Kazimierz Marcinkiewicz zabrał głos po trzech miesiącach milczenia. Apeluje do Izabeli: Dosyć tego, ja też mam prawo żyć

Kazimierz Marcinkiewicz trzy miesiące temu usunął się w cień. Teraz jednak puściły mu nerwy i na Facebooku zaapelował do byłej żony Izabeli.

10 lat temu stanowili jedną z najgorętszych par w Polsce. Były premier Kazimierz Marcinkiewicz zakochał się w młodszej o 22 lata Izabeli Olchowicz. Ich miłość szybko się skończyła, jednak do tej pory jest o nich głośno. Była żona zarzuca "Kazowi", że nie płaci jej alimentów. Sprawa niedawno trafiła do sądu, co poskutkowało także tym, że na profilu Marcinkiewicza znalazł się mocny wpis dotyczący tego, że ma już dosyć "stalkerki" (jak nazywa Izabelę).

Kazimierz Marcinkiewicz nazwał książkę Isabel "kłamliwym atakiem". Odpowiada. Pewność siebie traci przy pytaniu o byłą żonę. Zobacz, co jeszcze powiedziała:

Zobacz wideo

Kazimierz Marcinkiewicz ma już dosyć byłej żony

Kazimierz Marcinkiewicz do tej pory nie uregulował zobowiązań finansowych wobec Izabeli Olchowicz. Gdy miał dość publicznej wymiany zdań z byłą żoną (rozwiedli się w 2018 roku), usnął się w cień. Teraz jednak przerwał milczenie, gdyż ma dosyć "wycierania gęby jego nazwiskiem". Na jego Facebooku pojawił się mocny wpis, który zaczął słowami:

Mam tego dość. Trzy miesiące temu zrezygnowałem z udziału w jakichkolwiek formach życia publicznego, w tym z komentowania spraw publicznych, z udziału w mediach i uroczystościach państwowych. Zrobiłem to po brutalnym i bezprecedensowym ataku pełnym oszczerstw i poniżania, ataku mojej stalkerki na mnie przy użyciu mediów. (...) Miesiąc temu zrezygnowałem także z mediów społecznościowych. Jeśli będzie taka potrzeba, udowodnię sądownie fakt, że jestem osoba prywatną i że wszystkie pismaki i szmatławce, i szczujnie wycierające swoje gęby moim nazwiskiem muszą właśnie tak mnie traktować. Dosyć zarabiania na mojej osobie z użyciem chamstwa, kłamstwa i steku bzdur - napisał.

Kazimierz Marcinkiewicz, Izabela MarcinkiewiczKazimierz Marcinkiewicz, Izabela Marcinkiewicz Okładka magazynu 'VIVA!'

W dalszej części skupił się na swojej byłej żonie, którą od jakiegoś czasu nazywa "stalkerką". Przyznał, że nie da się żyć normalnie, gdy ona "poniża go, szydzi z niego i kłamie na jego temat".

Nie da się normalnie żyć z stalkerką na głowie. 10 lat temu popełniłem błędy i wiem, że muszę za nie zapłacić, ale nie mogę płacić całym swoim schodzącym już przecież życiem. Stalkerka poniża mnie, szydzi ze mnie, kłamie na mój temat już ponad cztery lata, bez umiaru i bez opamiętania i nie ma zamiaru się zatrzymać. Gdy nie może sama oszczerczo mnie atakować, robi to przy użyciu państwa, najpierw służb specjalnych, a teraz prokuratury i komornika - dodał. 

Poinformował też, że dwa tygodnie temu zaproponował jej ugodę, bo chciał jak najszybciej zażegnać konflikt. Niestety, nie udało się. Izabela miała po trzech dniach negocjacji nasłać na niego "zbrojną grupę urzędników państwowych, którzy bynajmniej nie jak urzędnicy się zachowywali, albo zachowywali jak urzędnicy PiS-owscy". Były premier mimo to podjął jeszcze jedną próbę porozumienia się z nią:

Gdy ochłonąłem, zaproponowałem jeszcze jedną formę ugody w postaci jedynego majątku materialnego, jaki posiadam, o wartości netto znacząco przewyższającej wartość zaległości. Kolejna propozycja ugody została wyśmiana. Bo stalker musi gnoić, musi wyżywać się, musi powoli odbierać swojej ofierze życie. Nikt mnie przed tym nie obroni, wręcz przeciwnie, pomocników ma pełno. To jasne, że takie życie nie ma sensu - stwierdził.

Na koniec poinformował, że "postanowił zamknąć etap publicznego życia". Podjął też "wiele kroków prawnych mających na celu uniemożliwienie stalkerce życia jego kosztem w jakiejkolwiek formie i zbliżania się do niego w jakiejkolwiek formie". Swój wpis zakończył słowami:

DOSYĆ TEGO. JA TEŻ MAM PRAWO ŻYĆ.

Cały wpis przeczytacie tutaj:

Teraz tylko pozostaje nam czekać na odpowiedź Izabeli, gdyż jak wiemy, raczej nie pozostawi tego bez komentarza.

AW

Więcej o:
Copyright © Agora SA