Karolina Plachimowicz zyskała popularność dzięki udziałowi w drugim sezonie "Projekt Lady". Zajęła w nim czwarte miejsce, jednak niekoniecznie wzięła sobie do serca wszystkie rady, jakie otrzymała od prowadzących. W rozmowie z Plotkiem wyznała, że zarabiała na życie ciałem. Zarówno przed, jak i po programie.
Celebrytka podzieliła się z obserwatorami na Instagramie szczerym wyznaniem. Nie było to niestety nic pozytywnego. Karolina potwierdziła plotki, że była prostytutką.
Od jakiegoś czasu pojawiały się spekulacje na temat tego, jak zarabiam na życie. Napiszę wprost - zostałam wykorzystana przez najbliższe mi osoby. Osoby, którym ufałam, które kochałam i które obiecały mi pomóc stanąć na nogi. Zostałam potraktowana jak przedmiot, a moje ciało zostało wykorzystane dla zaspokojenia najniższych ludzkich instynktów.
Zamiast powielać obszerną treść jej posta, postanowiliśmy skontaktować się z nią i wypytać o szczegóły sprawy. Niektóre odpowiedzi bardzo nas zaskoczyły.
Jak wczoraj zareagowała Twoja mama na informacje, jakie zamieściłaś w sieci?
Wydaje mi się, że mama latami podejrzewała, ale dopóki nie miała dowodów, nie podejmowała tematu. Nie sądziła, że może zdarzyć się taka historia. Ja unikałam rozmów na ten temat. Mama nie rozumiała, czemu rozstałam się z partnerem. Nie chciałam, żeby wiedziała, jaka była prawda, bo była ona smutna.
Kogo miałaś na myśli, pisząc o osobach, które Cię szantażowały?
Pracowałam w takim klubie w Holandii. Ludzie stamtąd ciągle się odzywali, pisali. Zostałam nawet napadnięta z bronią. To się ciągnęło latami.
Czy Twoja córka miała jakieś nieprzyjemności związane z Waszą sytuacją rodzinną?
Niczego nie rozumiała. Nawet nigdy nie widziała mnie z żadnym facetem. Ona tego pewnie nie odczuła, nie była świadoma tego wszystkiego.
Kiedy umawiałaś się z klientami, kto opiekował się dzieckiem?
Byłam wtedy z moim partnerem. On się ciągle żalił, że nie ma pieniędzy. Postanowiłam więc, że pójdę do pracy, żeby mu pomóc, a on... Nie wiem, czy udawał, że nie wie. Jak mnie poznał, wiedział, że tak pracowałam. Skłamałam mu, skąd mam pieniądze, a on je ciągle zabierał. Zostawałam bez niczego. Później, jak powiedziałam, że je chcę, to mnie pobił. Nie miał skrupułów. Ciągle mówił, że trzeba iść do roboty. Nie wiem, czy udawał idiotę. Ale zaczął mnie bić, szantażować. Mi się wydaje, że on chciał i pieniądze i mnie.
Zostałam oszukana przez pracodawcę, a najbardziej przez męża.
Raz było tak, że nie wróciłam do Polski na święta i zostałam w pracy. Zarobiłam wtedy dużo pieniędzy - cztery tysiące euro. Nie miałam ich gdzie schować, bałam się, że dziewczyny mnie okradną i zostawiłam je u mojego szefa. On ich nie oddał. Poznałam też kiedyś taką dziewczynę, która miała mi pomóc na początku. Opowiadała mi bajki, że będę miała lepszy start i tak jakoś mnie nakłoniła do podjęcia tej pracy. Udając koleżankę, chciała też mieć z tego korzyści. Wydzwaniała do mnie i mówiła, że skoro mi pomagała, to chce kasę.
Strasznie się bałam. I ten mój szef, u którego pracowałam, zapłacił jej pięć tysięcy euro, żeby dała mi spokój. Ona wydzwaniała do mojej rodziny. Moja mama nawet raz przyjechała do Niemiec, a ja wymyśliłam, że pracuję na barze. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Ona by dostała wtedy zawału. Była też sytuacja, że poznałam chłopaków, nie wiem jak to nazwać, były z nimi dziewczynki z Polski - bardzo młode, takie szesnastolatki. Nazwę to targiem niewiniątek. One mnie błagały, żebym je zabrała. Jedną udało mi się wypuścić, drugiej nie. Potem mnie straszyli, że przyjadą i zabiją mnie, moje dziecko, faceta. Chcieli pieniędzy za to, że wypuściłam tę dziewczynę.
Ja zerwałam z tym dopiero niedawno, jakoś pół roku temu. Wszyscy mnie wykorzystywali i stwierdziłam, że to nie ma sensu, tym bardziej, że klienci zaczęli być natarczywi, zaczęli pisać, wyszukiwać mnie na Facebooku. Zatraciłam się i szukałam pomocy.
Tak, pracowałam już - przerwała Karolina. Pracowałam cały czas w Holandii, ale wzięłam sobie wolne. Gdyby nie ta praca, nie wiem, co dziś by się działo.
Zależy, raz cztery, raz dwa tysiące euro. Jak się umawiałam na chwilę to 150 euro. Pieniędzy było dużo, ale ja ich nie mam.
Tak, byłam na rozmowie w fabryce. Ale nie wiem, czy nadaję się do pracy fizycznej.
CW