Ula Chincz zaprosiła do siebie w gości siatkarza Andrzeja Wronę. Jego mieszkanie przechodzi akurat remont i siatkarz został pozbawiony łazienki. Jedzenie i kąt do spania zaofiarowała mu właśnie prezenterka telewizyjna. Wronie towarzyszyła kamera, która zarejestrowała jego wrażenia w nowym miejscu.
>>> TAK WYGLĄDA DOM ULI CHINCZ
Dzieci Uli Chincz na dzień dobry przedstawiły mu zasady panujące w domu:
1. Nie trzeba jeść, ale trzeba spróbować.
2. Przekleństwo kosztuje 10 zł.
Niestety, nie można było za przekleństwa płacić z góry. A siatkarz miał prawo narzekać. Wnętrze domu niewysokiej przecież prezenterki nie było w ogóle przystosowane do wymiarów mierzącego 2,05 m siatkarza. Lustro w łazience miał na wysokości brzucha. O wyciągnięciu się na dziecięcym łóżku mógł jedynie pomarzyć. Za to na stoliku w pokoju synka Chincz zobaczył... oprawione w ramkę zdjęci Roberta Lewandowskiego z autografem.
Do tego wszystkiego gospodyni postanowiła zatrudnić gościa do różnorakich prac gospodarskich. Nic więc dziwnego, że Andrzej Wrona postanowił po cichu dać nogę i zamieszkać w hotelu.
Film oczywiście ma charakter humorystyczny, niemniej dzięki niemu zobaczyliśmy wnętrze domu Uli Chincz.
JZ