"Rosati uderzyła w nietykalne od lat układy". A potem poszła lawina. Show-biznes dał w tym roku kilka cennych lekcji

Celebryci, chcemy tego, czy nie, mają spory wpływ na nas i na to, jak myślimy, nie tylko na to, co kupujemy i za ile. Te pięć medialnych wtop mówi właśnie o tym. O tym, co dały nam te medialne wpadki w minionym roku. Bo poza beką, szokiem, pustym śmiechem, coś z nich jednak wynikało.

Szanowni Państwo, oto subiektywna "złota piątka” wtop medialnych w 2018 roku. Nawet jeśli ktoś, tak jak ja, żegna się z szołbiznesem, woli siedzieć z boku, bo wie, że prawdziwe życie jest gdzie indziej, to i tak te newsy do niego docierają i nie sposób się nie zatrzymać i zastanowić nad kondycją naszego świata i ludzi.

Kariera a la Justyna Żyła czyli z Instagrama na salony

To jest diabolicznie proste: masz problemy w małżeństwie, mąż cię zostawił, zamiast iść z kimś pogadać od serca, wchodzisz na Instagram i wylewasz wszelkie żale w kolejnych, coraz bardziej dramatycznych i ekshibicjonistycznych postach. Gdyby to zrobiła anonimowa Kowalska, nikogo by to nie obeszło, ale zrobiła to na początku roku była już żona skoczka narciarskiego, naszej dumy narodowej, Piotra Żyły. To było jak najtańszy i najbardziej koszmarny brazylijski serial, dzień bez kolejnego wpisu na Instagramie był straconym. Nikt pani Justynie niestety nie powiedział, by jednak przestała, może poszła do koleżanki albo do prawnika, bo jednak są dzieci, które to mogą przeczytać, ale ona szła swoją drogą. I, jak widać, w dobie zidiociałych i nastawionych jedynie na zysk mediów, wyczuła doskonale koniunkturę. Bowiem cała afera zaowocowała okładką Playboya, masą wywiadów, a teraz programem w telewizji, w którym stanie się Magdą Gessler od związków, bo będzie je ratować i przeprowadzać rewolucje. To nie dowcip. Ciekawe, czy będzie ich uczyć o tym, co pisać na Insta.

Justyna Żyła. Pierzemy brudy do czysta!Justyna Żyła. Pierzemy brudy do czysta! Cezary Piwowarski/mat.prasowe

WAGs, posuńcie się! Wasi faceci dali ciała na Mundialu, teraz idą żony - byłe i obecne - naszych skoczków! Justyna Żyła wyraźnie rozkwita, udziela teraz wywiadów, rad też udziela i jest pięknie. Jedna uwaga: kariery budowane tak szybko, szczególnie na chorobliwym ekshibicjonizmie, zwykle szybko się kończą. Nawet w tak ogłupiałym świecie jak nasz. Zważywszy na to, że czeka nas kolejny Big Brother, celebryci na Instagramie przekraczają kolejne granice, rok 2019 może też okazać się ciekawy w kwestii "karier z niczego". Byle stan konta się zgadzał i ilość lajków. Do kupienia po dolarze za tysiąc.

Celebrycka bitwa o zwierzątka

Nie wiem, kto podkusił Małgorzatę Rozenek do tego, by oskarżyć Kingę Rusin, która jest jedną z najzagorzalszych obrończyń natury w Polsce, o interesowność w walce o prawa zwierząt, ale podkusił bardzo źle. To był koszmarny strzał w kolano. Końcówka lata to Polska podzielona nie tylko na zwolenników PiS i PO, ale na #teamGonia i #teamKinia. Rusin odparowała na zarzuty "nawet nie koleżanki" Rozenek mocno:

Nie pozwolę, żeby wypindrzona, sztuczna lala, wdzięcząc się do kamery, przekreślała jednym koślawym zdaniem ideały, o które walczę od lat.

