"Belle Epoque" miało być hitem TVN. Opinie po premierze? SKRAJNE. "Drogi Teatr Telewizji z drażniącą muzyką", "Sztos"

"Belle Epoque" od dwóch dni budzi ogromne emocje. Nie wszyscy czują, że tworzona z przepychem produkcja jest tak dobra, jak ją reklamowano.

W środę odbyła się długo wyczekiwana premiera serialu "Belle Epoque". TVN, pokładając w produkcji duże nadzieje, intensywnie promowała ją przez kilka ostatnich miesięcy. Oficjalne wyniki oglądalności, które zostały opublikowane już w czwartek, udowodniły, że opłaciło się - pierwszy odcinek obejrzało ponad 2,9 miliona osób, tym samym przynosząc najlepszy od kilku lat wynik pilotowego odcinka w stacji TVN. Wiele osób oraz media opiniotwórcze przewidują jednak, że dobra passa nie potrwa długo.

Andrzej Godlewski, były wicedyrektor TVP1 w rozmowie z Wirtualnemedia.pl wskazywał na niedopracowania w fabule, ale jego zdaniem największym problemem jest to, że niewystarczająco zaznaczono klimat miasta, w którym rozgrywa się akcja.

Kraków był wtedy dość małym miastem (kilkakrotnie mniejszym od ówczesnej Warszawy) z wielkimi kontrastami. Jak na razie nie widać tam ani biedy, ani bogactwa. Nie ma też śladów wielonarodowościowego charakteru CK monarchii. Odpowiedniej atmosfery nie jest w stanie też stworzyć muzyka, być może zbyt współczesna. Mamy więc ładnie pokazane miasto, jednak możliwe, że charakter serialu lepiej oddawałaby ogólna brzydota, na tle której piękno byłoby lepiej widoczne. Ale czy ktoś mógłby zrobić coś takiego w stacji Edwarda Miszczaka, który tak kocha Kraków?

'Belle Epoque''Belle Epoque' X-News / PIOTR LITWIC

 

Podobnie widzi sprawę Krzysztof Grabowski, producent filmowy.

Serial „Downton Abbey” dawał widzowi prawdziwe odczucie przedstawianego świata, oferował możliwość wejścia w ten świat. W „Belle Epoque” tego nie ma. To taki drogi Teatr Telewizji, z drażniącą muzyką, kompletnie odklejoną od reszty, która prowadzi widza na manowce. Nie popisał się też reżyser Michał Gazda. Na pochwałę zasługują za to Olaf Lubaszenko i Eryk Lubos, bardzo ładne zdjęcia Michała Sobocińskiego. Pawłowi Małaszyńskiemu można się przyglądać - czytamy.

Takie same odczucia mieli także widzowie, którzy już chwilę po emisji odcinka surowo ocenili go, zabierając głos na Twitterze.

Znalazła się jednak także grupa osób, którym niedociągnięcia nie przeszkadzały.

A co Wy uważacie na temat "Belle Epoque"?

MK

 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.