Emma Watson to zdeklarowana feministka. Zdjęciem toples wywołała burzę. "Hipokrytka". Odpowiada

Emma Watson sprowadziła na siebie falę krytyki po tym, jak pojawiła się toples na okładce "Vanity Fair". Zarzucono jej, że obnażanie swojego ciała nie przystoi feministce, na którą się kreuje. Aktorka skomentowała te oskarżenia.

Emma Watson od zawsze była orędowniczką feminizmu i równouprawnienia. Szczególny wyraz jej światopoglądu stanowi wypowiedź z 2014 r., kiedy otwarcie skrytykowała również kreującą się na feministkę Beyonce.

Kiedy oglądam jej teledyski, dostrzegam pewien konflikt. Czuję, że przesyła sprzeczny komunikat, bo z jednej strony uważa się za feministkę, a z drugiej kreuje wizerunek kobiet widzianych z męskiej perspektywy - mówiła w rozmowie z "Wonderland Magazine".

Choć z tych słów wynika, że nie można być jednocześnie "seksowną" i "feministką", to w sesji okładkowej do najnowszego "Vanity Fair" Emma pozuje toples. Czyżby zrewidowała swoje poglądy? Być może, ale łatwo się domyślić, ze internet jej tego nie darował. Twitter zalała fala negatywnych komentarzy.

Feminizm, feminizm... Różnice w zarobkach kobiet i mężczyzn... I dlaczego nikt nie bierze mnie poważnie? Feminizm... A tu są moje cycki! - komentuje ironicznie internautka.
Czy Emma Watson kiedykolwiek przeprosiła Beyonce za kwestionowanie jej feminizmu?
Emma Watson jest hipokrytką. Kiedy dziś krytykuje się ją za to samo, za co 5 lat temu skrytykowała Beyonce, nagle jej się to nie podoba.

Watson faktycznie wydaje się być zaskoczona krytyką. W wywiadzie dla Reutersa broni swojej sesji dla "Vanity Fair", twierdząc, że feminizm to wolność.

Feminizm daje wybór, to nie jest narzędzie do "bicia" kobiet. Tu chodzi o wolność i równość i naprawdę nie rozumiem, co wspólnego mają z tym moje cycki.

O ile taka definicja feminizmu nas przekonuje, o tyle nie do końca rozumiemy zachowanie Emmy. Robienie czegoś za co wcześniej kogoś się krytykowało nigdy nie wygląda dobrze.

WJ

Więcej o:
Copyright © Agora SA