Anna Popek przeszła operację serca. Do szpitala zaprosiła fotoreporterów [ZDJĘCIA]

Anna Popek na Facebooku poinformowała o tym, że cierpiała na arytmię i przeszła zabieg ablacji. Po wszystkim w szpitalu urządziła sesję zdjęciową.

O swoich problemach zdrowotnych Anna Popek poinformowała fanów na Facebooku. Dziennikarka przyznała, że od dłuższego czasu czuła się gorzej, a lekarze zdiagnozowali u niej arytmię serca. Musiała poddać się zabiegowi ablacji, Polega on na wprowadzeniu elektrody przez tętnicę udową do mięśnia sercowego. Za pomocą prądu uszkadza się miejsce, które powoduje zaburzenie rytmu serca.

Tak się stało, że kardiolodzy wykryli u mnie arytmię. Miałam szczęście, że wyszło to podczas badania i od razu można było zareagować. Arytmia towarzyszyła mi dłuższy czas, ale ja nie zdawałam sobie sprawy z choroby. Gwałtowne bicie serca bez powodu, słabość i duszności, uczucie zmęczenia i podkrążone oczy mimo 8 godzin snu to były jej objawy.

W dalszej części wpisu Popek dziękuje lekarzom na opiekę i chwali umiejętności polskich kardiologów. 

Zabieg ablacji wykonano w Centrum Kardiologii w Józefowie. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki wizycie tutaj dowiedziałam się wiele o polskiej kardiologii i kardiochirurgii - jednej z najlepszych w Europie i na świecie, poznałam znakomitych lekarzy - profesjonalnych i empatycznych, zachwyciły mnie zdobycze medycyny XXI wieku, których dobrodziejstw sama doświadczyłam. Myślę, że Polacy mogą na "własnym sercu" przekonać się o tym polskim fenomenie. Oby kardiolodzy mieli szansę dalej tak sprawnie i dobrze nas ratować! - napisała.

Na tym jednak nie poprzestała. Popek do kliniki zaprosiła fotoreporterów, przed którymi zainscenizowała badanie pulsu, odczyt zapisu EKG i konsultację z lekarzem. 

>>>> ZOBACZ ZDJĘCIA

Z wpisu na Facebooku nie trudno odebrać intencję zwrócenia baczniejszej uwagi na swoje zdrowie, potrzebę regularnych badań i szybka reakcję w razie problemów. Czy jednak sesja zdjęciowa przy szpitalnym łóżku to już nie przesada? Co o tym myślicie?

EK

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.