Janusz Kozioł nie żyje. Tomasz Knapik wspomina lektora. "Wiedział, że gaśnie. Po męsku znosił trudy choroby"

Janusz Kozioł przegrał walkę ze śmiertelną chorobą. Tomasz Knapik w rozmowie z Plotek.pl opisał ostatnie tygodnie życia swojego przyjaciela.

Kilka dni temu media obiegła informacja, że Janusz Kozioł, jeden z najbardziej znanych polskich głosów, walczy o życie. Niestety, lektor przegrał walkę z chorobą. Zmarł w piątek. W rozmowie z serwisem Plotek.pl przyjaciela wspomina Tomasz Knapik.

ZOBACZ TEŻ: Janusz Kozioł nie żyje. Znany lektor przegrał walkę z chorobą

Janusz Kozioł we wspomnieniach Tomasza Knapika

Legendarny polski lektor mówi m.in., że Janusz Kozioł z godnością znosił ostatnie tygodnie życia. Choć wiedział, że umiera, nie poddał się ani na chwilę.

Jest to ogromna strata dla polskiego lektorstwa. Natomiast Janusz po męsku znosił trudy choroby. Wiedział, że gaśnie i zostało mu coraz mniej czasu. Choć ostatnio kontakt z nim był mocno utrudniony, nie tracił pogody ducha i odchodził z godnością - mówi Tomasz Knapik w rozmowie z Plotek.pl.

Środowisko lektorskie od dłuższego czasu namawiało Janusza Kozioła, by nagłośnił sprawę swojej choroby i poprosił o wsparcie. Zrobił to dopiero kilka dni przed śmiercią. Nie chciał być w centrum zainteresowania.

On nie chciał, by wokół jego osoby zrobił się hałas, nie oczekiwał współczucia. Szkoda, że dopiero kilka dni temu pojawiła się ta akcja - dodaje.

Janusz Kozioł prosił o pomoc. Internauci masowo zaczęli wpłacać pieniądze

Janusz Kozioł poprosił o wsparcie na portalu pomagam.pl. Internauci nie zawiedli - w zaledwie dwa dni zebrali nieprawdopodobną sumę, która po wielokroć przekroczyła zamierzenia zbiórki. Ale nie obyło się też bez negatywnych komentarzy.

Tomasz Knapik przyznaje też, że akcja zbierania pieniędzy na rzecz Kozioła spotkała się z krytyką i zwyczajną ludzką głupotą.

Smutne jest to, że pod całą akcją pojawił się też hejt. Niektóre osoby pisały, że skoro Janusz był taki znany i pracował tyle lat, to powinien leczyć się za swoje oszczędności. Jednak przypomnę, że był wyłączony z pracy lektora od prawie trzech lat. Kiedy nie nagrywał, nie zarabiał, to wolny zawód.

Obydwaj lektorzy przyjaźnili się od lat. Tomasz Knapik nazywa swojego przyjaciela wyjątkowym człowiekiem i żartuje, że tylko Janusz Kozioł potrafił kląć z taką gracją.

Nie lubię stawiać pomników, ale faktycznie Janusz był wyjątkowym człowiekiem obdarzonym wspaniałym głosem. Może mało kto wie, ale fantastycznie klął. Pewnie wyniósł to z wojska. Dodam też, że był uroczym cholerykiem i niezwykle ambitną osobą. Jeśli nie udawało się mu przeczytać jakiegoś słowa w taki sposób, w jaki by chciał, wpadał momentami w szał i rzucał mięsem - mówi Tomasz Knapik w rozmowie z serwisem Plotek.pl.

Janusz Kozioł chorował od trzech lat na SLA

Janusz Kozioł od trzech lat zmagał się z SLA - stwardnieniem zanikowym bocznym opuszkowym. Podstępna choroba zaatakowała najpierw narząd mowy i funkcje oddechowe. Spiker musiał zostawić pracę, której poświęcił całe życie. Kilka dni temu poprosił internautów o pomoc w zbiórce pieniędzy na leczenie.

Kłopoty z mową zaczęły się dwa lata temu. Musiałem, przestać robić to, co kocham i umiem. Przestałem dla Was czytać. Potem pojawiły się kłopoty z jedzeniem, przełykaniem, a w końcu z oddychaniem. W ostatnich tygodniach choroba się nasiliła. Proszę, pomóż. Trwa walka o każdy oddech. Potrzebne są leki i specjalistyczna opieka całodobowa - czytaliśmy w opisie zbiórki pieniędzy.

Internauci nie zawiedli. Masowo wpłacali pieniądze na leczenie lektora. Cel zbiórki został osiągnięty w 950 proc. Niestety, zabrakło czasu. Janusz Kozioł zmarł w piątek 18 stycznia w wieku 68 lat. Smutną informację o jego śmierci opublikował serwis polscylektorzy.pl.

Drodzy, musimy Wam przekazać smutną, wstrząsającą wiadomość. Janusz Kozioł nie żyje. 'Nie wiadomo, dlaczego choroba się pojawia i nie ma na nią lekarstwa. Pozostaje tylko cud' – pisał Janusz Kozioł w czasie, gdy nie mógł już mówić. Cud nie nastąpił… Dziś o 10-tej lektor przegrał walkę o każdy oddech. Jego głos pozostanie z nami na zawsze.

Odszedł niezapomniany polski głos

Janusz Kozioł przeczytał tysiące ścieżek dialogowych. Jako lektora zapamiętamy go przede wszystkim z filmów "Blues Brothers", "Podejrzani", "Czas apokalipsy", "W imię ojca" czy "Pulp Fiction". Miał na swoim koncie również liczne reklamy telewizyjne i radiowe.

Arek Durka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.