Eurowizja 2019. Islandczycy złamali regulamin konkursu, a publiczność ich wygwizdała. Teraz mogą ponieść konsekwencje

Eurowizja to nie tylko muzyka, ale też kontrowersje. W tym roku nie obyło się skandalu na tle politycznym.

Nie cichną emocje po finale Eurowizji. Wiemy już, kto wygrał tegoroczny konkurs - to 25-letni Duncan Laurence. Teraz media zaczynają wyłapywać coraz więcej smaczków z wczorajszego koncertu. Niewykluczone, że jeden z zespołów będzie musiał zapłacić wysoką karę finansową za zachowanie niezgodne z regulaminem Konkursu Piosenki Eurowizji.

Zobacz wideo

Eurowizja 2019. Pierwszy skandal polityczny

W tym roku Islandię reprezentował zespół Hatari. Formacja jeszcze długo zostanie zapamiętana przez widzów. Artyści postawili na skandalizujący występ w klimatach BDSM. Nie obyło się bez skąpych lateksowych kreacji oraz masochistycznych gadżetów. Ich prezencja sceniczna to nie jest jedyna rzecz, którą narazili się organizatorom Eurowizji.

Muzycy jawnie popierają Palestyńczyków, o czym nie omieszkali przypomnieć podczas wczorajszej transmisji na żywo. W trakcie przyznawania punktów przez poszczególne kraje, kamera była skierowana na ocenianego artystę. Właśnie wtedy członkowie Hatari wyciągnęli palestyńskie flagi i transparenty z napisem "Free Palestine". Publiczność w Tel Awiwie "wybuczała" ten gest, a kamerę bardzo szybko skierowano z powrotem na wyraźnie skonsternowaną parę prowadzących.

Bardzo możliwe, że Islandczycy poniosą konsekwencje za swój manifest. Zgodnie z regulaminem, Eurowizja jest wydarzeniem apolitycznym. Okazanie poparcia dla którejkolwiek ze stron konfliktu jest więc sprzeczne z zasadami. Organizatorzy Eurowizji wydali już oficjalne oświadczenie.

Konsekwencje tego zachowania zostaną przedyskutowane przez zarząd konkursu po finale - czytamy.

Co ciekawe, zespół Hatari  otrzymał największą liczbę głosów od Polaków. Finalnie Islandia zajęła dziesiąte miejsce.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.