Katarzyna Bonda i Remigiusz Mróz przez długi czas byli najgorętszą parą polskiego kryminału. Chętnie zamieszczali w sieci wspólne zdjęcia, pojawiali się na ściankach. Niestety, sielanka nie potrwała długo. Bonda ogłosiła rozstanie.
Pisarka w jednym zdaniu oświadczyła, że relacja z autorem "Kasacji" jest zakończona.
Nie jesteśmy już razem - powiedziała Bonda.
W dalszej części wywiadu dla "Urody Życia" wyznała, że ostatnio zmieniła mieszkanie, w którym nie ma miejsca dla mężczyzny. Nie planowała wprowadzać nowego człowieka do rodziny, bo zaplanowała układ mieszkania pod siebie i swoją córkę Ninę. Powiedziała, że nie wyklucza, że ktoś wyjątkowy pojawi się w jej życiu.
Nie ma, ale nie wykluczam. Kiedy kupowałam to mieszkanie, nie czułam takiej wiary. Nie myślałam o miejscu dla mężczyzny. Wtedy trzymałam się postanowienia, że będę sama. Rozglądałam się po tej przestrzeni i planowałam: tu będzie gabinet, tam miejsce dla Niny, kuchnia, garderoba - wyznała autorka.
Bonda odważyła się na szczere wyznanie. Stwierdziła, że Mróz przywrócił jej wiarę w miłość. Dzięki niemu teraz potrafi wpleść romantyczny wątek do książki, co wcześniej sprawiało jej trudność. Inspiracją dla romansu w powieści jest jej związek z pisarzem.
Pogodziłam się z życiem bez partnera, więc może to trochę dziwne, że trwając w tym przekonaniu, wymyśliłam trylogię z tytułami "Miłość leczy rany", "Miłość czyni dobrym", "Miłość pokonuje śmierć". A potem zorientowałam się, że opowiadanie o miłości sprawia mi trudność. I sama nie wiem, czy to Remi otworzył mnie na pisanie tej książki, czy odwrotnie - historia miłosna, jaką wymyśliłam na potrzeby powieści, otworzyła mnie na niego - wyznała Katarzyna Bonda.
Autorka bestsellerowego "Pochłaniacza" powiedziała, że pozostaje z byłym partnerem w dobrych relacjach. Zadedykowała mu najnowszą pozycję.
Kiedy spotkałam ostatnio tego odpowiedniego człowieka, nie myślałam nawet o tym, na czym polega odsłanianie się. Po prostu czułam, że jestem rozumiana, w pełni akceptowana, bezpieczna. To było wzajemne i niezależnie od tego, jak się skończyło, było piękne. Zadedykowałam mu nową książkę, bo przywrócił mi wiarę w miłość. Czyli dał mi nowe życie. Uważam, że to wielki krok w moim emocjonalnym zagmatwaniu - stwierdziła.
To przykra wiadomość, chociaż fani pisarzy mogą się ucieszyć. Remigiusz w jednym z wpisów stwierdził, że przeszkadza Kasi w pisaniu. Teraz gdy autorzy działają osobno szybciej uda im się wydać nowe propozycje?
DK
ZOBACZ: Kasia Szklarczyk opowiedziała o rozstaniu z Patrykiem Grudowiczem