Awantura po koncercie Justyny Steczkowskiej. Nie obyło się bez interwencji policji

Justyna Steczkowska musiała zadzwonić po policję po tym, jak paparazzi zakłócili jej spokój po koncercie.

Justyna Steczkowska zawsze powtarza, że prywatność jest dla niej rzeczą świętą. Przeczą temu niektóre jej zachowania jak np. ustawki z paparazzi czy pokazywanie bardzo prywatnych zdjęć (np. z karmienia piersią) na Instagramie.

Kilka dni temu po jednym ze swoich koncertów doświadczyła nieprzyjemnej dla niej sytuacji, która skończyła się interwencją policji. Steczkowska wściekła się na paparazzi, którzy robili jej zdjęcia po występie w Zakopanem.

Gwiazda wielokrotnie zaznaczała, że nie znosi, gdy media śledzą każdy jej krok.

Każdy z nas potrzebuje chociaż odrobiny prywatności, bez względu na to, jaki wykonuje zawód. Wiele razy powracam do myśli, by dać sobie spokój z show-biznesnem - mówiła kiedyś w jednym z wywiadów.

Na zrobionych po koncercie zdjęciach widać, że Steczkowska jest bardzo zdenerwowana. Całą sytuację nagrywała telefonem a później zadzwoniła po policję.

>> ZOBACZ ZDJĘCIA << 

Piosenkarce cały czas towarzyszyli znajomi. Kiedy na miejscu pojawili się funkcjonariusze, gwiazda długo tłumaczyła im całą sytuację i pokazywała nagrania z telefonu.

Czy interwencja policji faktycznie była potrzebna? W końcu zdjęcia nie były wykonywane w sytuacji prywatnej, tylko po koncercie, który jest główną częścią pracy piosenkarki.

OG

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.