"Kuchenne rewolucje". W czwartkowym odcinku Magda Gessler udała się do Trzebini do restauracji "Porto di mare", której właścicielem jest Roman. Początkowo knajpa była naleśnikarnią. Niestety, menu nie zachęciło mieszkańców miasta do odwiedzania lokalu. W końcu właściciel zdecydował, że w "Porto di mare" głównym bohaterem będzie ryba.
'Kuchenne rewolucje' fot.Kuchenne rewolucje
Zrobiliśmy z szefem taką małą rewolucję - powiedział 21-letni kucharz Adam.
Pomimo początkowego zainteresowania, "Porto di mare" ponownie zaczęło świecić pustkami.
Przecież nikt nie przyjdzie na rybę za 40 złotych - przyznała barmanka Irena.
Jak się szybko okazało, oprócz ryby w menu znalazły się też ozorki, flaczki i wątróbka. Istny miszmasz. Jednak problem tej restauracji leżał nie tylko w kuchni.
On jest tak wewnętrznie rozdarty... Ma za dużo na głowie. Dwie działalności to sporo - powiedziała jedna z kelnerek o Romanie.
'Kuchenne rewolucje' fot.Kuchenne rewolucje
Roman, poza prowadzeniem restauracji, jest także właścicielem zakładu pogrzebowego. Dwa biznesy nie uchroniły jednak 52-latka przed długami. Wręcz przeciwnie.
Nie idzie tak jak powinno. Trochę człowiek w długi wpadł - przyznał Roman.
On nie jest wypłacalny - powiedział o Romanie kucharz.
To go totalnie rozwaliło. Przez to też zaczął popijać, a to już w ogóle go zgubiło, bo przez to wiele spraw mu umyka - dodała kelnerka.
'Kuchenne rewolucje' fot.Kuchenne rewolucje
Magda Gessler szybko odkryła, że nie tylko jedzenie w restauracji jest niesmaczne, ale i problem alkoholu jest w przypadku Romana bardzo poważny.
Zaczęło się od tego, że pracownicy wyznali gwieździe, że Roman zalega im z wypłatami.
Szef mi zalega 1400 złotych, u Adama jest to 800 złotych - powiedziała kelnerka.
My byśmy chcieli mu pomóc - zaczęła kucharka Ewa.
No ale jak chciałabyś mu pomóc? - dopytywała Gessler.
Głównie chodzi o alkohol - wyznała.
Chwilę później pracownicy wygadali się, że Roman spożywa alkohol na terenie restauracji. Ponoć właściciel, który po alkoholu obsługiwał klientów, zraził ich do siebie.
'Kuchenne rewolucje' fot.Kuchenne rewolucje
Otwiera sobie i polewa. A to wódkę, a to piwko - powiedziała Ewa.
Magda Gessler była wstrząśnięta tymi informacjami. W końcu gwiazda wzięła na dywanik Romana.
Pan ma problem z alkoholem, pan jest czerwony jak burak. Z tym musimy coś zrobić. A to wcale nie jest takie proste, bo pan ma dużo kłopotów - powiedziała restauratorka.
52-latek nie zamierzał jednak przyznać się do uzależnienia.
Wcale nie, ja się z tym nie zgodzę - powiedział.
Czyli pan nie pije? - zapytała Magda.
Ja nie mówię, że nie piję. Po prostu tak jak każdy się napiję - tłumaczył.
Ale w pracy?
Nie - zaprzeczał.
Gessler nie czuła się jednak przekonana i oskarżyła 52-latka o kłamstwo.
Sam przed sobą nie chce się pan przyznać, że ma pan kłopot - ciągnęła Gessler.
Roman szedł w zaparte i zapewniał, że jedyne problemy, z jakimi się boryka, to problemy finansowe.
'Kuchenne rewolucje' fot.Kuchenne rewolucje
W końcu Magda nie wytrzymała.
Panie Romanie, k*rwa, pan pije! Wszyscy pracownicy to mówią.
Gwiazda zawołała całą załogę i zapytała wszystkich wprost o to, czy Roman pije w pracy. Pracownicy jednogłośnie przyznali, że niestety, ale tak.
Ja widziałam jak sobie popijał. Nawet zwracaliśmy mu uwagę - powiedziała barmanka.
Roman stracił cierpliwość.
To teraz ja mam pytanie do załogi: Kiedy ja byłem w pracy pijany?
Mało razy? Czemu szefowi prawo jazdy zabrali? Zabrali za alkohol (...) No pije szef. Zmęczony szef chodzi, oczy czerwone, podkrążone, zmienia szef kolory jak kameleon - krzyczała kucharka Ewa.
Tyle razy rozmawialiśmy, a dalej jest to samo! - dodał Adam.
Następnego dnia Roman wyznał, że wziął sobie do serca słowa załogi. Ale Magda Gessler postanowiła sprawdzić, jakie 52-latek ma ciśnienie! Gwiazda wyjęła sprzęt i poprosiła właściciela "Porto di mare", aby w jej obecności się zbadał.
180 na 100. Normalne ciśnienie - przyznał spokojny Roman.
Tak? A możemy zadzwonić do lekarza i zapytać, czy to jest normalne ciśnienie? Wie pan, jakie to jest ciśnienie? Udarowe! - powiedziała Gessler.
Roman nie miał nic na swoją obronę.
W końcu nadszedł moment rewolucji. Na ścianach dawnego "Porto di mare" powieszono kapusty, a w menu także zaczęło królować to warzywo. Nazwa lokalu zmieniła się na "Bistro pieczone gołąbki". Przybyli na kolację goście byli zachwyceni serwowanymi daniami i wystrojem tego miejsca.
Po kilku tygodniach Magda ponownie zjawiła się w knajpie. Gwiazda była pod wrażeniem kuchni i przemiany Romana. Okazało się, że problemy, z jakimi borykał się właściciel przeszły do historii.
Od czasu Kuchennych rewolucji nie pije - powiedziała Ewa.
Rewolucja została uznana.
KS