"Kuchenne Rewolucje". W tej restauracji makaron gotowano... na patelni. "Ktoś się zakochał we Włoszech bez wzajemności"

"Kuchenne Rewolucje". Magda Gessler odwiedziła parę, która miała kłopoty ze swoją polsko-włoską restauracją. Wystarczyło jednak parę wskazówek od gwiazdy, aby miejsce odżyło.

Magda Gessler trafiła tym razem do łódzkiej restauracji "Bistro Oliwka", prowadzonej od trzech lat przez małżeństwo - Karolinę i Daniela. Restauracja niestety nie cieszyła się popularnością. Ze względu na to, że biznes nie przynosił zysków, para zmuszona była mieszkać z rodzicami. Zarządzaniem zajmuje się tu Daniel, a na jego głowie jest zarówno menu, jak i dostarczanie do kuchni produktów, czasem właściciel także gotuje. Wszyscy pracownicy jednak mają świadomość, że restauracja jest bliska upadku.

Ja bym tego nie ciągnęła. Ja bym już dawno z tego zrezygnowała. To jest po prostu gra niewarta świeczki - mówiła kelnerka.

Ze względu na niepowodzenie Daniel nabawił się także problemów ze zdrowiem. Od pewnego czasu ma depresję, choć sam niechętnie mówi o tym otwarcie.

To było małe załamanie nerwowe, wynikające z działalności. Może się przeliczyliśmy trochę, zbyt dużo oczekiwaliśmy - właściciel.

Teraz natomiast okazało się, że zachorował na nowotwór. Ze względu na bezradność właściciele zwrócili się o pomoc do Magdy Gessler. Ta od razu po przyjeździe do łódzkiej restauracji zabrała się za testowanie jedzenia. Już na samym początku zaskoczyła ją nieco koncepcja miejsca, a zwłaszcza menu, bo w karcie znalazły się zarówno polskie, jak i włoskie dania. Tradycyjne polskie zupy okazały się smaczne, a schabowy "absolutnie pyszny". Więcej złego Gessler miała do powiedzenia na temat dań śródziemnomorskich.

Ktoś się zakochał w Wenecji, we Włoszech, bez wzajemności. Ale polskie dania są bardzo smaczne - oceniła Gessler.

Restauratorka zajrzała też do kuchni, aby zobaczyć jak przyrządza się tam dania. Niestety, nie była pod wrażeniem techniki kucharzy. Załamała się nieco, gdy usłyszała, że włoskie dania smażono tam na oleju rzepakowym. Jednak to nie to zszokowało ją najbardziej.

A tam co się gotuje na patelni? - spytała.
Makaron - odpowiedział właściciel bez
Już wszystko wiem - ucięła Gessler.

Mimo wszystko oceniła jednak, że Daniel ma smak i jedyne, czego potrzeba, to poprowadzić kucharzy w dobrym kierunku. Dzięki temu pod wodzą Gessler dawne "Bistro Oliwka", a obecnie "Bistro La Rosa", stało się miejscem, gdzie ludzie chcą spędzać czas. Największe zmiany jednak zaszły we właścicielach, a zwłaszcza w chorym Danielu.

Zapomniałem o swoich dolegliwościach. Skupiłem się na czymś innym. Fizycznie też czuję się dużo lepiej - powiedział po udanej kolacji właściciel.

Po miesiącu Gessler znów odwiedziła restaurację. Wyjątkowo nie miała absolutnie żadnych zarzutów - ani do dań, ani do postawy właścicieli, którzy po metamorfozie bistro wyraźnie odżyli. Bez oporów podpisała się pod udaną rewolucją.

Każda minuta spędzona tutaj jest tego warta - zakończyła.

Jej opinię tylko potwierdzają same pozytywne recenzje, jakie restauracja zebrała na Facebooku.

Jedzenie przepyszne i przecudowna atmosfera, a obsługa ulubiona! Na szczęście p. G udało się nie popsuć ani miejsca, ani ludzi, a nowy wystrój ok, choć naprawdę było tam miło i ładnie - teraz trochę więcej glamour, ale na szczęście bez barokowego nadmiaru. Całą rodziną polecamy.
Tego się nie da opisać, jak można tu zjeść. Trzeba przekonać się samemu, jak dobre jedzonko jest - czytamy.

A co Wy sądzicie o ostatnim odcinku "Kuchennych Rewolucji"?

MK

Więcej o:
Copyright © Agora SA