Kret sugerował, że był zaręczony z Tadlą. Teraz tłumaczy, o co mu chodziło

Ostatnio Tadla i Kret spotkali się w programie. W pewnym momencie dyskusja zeszła na temat pierścionka. Niektóre media spekulowały, jakoby para była zaręczona. Teraz Kret wytłumaczył, o co mu chodziło.

Ostatnio na planie "24 godzin" doszło do dyskusji między Beatą TadląJarosławem Kretem na temat pierścionka zaręczynowego.

A co ty tak te dłonie pokazujesz? Ona miała jeden pierścionek, ale się jej rozpadł - mówił wówczas Kret.

Widzowie słowa pogodynka odebrali, jakoby był z Tadlą zaręczony. Teraz prezenter postanowił wytłumaczyć, co miał na myśli. Pokazał na Instagramie "rozpadający się" pierścionek. Ponoć taki sam ma Tadla.

Pierścień, który się rozpada, ja potrafię złożyć. To pierścień rodem z "Baśni 1001 Nocy". Pierścień golański - napisał pod filmem.
 

W rozmowie z "SE" Kret wyjaśnił, że pierścień ten złożony jest z pięciu elementów. Jakiś czas temu przywiózł taki sam Tadli z gór Golan w Syrii. Oba są po prostu pamiątką z podróży.

Dowiedziałem się z tabloidów, że ja zażyczyłem sobie zwrot pierścionka zaręczynowego. Tylko przede wszystkim nie było nigdy pierścionka zaręczynowego. Ja o nic nie prosiłem i nie życzyłem sobie żadnego zwrotu - mówił Kret w rozmowie z "SE".
My z Beatą mamy takie same arabskie pierścionki, które się rozkładają i trzeba je umiejętnie złożyć. I Beacie się rozpadł ten pierścionek. Rozpadł się jej w "Tańcu z gwiazdami", spadł jej z palca i się rozpadł. Tyle... - dodał.

A poniżej pamiętne wideo Tadli i Kreta w jednym studio:

 

Waszym zdaniem kto lepiej wybrnął z tej niekomfortowej sytuacji?

MM

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.