Marcin Dubieniecki broni Bieniuka i atakuje kobietę, która oskarżyła go o gwałt. "Cały Sopot huczy, że ta pani słynie z różnych zabaw"

Jarosław Bieniuk wyszedł na wolność. Jednak jego zatrzymaniem żyje cała Polska. Sprawę skomentował Marcin Dubieniecki.

W niewinność Jarosława Bieniuka wierzy wielu jego przyjaciół. Jeszcze na etapie pobytu w areszcie bronili go m.in. Natalia Siwiec i Radosław Majdan i jego była partnerka, Martyna Gliwińska. Żadna z tych osób nie wierzyła w to, że były piłkarz mógł dopuścić się brutalnego gwałtu. Tego samego zdania jest Marcin Dubieniecki. Były mąż Marty Kaczyńskiej opublikował na Twitterze mocny wpis.

Zobacz wideo

Marcin Dubieniecki broni Jarosława Bieniuka

Marcin Dubieniecki napisał na Twitterze, że zna Jarosława Bieniuka osobiście. Jego zdaniem dwudziestokilkulatka, która oskarżyła byłego piłkarza o gwałt, chciała wyłudzić od niego pieniądze i zyskać popularność.

Znam osobiście Jarka. Nie wierzę w takie zdarzenie. Wszyscy rozsądni ludzie dziś wiedzą, jak jest skonstruowany świat konsumpcji i parcia instagramowych dziewczyn na szkło - napisał Dubieniecki.

Zdaniem byłego męża Marty Kaczyńskiej ktoś z otoczenia kobiety namawiał ją do szantażowania Jarosława Bieniuka. Dubieniecki zaapelował też do prokuratury.

Cały Sopot huczy, że ta Pani mocno słynęła z różnych tego typu zabaw, które odbywały się za obopólną akceptacją, ale podobno w otoczeniu jej jest ktoś, kto mocno ciśnie na wątek szantażu pod tytułem  "zapłacisz a będziesz mieć spokój." Może warto to zbadać prokuraturo.

W środę wieczorem mężczyzna został zwolniony z aresztu za poręczeniem majątkowym w wysokości 20 tys. zł. Jarosław Bieniuk podejrzany był o popełnienia przestępstwa przeciwko wolności seksualnej. Pełnomocnicy domniemanej ofiary mówili wprost o brutalnym gwałcie w jednym z sopockich hoteli. Ostatecznie były piłkarz usłyszał zarzuty związane z narkotykami. Jednocześnie został objęty dozorem policyjnym i ma zakaz kontaktowania się ze świadkami. Warto dodać, że jest to wstępne postępowanie, a sprawa jest w toku.

AD

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.