Sara Boruc na Instagramie wdała się w konwersację ze swoimi fankami, które pytały o starszego syna Artura Boruca z poprzedniego małżeństwa. Internautki zastanawiały się, czemu chłopak nie jest częścią rodziny i nie wyjeżdża z nimi na wakacje. Gwiazda poinformowała, że była żona utrudnia ojcu kontakty i "przedkłada swoją urażoną dumę nad dobro i szczęście dziecka". Co więcej, podobno piłkarz od urodzenia syna widział go zaledwie pięć razy, ponieważ terminy widzeń ustanowione przez sąd nakładają się z treningami i meczami sportowca. Więcej na ten temat możecie przeczytaj TUTAJ.
Po naszym wczorajszym artykule w sieci zawrzało. Głos w sprawie zabrał Marcin Dubieniecki, były mąż Marty Kaczyńskiej, a obecnie (od 2017 roku) mąż byłej żony Artura Boruca. Nie bez powodu postanowił zareagować na wypowiedzi Sary Boruc - uczestniczy w życiu chłopca i wraz z matką go wychowuje. Napisał bardzo mocny wpis na Twitterze, w którym oznajmia, że "jest naocznym świadkiem patologii w relacji piłkarza z synem".
Nie czytam tego typu artykułów, ale dla Pana @ArturBoruc lepiej byłoby, abym jako naoczny świadek patologii w relacji ojciec i syn, jaką uskutecznia Pan @ArturBoruc, lepiej się nie wypowiadał. Sugeruję też uciszyć swoją WAG" - napisał na Twitterze.
Myślicie, że Artur Boruc zdecyduje się odpowiedzieć Marcinowi Dubienieckiemu? Na pewno będziemy informować Was na bieżąco o rozwoju sprawy.
JP