Ślub Krzysztofa Rutkowskiego i Mai Plich (teraz już RUTKOWSKI) nie należał do skromnych. Uroczystość kosztowała milion złotych, panna młoda miała aż cztery suknie, a pałac, w którym tego dnia zebrali się goście został cudownie udekorowany. Była żona detektywa skomentowała wydarzenie podkreślając, że "taki przepych jej nie imponuje". Podkreśliła też, że jej rola w zbudowaniu marki "Rutkowski" była bardzo duża. Krzysztof skomentował jej słowa na łamach "Faktu".
Ania dużo mi pomogła, ale ja również ją uformowałem. Zrobiłem z humanistki kogoś na miarę policjantki, która stała się konkretna i przebojowa - stanowczo podkreśla w tabloidzie sławny detektyw bez licencji.
Krzysztof poinformował, że od 2004 roku jego firma nie tylko nie upadła, ale też, już bez pomocy byłej żony, rozwinęła się. Sam Rutkowski brał udział w najgłośniejszych sprawach kryminalnych w kraju. Jak mówi, kolejne sukcesy i tysiące na koncie zawdzięcza swojej pracy.
Wkład w moją firmę ma wiele kobiet. W tym moje poprzednie partnerki nieformalne i niewątpliwie moja żona detektyw Maja Plich. Anna Rutkowska nie może o tym zapominać.
Rutkowskiemu wyraźnie nie spodobały się słowa Anny. I to nie tylko te o jej wkładzie w działalność firmy. Nie zależy jej na pieniądzach, śmieszy ją przepych? Krzysztof skontrował także tę wypowiedź.
Mówi o luksusie i bogactwie, że ją to śmieszy. Chyba zapomniała, jak chodziła ze mną na bale - dogryza.
Detektyw szczerze poinformował, ile alimentów płaci byłej żonie. To 1200 euro, czyli 5 tysięcy złotych. Dużo? Sporo, ale przy tak dobrze prosperującej firmie, trudno się dziwić.
Krzysztof nie zawsze był z Mają. A pamiętacie, że te gwiazdy miały się kiedyś ku sobie?
jm