolnik szuka żony" zabrakło podziękowań dla... kobiet, uczestniczek programu. Aż się prosiło, aby długą listę podziękowań dla realizatorów, przez rolników, dyrektorów stacji, zakończyło ciepłe słowo dla kandydatek na żonę. Szkoda, tym bardziej, że wizerunek programu krytykowanego za "szowinizm", można było tym gestem nieco podratować.

Ciekawą innowacją było wprowadzenie gongu, który laureatowi przypominał, że czas kończyć przemowę. Pomysł dobry, mimo że gala nie była transmitowana na żywo, lecz z ponad półtoragodzinnym opóźnieniem. Szkoda, że nie wytłumaczono nominowanym, czym jest ów sygnał.

Ten gong to chodzi o to, że mam już kończyć, tak? - pytała zdezorientowana Sylwia Grzeszczak.

Jak co roku, wręczano też Telekamery Specjalne. Tym razem powędrowały one do stacji HBO, Kuchnia+, Polsat Viasat History, TVP Seriale i TV Puls. Ten ostatni kanał wyróżniono jako "najbardziej rodzinny kanał" (Swoją drogą, ciekawe, jakie wartości rodzinne wzmacniała testowa emisja "Warsaw Shore").

Przyznano także dwie Złote Telekamery dla serialu "Czas honoru" i stacji Polsat Sport. Wszyscy fani siatkówki docenili z pewnością słowa Mariana Kmity, odbierającego nagrodę dla kanału.

Złoto do złota. Siatkarze zdobyli złoto, a my to pokazaliśmy - podkreślił Kmita, trzymając w dłoniach Złotą Telekamerę.

Telekamery 2015, laureaciTelekamery 2015, laureaci Akpa Akpa

Polskie Emmy?

W zeszłym roku samo użycie w jednym zdaniu słów "Telekamery" i "polskie Emmy" brzmiało jak kiepski żart. Czy tym razem owo porównanie jest tak samo nieuprawnione? Cóż, tegoroczne Telekamery to jeszcze nie "polskie Emmy", ale za to poczyniły krok w dobrym kierunku.

Widać, że organizatorom przyświecały standardy wielkich gal. A już sam fakt, że wyznaczono sobie ten azymut, uważam za duży plus. Tym bardziej, że dziś przeciętny zjadacz chleba dobrze orientuje się, jak wielkimi i dopracowanymi widowiskami (nie zwykłymi "rozdaniami nagród") są Oscary czy Grammy. One zaostrzają apetyt, który ciągle w Polsce nie może zostać zaspokojony. A my jesteśmy łasi na dobre widowiska. Nawet jeśli w tym roku Telekamery były imprezą jednej aktorki - Grażyny Torbickiej, to nic nie szkodzi. Jest postęp. Chcę więcej i lepiej.

Zobacz wideo

Zuzanna Iwińska

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.