Meghan Markle ogłosiła swoją ciążę jesienią ubiegłego roku. Spekulacji na temat terminu porodu było wiele, jednak jak udało się ustalić, księżna ma urodzić w kwietniu, a to oznacza, że rozwiązanie może nastąpić lada dzień.
Im bliżej narodzin kolejnego "royal baby", tym chętniej brytyjskie media rozpisują się o szczegółach porodu. Wiadomo już, że Meghan Markle urodzi w innym szpitalu, niż księżna Kate. Przypomnijmy, że większość kobiet z brytyjskiego dworu rodziło w skrzydle Lindo w szpitalu St Mary's w londyńskiej dzielnicy Paddington, tymczasem Meghan wybrała klinikę położoną bliżej Windsoru.
To jednak nie jest jedyne odstępstwo od królewskiej tradycji. Markle wprawiła ostatnio wszystkich w osłupienie po tym, jak oznajmiła, że nie chce, aby przy jej porodzie byli "żadni faceci w garniturach". Przyszłej mamie chodziło o nadwornych położników Alana Farthinga i Guya Thorpe-Beestona. Mimo, że lekarze są uznawani za najlepszych, to księżna postawiła na własny zespół położników i ginekologów. Królewscy pracownicy będą z kolei zaangażowani wyłącznie w przypadku komplikacji.
To już nie pierwszy raz, kiedy Meghan Markle sprzeciwia się królewskiej tradycji. Tym razem trudno jednak się z nią nie zgodzić. Przecież poród to jedno z najbardziej intymnych wydarzeń w życiu każdej kobiety.
MŁ