Nie jest tajemnicą, że Anna Lewandowska jest mocno zapracowana. Trenerka dzieli życie między Polskę a Hiszpanię, jednak w ojczyźnie bywa stosunkowo rzadko. W Warszawie pojawia się co jakiś czas ze względu na zobowiązania zawodowe - tak jak 17 września, gdy była obecna na imprezie "Vogue". Przy okazji wydarzenia Lewandowska udzieliła wywiadu dla "Co za tydzień", w którym zdradziła kilka szczegółów z rodzinnego życia.
W rozmowie z "Co za tydzień" Anna Lewandowska przyznała, że nie ma za dużo czasu na częste wizyty w Polsce. Tym razem przykładowo zawitała do ojczyzny jedynie na dwa dni. Przyjazdów do kraju nie ułatwia też fakt, że trenerka łączy obowiązki z wychowywaniem córek, które na co dzień uczą się w Barcelonie. Lewa zdradziła, że w tym roku szkolnym grafik dziewczynek jest dość napięty.
Pojawią się konie, gimnastyka, lekcje hiszpańskiego, lekcje polskiego
- wymieniła. - Tak że edukacyjnie, ale dobrze się mają - zaznaczyła trenerka. Anna Lewandowska podkreśliła jednak, że jej córki są szczęśliwe. - Lubią Barcelonę, czują się wolne - zaznaczyła.
Udziałem w imprezie Lewa pochwaliła się w mediach społecznościowych. - Dzisiaj zdecydowanie aktywny dzień. Teraz pędzę do Warszawy. Mam kilka spotkań, kilka spraw zawodowych - informowała na Instagramie. Relacja z wydarzenia, którą opublikowała w mediach społecznościowych, nie spotkała się jednak ze szczególnie ciepłym przyjęciem. Sporo internautów zarzuciło trenerce m.in., że chwalenie się tym w sytuacji, gdy ogromna liczba ludzi w Polsce cierpi ze względu na powódź, nie jest w dobrym tonie. "Czy naprawdę konieczne jest bywanie, gdy Polska walczy z rzekami? Czy to trzeba aż tak relacjonować?" - można było przeczytać w komentarzach. Oberwało jej się także za kolejną podróż samolotem. "Podróże samolotami parę razy w tygodniu. Dziękujemy za mobilizację do zdrowego życia i zachęcamy do życia dobrego dla zdrowia planety i klimatu" - krytykowali internauci. Więcej na ten temat pisaliśmy w tym artykule.