Martyna Wojciechowska i Przemek Kossakowski to obecnie jedna z najgorętszych par polskiego show-biznesu. Pierwsze doniesienia na temat bliskiej relacji tej dwójki pojawiły się już w maju tego roku. Para jednak dość długo kryła się ze swoimi uczuciami, ponieważ to dopiero na balu TVN-u, który odbył się 15 września, zakochani po raz pierwszy pokazali się publicznie. To wówczas w mediach aż zawrzało od haseł, że Wojciechowska wręcz "wieszała się" na ukochanym.
W rozmowie dla magazynu "Zwierciadło" Martyna odniosła się do zaistniałej na balu sytuacji. Przede wszystkim wyznała, że mimo pracy w mediach od ponad 20 lat, nadal zdaje sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie za sobą świat show-biznesu.
Jestem świeżo po kilku historiach, którymi może nadmiernie się nie ekscytuję, ale też nie powiem, że są mi zupełnie obojętnie. Media ostatnio bardzo zaczęły interesować się moim życiem, a dotąd udawało mi się rozgraniczać sferę prywatną i zawodową - stwierdziła podróżniczka.
Wojciechowska odniosła się do chwili, kiedy to na balu stanęła u boku ukochanego. Zdradziła, że Przemek był wówczas zaskoczony tak dużą ilością fotoreporterów oraz sporym zainteresowaniem mediów.
Próbowałam wcześniej tłumaczyć, że będzie dużo fleszy, dziennikarzy, zamieszania i tak też się stało - dodała.
Martyna wyznała, że właśnie wtedy Przemek wyraził pod nosem swoje duże zaskoczenie. Dziennikarka zareagowała w sposób, który następnie miał zostać źle odebrany przez media.
Nachyliłam się do niego i powiedziałam na ucho: "Słuchaj ludzie potrafią czytać z ruchu warg", i zaczęłam się śmiać. To był ułamek sekundy - opisała całą sytuację.
A już chwilę później Wojciechowska z mediów dowiedziała się, że "wieszała się na Przemku rozpalona do czerwoności" oraz, że "sprzeniewierzyła się wszystkim wyznawanym do tej pory wartościom".
DH