Christina Aguilera przez lata słynęła ze swoich kontrowersyjnych stylizacji i bardzo mocnych makijaży. Wizerunek gwiazdy drastycznie zmienił się, kiedy w 2017 roku podczas gali American Music Awards piosenkarka pojawiła się na scenie w bardzo subtelnym makijażu. Od tej pory Aguilera promowała naturalność. Teraz celebrytka znów przeszła metamorfozę. Niestety na niekorzyść, bo nie tylko wraca do mocnego make-upu, ale też przesadza z medycyną estetyczną.
Christina Aguilera dawno nie pojawiała się na salonach. Teraz piosenkarka jednak brylowała na czerwonym dywanie podczas premiery najnowszego filmu Tima Burtona. Towarzyszyli jej najbliżsi: narzeczony Matthew Rutlera, 11-letni syn Max i 5-letnia córka Summer. Piosenkarka została zaproszona na event, ponieważ wykonała jeden z utworów, który został wykorzystany w animacji.
Na premierę Aguilera wybrała długą, czarną suknie w gotyckim stylu. Kreacja miała też bardzo odważny dekolt. Cała stylizacja miała nawiązywać do tej, którą prezentuje jedna z bohaterek filmu - demoniczna Morticia Addams.
To co jednak zwraca uwagę to twarz piosenkarki. I nie chodzi nawet o mocny makijaż, ale o to, że Aguilera wygląda na opuchniętą. Wyżej uniesione są też jej brwi. Wszystko to wskazuje, że gwiazda sięgnęła w ostatnim czasie po botoks. Trzeba też przyznać, że dużo dziewczęcego uroku odebrała jej prosta i krótka grzywka. Myślicie, że 38-letnia gwiazda wróci jeszcze do swojego naturalnego looku.
AG