Zdawać by się mogło, że częste wyjazdy na mecze Roberta Lewandowskiego mogą źle wpływać na relacje z rodziną. Trenerka w rozmowie z magazynem "Deutsche Welle" zdradziła, że wcale tak nie jest. Da się pogodzić częste wyjazdy i pogoń za marzeniami z życiem rodzinnym?
Zdecydowanie tak. Wszystko zależy od nas. Wydaje mi się, że jesteśmy w dalszym ciągu parą, która gdzieś łapie za swoje marzenia i realizuje je, ale przy tym zostaliśmy cały czas tymi samymi ludźmi - powiedziała.
Życie u boku tak rozpoznawalnej osoby, jaką jest "Lewy" na pewno nie jest łatwe. Trenerka jednak doskonale sobie umie z tym poradzić. Nie przeszkadza jej zainteresowanie fanów, zwłaszcza dzieci, jej mężem.
Zdaje sobie z tego sprawę, jak dzieci reagują na Roberta, jakie jest zainteresowanie mężem. To jest niesamowite. Kiedyś Klarcia zobaczy, dlaczego tata jest taki kochany i to jest wspaniałe. Za kilka lat usiądziemy sobie przy kominku i będziemy wspominać te fajne chwile, bo trzeba czerpać z tego pełnymi garściami. Dzielić się dobrą energią i cieszyć się z tego, co się ma - mówiła.
"Lewa" wyznała też, że zdaje sobie sprawę, że są postrzegani, jako ambasadorzy zdrowego trybu życia. Chcą być inspiracją dla wielu ludzi i dzielić się z nimi pozytywną energią, ale to nie oni wykreowali pojęcie "Lewandowscy Team". Przyczynili się do tego ich fani. Jak widać para stara się swoją popularność wykorzystywać w słusznej sprawie.
Jesteście "Lewandowscy Team"?
MT