Wypomniała Rozenek, i słusznie, branie udziału w reklamie kosmetyków produkowanych przez firmę, która testuje swoje produkty na zwierzętach. Do sporu przyłączyli się wszyscy, a celebryci podzielili się na dwa zwalczające się obozy. Możemy się dzisiaj z tego śmiać, ale z perspektywy paru miesięcy widać jedno: tak ciekawej i emocjonalnej akcji uświadamiającej nam, co to znaczy kosmetyk testowany na zwierzętach, co to znaczy ekologia, w Polsce nie było. Celebryckie darcie pierza na coś się może po raz pierwszy przydało. Wszelkie artykuły opisujące testowanie na zwierzętach, listy firm, które testują a które nie i które robią to na rynek chiński, oraz definicje słowa "vegan" w kosmetykach, klikały się jak dzikie, masowo były udostępniane w internecie i wzbudzały ogromne dyskusje. I dobrze. A że przy okazji po raz kolejny okazało się, że szołbiznes to smutny, retuszowany oraz dość brudny, tani i kiepsko wykształcony bajzel, to inna bajka. Ludzie mają kolejny dowód na kłamstwo tego świata, tyle. Żal tylko dyrektora TVN, Edwarda Miszczaka, który po raz pierwszy, jak głosi plotka, zainterweniował, powstrzymał twory, którym dał pracę i które medialnie stworzył i żadna z obu skłóconych pań nie przyszła na największy i najbardziej pożądany celebrycki spęd roku, czyli Bal TVN. To by dopiero było, gdyby na wypasionej ściance rzuciły się sobie do gardeł… Obie panie straciły na tym wizerunkowo, bardziej na pewno Rozenek, bo wizerunek perfekcyjnej nie pasuje do kłótliwej baby, która potem próbuje zdobyć współczucie fanów na tak zwanego "bidulka". Rusin zawsze była harda, jej taka aferka wiele nie zaszkodzi. Żal mi też stylistów, którzy mieli przyszykowane super kreacje na super wieczór, ale zwierzęta są tego warte. Serio.

Weronika Rosati i jej samotne macierzyństwo vs stawy celebrytów

Kiedy rozmawiałam jakiś czas temu z fachowcami od praw kobiet, o tym, co jest kluczowe w tym, aby otworzyć ludziom oczy na problem, usłyszałam, że trzeba złamać schemat. Tak powstało #metoo. Jedna babka nie wytrzymała, napisała post i tym samym złamała schemat. Tu mamy podobnie. Medialna królewna z dobrego domu, z bogatym życiem osobistym, udzieliła wywiadu, do tego zrobiła sesje w fajnych ciuchach, bez biedy czy podbitego oka albo alkoholu w tle i bomba wybuchła. Wywiad, który w przeciwieństwie do dyskutantów przeczytałam cały, jest spokojny. Pada tam jednak kilka zdań, bez podania personaliów, o tym, jak odbierane jest w Polsce samotne macierzyństwo i seksualność kobiety. Kij w mrowisko. Nie chodzi teraz o to, kto tu ma rację, bo w medialnym szumie zniknęło wszystko, ale o reakcję na te słowa, bo Weronika Rosati złamała schemat.

Weronika RosatiWeronika Rosati Gala.pl

Niby wiemy, że za wieloma celebryckimi opowieściami o cudownym życiu jest dramat, niebieska karta, terapia, puste konto, komornik oraz ból. Ale na to, żeby ktoś wyszedł i powiedział o tym wprost, nie ma zgody. Przypomnijmy, co spotkało Katarzynę Figurę, bohaterkę rekordowej ilości wywiadów o małżeńskiej miłości, po ujawnieniu przez nią przemocy domowej. Ona też złamała schemat. Tu jest jednak gorzej, bo dziewczyna młoda, nie biedna, z sukcesem na koncie. No i z dzieckiem poczętym z, jak to określiła Magdalena Środa, "dziarskim ortopedą". Działa o wielkiej sile wysunęli na Facebooku pacjenci i przyjaciółki doktora na czele z Magdą Gessler oraz z żoną Daniela Olbrychskiego leczonego przez doktora (Rosati w komentarzu wypomniała mu chore kolano...), wychodzącego z jego centrum na tzw. "jedynce” w Super Expressie i mówiącego o nim ciepło nawet w drodze na marsz KOD-u do kamery TVN24, czego byłam świadkiem.

