Dominika Gwit, ilekroć słyszy krytykę na temat swojego wyglądu, odpowiada uśmiechem. Aktorka twierdzi, że kocha siebie i dodatkowe kilogramy nie spędzają jej snu z powiek. Dlatego kiedy fani ostro skrytykowali jej stylizację z pokazu Marty Banaszek, stwierdziła, że "wyglądała oszałamiająco". W wywiadzie dla "VIVY!" porównuje się do... Beyonce.
Ona była boska, była "fabulous" - mówi o żółtej sukience.
Czułam się w niej jak Beyonce! Mój stylista Kamil powiedział, że wyglądam oszałamiająco. Przyjaciółki również zachwalały. Mówiły: "awesome, amazing, czad". I nagle żółta sukienka okazuje się sprawą narodową. Z jednej strony myślę bzdura, a z drugiej coś w tym jest, bo może w końcu coś się ruszy.
Dominika twierdzi również, że ludzie ją krytykują, bo denerwuje ich jej szczęście. Podkreśla, że jej radość wynika z tego, że układa jej się w każdej dziedzinie życia.
Ludzi denerwuje to, że jestem szczęśliwa. Przeczytałam ostatnio taki artykuł, że im szerzej Dominika się uśmiecha, tym przeciętnej Kowalskiej robi się gorzej. I tak właśnie jest. Bo jakim prawem ona gruba jest szczęśliwa? Dlaczego Gwit ma męża, cieszy się życiem, ma świetną pracę i jeszcze krzyczy o tym? Jeśli kogoś to razi, to mam złą wiadomość, bo nie zamierzam przestać o tym mówić. Będę mówić, że jestem świetna i ty też masz do tego prawo. Nie mówię, że tylko ja jestem wspaniała, a wy nie. Mówię, że jestem fantastyczna i wy też tacy jesteście!
Przekonuje Was jej optymizm?
WJ