Renata Kaczoruk żałuje udziału w "Azja Express"? "Jesteśmy narzędziami w rękach produkcji"

Renata Kaczoruk zdaje się żałować udziału w najbardziej popularnym show sezonu. Widzi wyraźnie, że coś poszło nie tak.

Renata Kaczoruk do niedawna była znana wyłącznie jako dziewczyna Kuby Wojewódzkiego. Od kilku tygodni zyskuje popularność na własny rachunek za sprawą uczestnictwa w show "Azja Express". Z popularnością jednak przyszły i kłopoty - Kaczoruk została uznana za "czarny charakter" programu. Sama jednak nie ma sobie nic do zarzucenia i konsekwentnie winę zrzuca na produkcję, twierdząc, że ta zmanipulowała przekaz. Taką strategię obronną przyjęła także w wywiadzie, jakiego udzieliła magazynowi "Pani".

Pierwszy odcinek budził duże nadzieje. Wydawało się, że producenci poszli w fajną, komediową formułę. Drugim byłam zdruzgotana. Dotarło do mnie, że jako uczestnicy programu jesteśmy tylko narzędziami w rękach produkcji. Tworzymy spektakl, show musi epatować emocjami, być pełne konfliktów. I to jest konsekwentnie poprowadzone. Chodzi o wyrysowanie jednowymiarowych postaci niekoniecznie zbieżnych z rzeczywistymi. Myślę, że ja doskonale wpisałam się w rolę, w której chcieli mnie osadzić producenci, chociaż nie miałam tego w umowie (śmiech).

Renata Kaczoruk przekonuje zatem, że dopiero po obejrzeniu drugiego odcinka zorientowała się, że wzięła udział w show, a nie w reportażu. To spora naiwność, w którą można wierzyć lub nie, jednak nie sposób odnieść wrażenia, że zaprzecza sama sobie. Z jednej strony wielokrotnie powtarzała, że to, jak wypadła, to efekt montażu, a teraz mówi, że doskonale pasowała do roli, jaką jej przeznaczyli producenci show.

Ja nie potraktowałam tej podróży jako widowiska, chciałam przeżyć przygodę. Myślałam, że takie podejście samo się obroni, ale się nie obroniło. Jak widać, osoby mające doświadczenie w show-biznesie lepiej wyczuwają, jak dana sytuacja będzie wyglądać przed kamerą i potrafią zachować się tak, żeby wygrać to wizerunkowo. Ja chyba nie potrafiłam i też nie starałam się być taka sprytna.

Tego też nie rozumiemy: skoro zachowywała się szczerze przed kamerą i kamera to pokazała, to skąd pretensje o późniejsze manipulacje?

Można się zastanawiać, czy moja reakcja była potrzebna. Każdy komentarz to woda na młyn hejterów. Milcząc jak grób, wydawałabym się silniejsza, niewzruszona, zdystansowana. Dla mnie jednak to było zbyt brutalne. Potrzebowałam się uprzedmiotowić. Obraz Renaty, jaki zobaczyłam w programie, tak rażąco nie odpowiadał temu, jak ja siebie postrzegam, jak postępuję z ludźmi, że postanowiłam dać sygnał: hej, nie do końca jest tak, jak na ekranie.

Trudno się, doprawdy, połapać, co tu jest prawdą, co kreacją, a co montażem. Jedno jest pewne. Renata Kaczoruk zamieniła jednowymiarowy wizerunek dziewczyny Wojewódzkiego na wizerunek kobiety nieoczywistej, kontrowersyjnej i w gruncie rzeczy interesującej. Show-biznes lubi takie postacie, więc nie wykluczone, że jesteśmy świadkami początku kariery medialnej Renaty Kaczoruk.

JZ

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.