Daniel Olbrychski w 'Super Expressie'Daniel Olbrychski w 'Super Expressie' Super Express

Dołączyła do nich Ilona Łepkowska, scenarzystka, która zresztą miała pisać scenariusz o tym jakże dzielnym lekarzu, a teraz pisze, że Rosati "średnio nadaje się na ikonę samotnego macierzyństwa". O ortopedzie podobno powstaje też książka, zejdzie na pniu, to pewne. Schemat goni schemat, a w tle umęczone kręgi, kostki, stawy, biodra i kolana celebrytów. Mało tego - na profilach wielu dziennikarek, aktorek, zaangażowanych do tej pory w "prawa kobiet" i czarne marsze, widzę komentarze o "puszczalskiej aktoreczce". Bo nagle nie chodzi o to, że ktoś walczy o swoje, tylko, że jest aktorką, a te wiadomo, że puszczalskie, gdzie w Polsce przecież same rozmodlone dziewice. Rosati ma za sobą jakąś przeszłość, ale jej nie ukrywa. Nie ukrywa też, że sprawa dotyczy lekarza celebryty, który niemal wszędzie ma doskonale ustawionych znajomych, do których, czego byłam świadkiem, kontakt wielokrotnie dawała im sama Weronika. Rosati złamała schemat, uderzyła w nietykalne od lat układy towarzysko-medialno-medyczne, uderzyła w puszystego polskiego kołtuna, który jak to mawiała Dulska, na to ma swoje cztery ściany, żeby w nich swoje brudy prać. Na szczęście ja stawy mam dobre i mogę to napisać publicznie. To teraz temat już bardziej nie dla brukowców, które nota bene nie zauważyły życzeń świątecznych Rosati, utrzymanych w spokojnym tonie, ale bardziej dla socjologów i medioznawców. Bo zadziwia podział komentarzy na ten temat, ale to temat na inny tekst.

Martyna Wojciechowska czyli Anty Nobel roku

Cofnijmy się do czerwca. Świat mediów społecznościowych zaczynają zalewać zdjęcia zwierząt zaduszonych przez plastik pływający w oceanach i po raz pierwszy w mainstreamie pojawiają się z taką siła tematy ekologiczne. Zdjęcia są potworne i nie kłamią. Ludzie są wreszcie w szoku i inaczej zaczynają patrzeć na plastikowe torby, butelki czy kubeczki. I wtedy Martyna Wojciechowska tworzy posta, który wstrząsa światem. Na samym początku pisze: "Plastik nie jest taki zły" i następnie ogłuszonym fanom serwuje informacje o firmie, która jest po stronie natury i z którą Wojciechowska współpracuje. Firma ta sprzedaje wodę w plastikowych butelkach, tak dla ułatwienia. Kobieta Roku magazynu Twój Styl, wyróżniona swoją własną Barbie, osoba bardzo wpływowa, mająca rzesze fanów w mediach, dla wielu ikona, w momencie, kiedy do ludzi zaczynają docierać na wielką skalę informacje o szkodliwości plastiku (za chwilę pojawi się ta, która zmrozi wielu, o tym, że wszyscy mamy już plastik w organizmach) publikuje sponsorowanego posta, pozornie mądrego i na temat. Niestety trudno znaleźć naukowca, który potwierdzi jej słowa. Próbowała m.in. redakcja Newsweeka, bez skutku. Oto jeden cytat z Newsweek.pl:

Zgadza się, że ze względu na swoją wagę szkło zużywa więcej energii na transport, ale nie do podważenia jest fakt, że szkło to materiał bezpieczniejszy dla naszego zdrowia i środowiska – wyjaśnia Konrad Nowakowski, prezes Polskiej Izby Odzysku i Recyklingu Opakowań.
Z kolei Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka prasowa WWF Polska przekonuje, że argumenty podróżniczki przemawiające za używaniem plastiku mają z ekologią niewiele wspólnego. – Woda w plastikowych butelkach to woda droższa od kranówki i niekoniecznie - lepszej jakości. W większości przypadków zamiast kupować kolejną plastikową butelkę z wodą lepiej nalać kranówki do szklanki, a jak chcemy wyjść - do bidonu. Będzie taniej i lepiej dla świata. Nie dajmy się nabijać w butelkę. Plastik jest tani i wygodny, ale na pewno nie można nazwać go ekologicznym, biorąc pod uwagę obecny stan wiedzy.

Martyna WojciechowskaMartyna Wojciechowska Facebook.com/martyna.world/

Dzisiaj po konferencji w Katowicach, plastik, obok CO2 jest uznany za główne niebezpieczeństwo dla ludzkości. Unia zakazuje produkcji naczyń jednorazowych, słomek, ludzie są coraz bardziej świadomi tego, co nas czeka, jeśli nie przestaniemy nadmiernie produkować i korzystać z plastiku. Co ciekawe, nikt w wielu wywiadach po tym poście, nie zapytał Wojciechowskiej, dlaczego to zrobiła. Profesjonalizm mediów w pełnej krasie, a szkoda, bo byłabym ciekawa, czy było warto, czy się naprawdę opłacało. Z perspektywy czasu jedno w tym jest dobre - ludzie byli w takim szoku po tym, co napisała ich idolka, że wzrosło zainteresowanie tematem ekologii, zanieczyszczenia środowiska i szkodliwości plastiku właśnie. Bo plastik NIE JEST w porządku.

