Izabela Janachowska niedawno po raz pierwszy została mamą. Na świat przyszedł jej synek, któremu wraz z mężem Krzysztofem Jabłońskim nadali imię Christopher Alexander. Świeżo upieczona mama szybko pochwaliła się na swoim profilu na Instagramie, że jej dziecko jeździ luksusowym wózkiem w stylu vintage. Jego cena to aż 20 tys. zł! Później pokazała kolejny drogi pojazd warty 15 tys. zł. Fani byli oburzeni rozrzutnością gwiazdy, co wytknęli jej w komentarzach.
Iza niedługo po porodzie zdecydowała się wystąpić w sesji okładkowej dla magazynu "Viva!". Udzieliła również szczerego wywiadu, w którym odniosła się do krytyki internautów.
Od razu wytknięto mi jego cenę (wózka - przyp. red.). To takie bardzo polskie. Jestem ambasadorką marki, która w swojej ofercie ma mój wymarzony wózek. (...) Na długo przed tym, jak zostałam mamą, wybrałam już taki, którym będzie jeździło moje dziecko. Odjechany, przepiękny Balmoral w stylu vintage miałam wypatrzony od lat - powiedziała.
Choć zarzucano Janachowskiej, że wydała ok. 35 tys. na dwa wózki, to okazuje się, że gwiazda nie wydała na nie ani złotówki, ponieważ otrzymała je za darmo od firmy, z którą nawiązała współpracę.
Gdy zaszłam w ciążę, bardzo wiele firm zgłosiło się do mnie z propozycją współpracy. Nie chciałam jednak promować produktu, do którego nie jestem w 100 proc. przekonana. Wtedy dostałam wiadomość od pewnej firmy i bardzo się ucieszyłam. Natomiast media skupiły się na kwotach: "Janachowska wydała 20 tys. na wózek, a potem pokazała drugi za 15 tys. i wydała na nie więcej pieniędzy, niż przeciętny Polak wydaje na auto". Fakt, że jest to współpraca i że nie wydałam ani złotówki, nie ma znaczenia.
Iza nie jest pierwszą i ostatnią gwiazdą, która nawiązała komercyjną współpracę w czasie ciąży, więc dziwi nas, że tak bardzo została skrytykowana przez internautów.
JP