Agnieszka Szulim pierwszy raz od 2 lat o konflikcie z Dodą: To moja PSYCHOFANKA. Dalej zabawniej. Chyba kogoś poniosło

Agnieszka Woźniak-Starak przegrała z Dodą w sądzie i pierwszy raz od 2,5 roku zabrała w tej sprawie głos.

Ta sprawa ciągnie się od ponad dwóch lat. W 2014 r. Agnieszka Woźniak-Starak - wtedy jeszcze Szulim - oskarżyła Dodę o pobicie podczas imprezy "Niegrzeczni" w Chorzowie. W marcu tego roku zapadł wyrok, zgodnie z którym piosenkarka za groźby i pobicie została skazana na pół roku ograniczenia wolności i prace społeczne. Po tym jednak, jak się odwołała, Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał wyrok uchylający poprzedni, uznając znikomą szkodliwość społeczną czynu.

O ile Doda nie unikała mówienia o tej sprawie w mediach, o tyle Woźniak-Starak 2,5 roku konsekwentnie milczała. Po ogłoszeniu nieprzychylnego dla niej wyroku sądu, skomentowała sprawę w rozmowie z Agnieszką Jastrzębską i trzeba przyznać, że trochę ją poniosło. Choć jej wypowiedź trwa blisko 7 minut, można ją streścić w jednym zdaniu: według pani Woźniak-Starak Doda to psychopatka, która karmi się konfliktami z innymi ludźmi i nie ma własnego życia.

Każdy inteligentny człowiek wyciągnąłby jakieś wnioski i poszedł po rozum do głowy, po co pakować się w takie problemy. Zwłaszcza jak się ma na koncie jeszcze parę innych spraw, a ona te sprawy ma, łącznie z policją o naruszenie nietykalności cielesnej. Myślałam, że ona te wnioski wyciągnie, ale ona tego konfliktu potrzebuje, żeby cały czas żyć i pompować swoją karierę.
Ja na koniec dnia wracam do domu, mam obok fantastycznego faceta, który daje mi ogromną siłę swoją miłością i stoi za mną murem, mam dookoła fantastycznych ludzi. Naszą rodzinę, naszych przyjaciół, z którymi siedzimy i rozmawiamy o rzeczach, które robimy, a robimy jakieś fajne rzeczy, nikt się nie kłóci i nikt się nie rzuca na siebie z łapami. To jest mój świat i to jest dla mnie najważniejsze. A sprawa z Dorotą jest gdzieś obok, tym się zajmą moi prawnicy. Obym tylko takie problemy miała w życiu, bo mam wrażenie, że każdy ma w życiu swoją Dodę. Ja mam taką psychofankę, która nie daje mi spokoju od paru lat.

Dowiadujemy się też, że Starak była na tyle łaskawa, że zechciała dać Dodzie szansę, by zajęła się własnym życiem. Ale ona z niej nie skorzystała.

Nie bez powodu [sąd pierwszej instancji] zasądził prace społeczne, i to w wymiarze większym niż wnioskowaliśmy. Ten drugi wyrok sądu apelacyjnego, który przeczytał akta sprawy jest dla mnie niekorzystny. Ja tak chciałam mieć tą sprawę za sobą, bo też miałam świadomość, że ten pierwszy wyrok napędził Dorocie Rabczewskiej takiego stracha, że ja to mogłam zostawić i iść dalej. Chciałam jej dać szansę żeby milczała, zajęła się swoją karierą, trzymała z daleka ode mnie, ale tej szansy nie wykorzystała.
Teraz czekamy na pisemne uzasadnienie wyroku i będę rozważała kasację. Jesteśmy z moim adwokatem bardzo zaskoczeni wyrokiem sądu drugiej instancji, bo jest on bardzo niesprawiedliwy.

Teraz Doda ma w planach ubieganie się o odszkodowanie w procesie o zniesławienie.

Proces o zniesławienie odbędzie się, a każda złotówka pójdzie na wybrany cel charytatywny. Ja nie chcę nic - tylko sprawiedliwości! - powiedziała nam piosenkarka.

Starak do tych deklaracji podeszła z typową dla siebie nonszalancją i lekceważeniem.

Słyszałam, że Doda marzy o milionach. Nie czytałam tego nawet, ale dobrze, powodzenia, trzymam kciuki.

My też. I bez ironii. Zobaczcie, co na temat rozprawy powiedziała druga strona konfliktu:

WJ

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.