I jeszcze łyżka dziegciu, sorry, cukru - butelka na zdjęciu w poście Wojciechowskiej, nie dość, że plastikowa, to jeszcze z bardzo niezdrową zawartością: jak sprawdziła mi Ania Makowska czyli słynna w internecie Doktor Ania, w butelce napoju serwowanego obok Martyny jest ponad 13 łyżeczek zabójczego dla naszego zdrowia cukru. Smacznego!

Łapanie za biust, rozbieranie i "sama chciała" czyli seksizm w mediach

Najpierw Ilona Łepkowska lansująca w mediach klasyczny "victim shaming" wobec oskarżycielek Ronaldo o gwałt. Potem Filip Chajzer, który nie rozumie, że łapanie kobiety za biust oraz całowanie w usta bez jej zgody w programie "Ameryka Express" nie jest fajne. Seksistowskie wpisy Bońka na Twitterze, wpisy wielu polityków z obu stron ziejące seksizmem, seksualne "żarty" do Magdaleny Boczarskiej w show TVN. Do tego jeszcze Wodzianki u Wojewódzkiego, które na siłę chcą wyzwalać oraz bunt w kilku szkołach artystycznych wobec seksistowskich zachowań wykładowców. O co więc chodzi?

'Ameryka Express''Ameryka Express' screen/newseria/'Ameryka Express'

To był rok przełomowy w tej kwestii, bo wbrew temu, czego nie zauważają decydenci medialni i nasz rząd na przykład, świadomość tego, czym jest seksizm, wzrasta. Kiedy w sierpniu 2018 byłam na debacie o seksizmie na Poland Rock Festiwal, organizowanej przez Rzecznika Praw Obywatelskich, byłam zaskoczona, jak bardzo młodzi ludzie, są świadomi tego, co się dzieje i jak są wyczuleni na te kwestie. Seksizm nie ma płci, nie ma wieku, jest powszechny. Wcale nie było więcej seksistowskich zachowań w mijającym roku, po prostu świadomość wzrasta i ludzie w mediach społecznościowych to nagłaśniają. I dobrze. Polskie media mainstreamu są tego pełne, przedmiotowe traktowanie zarówno kobiet jak i mężczyzn jest na porządku dziennym. Do tego pamiętajmy, że nasze przyzwyczajenia narastały latami. Filip Chajzer nie wie, co takiego złego zrobił - to nie jego wina. On reprezentuje większość męskiego społeczeństwa, które nadal jest święcie przekonane o tym, że kobieta pocałowana przez faceta powinna płakać ze szczęścia, że ją pocałował. Mało tego, wiele kobiet nadal uzna, że lepiej, że taki całuje niż żaden i nich się lepiej koleżanka cieszy, że ktoś ją w ogóle "chciał zmacać". A jeśli kobieta oskarży kogoś, nawet po latach o gwałt, jak to miało miejsce w sprawie Ronaldo czy sędziego Kavanaugh, to może usłyszeć w naszych mediach, że to dziwne, że jej się nagle przypomniało i co to za trauma jest… Takie są realia. I taki brak edukacji. Jednak idzie młoda, oddolna fala i nic tego nie zatrzyma. Ciekawe, czy medialni decydenci są na to gotowi. Polskie #metoo nie będzie miało twarzy znanej aktorki, jak w Ameryce, gdzie Meryl Streep, Jamie Lee Curtis, Michelle Williams i wiele innych będą miały pracę po tym, co powiedziały, w przeciwieństwie do polskich aktorek, które zwyczajnie się boją pisnąć oficjalnie i głośno choćby słowo. U nas to będzie twarz jakiejś studentki, pracownika mediów, korporacji, który pewnego dnia nie wytrzyma, bo zobaczy na przykład swego byłego szefa albo szefową lansowanego na ikonę walki o prawa kobiet czy prawa człowieka. Bo prawa człowieka to nowa okazja do zaistnienia. Ale to temat na zupełnie inny tekst.

Karolina Korwin Piotrowska

Więcej o:
Copyright © Agora SA