Boczarska o trudnej sytuacji w domu. To miało wpływ na jej dzieciństwo. "Zostałam sama. Potrzebowałam czasu, żeby wszystko zrozumieć"

Magdalena Boczarska udzieliła wywiadu, w którym wspomniała o rozwodzie rodziców. To miało wpływ na jej dzieciństwo.

Magdalena Boczarska zagościła na najnowszej okładce magazynu "Viva!". W tygodniku znalazł się obszerny wywiad z aktorka. Boczarska w rozmowie opowiedziała o rozwodzie rodziców, i jaki to miało wpływ na jej dzieciństwo. 

Aktorka wyznała, że nie jest tajemnicą, że jej rodzice się rozeszli. Z czasem dojrzała i nie ocenia zachowania rodziców.

Jestem jedynaczką, moi rodzice rozwiedli się, co nie jest tajemnicą, i różnie potoczyły się ich drogi. Rozwiedli się, jak miałam 16 lat, moja mama wyjechała do Niemiec, do pracy. Zostałam sama pod opieką rodziny. Dzisiaj żyjemy w innej rzeczywistości, bardziej chucha się na dzieci, wtedy życie było dużo cięższe. Wiem, że mama nie miała wyboru. Dojrzałam i już tego nie oceniam. Po prostu potrzebowałam czasu, żeby wszystko zrozumieć. Znamienne jest to, że dużo osób pytało mnie, czy mam żal do mamy. Nikt mi nie zadał pytania, czy mam żal do taty - mówiła.

Boczarska bardzo ciepło wyraża się o rodzicach.

Mój tata może i był lekkoduchem, ale szalenie kreatywnym, z duszą artystyczną – zabierał mnie na koncerty, imprezy muzyczne, zwiedziłam z nim wszystkie krakowskie kościoły, o każdym opowiadał mi niezwykłe historie. Zawsze miałam do taty ogromną słabość. Mamy podobną emocjonalność. Po nim jestem bardzo ambitna, bardzo niecierpliwa, bardzo szybko chcę mieć efekt tu i teraz - powiedziała Boczarska. 
 

Aktorka wyznała także, że swój zawód poniekąd zawdzięcza właśnie ojcu. 

Mój tato jest muzykiem, przez nasz dom przewijało się mnóstwo artystów, zawsze wiedziałam, że moim przeznaczeniem jest scena - dodała.

Magdalena Boczarska była również zżyta z matką. Wyznała, jakie cechy po niej odziedziczyła. Dodała też, że miała świetny kontakt z dziadkami, rodzicami mamy. 

Mama jest zawsze szalenie ciepła, otwarta, tolerancyjna. Miała dla mnie mnóstwo wyrozumiałości. Po niej odziedziczyłam empatię. Poza tym byłam niesamowicie zżyta z dziadkami, rodzicami mamy.  Babcia była mistrzynią anegdot i bardzo wiele z jej bon motów znalazło się w ustach Wisłockiej - zdradziła w wywiadzie.

Aktorka przyznała, że docenia swoją matkę, bo sama musiała poradzić sobie z wychowaniem dziecka. Wcale nie miała łatwo, a starała się dać swojej córce wszystko, co najlepsze.

Moja mama zawsze powtarzała: Tyle jesteś wart w życiu, ile możesz dać drugiemu człowiekowi. Ja ją bardzo cenię, bo będąc samotną matką, z pensją pielęgniarki, musiała podejmować niełatwe decyzje, robiła różne dodatkowe rzeczy, żebym mogła się kształcić, mieć takie same szanse jak inne dzieci, uczyć się języków, jeździć konno, wyjeżdżać na kolonie. Mama ma bardzo delikatną konstrukcję i naturę, ja jestem zupełnie innym człowiekiem. Teraz, kiedy sama jestem dorosła, wydaje mi się, że na jej miejscu nie dokonałabym pewnych wyborów - czytamy.

MT

Więcej o:
Copyright © Agora SA