Jacek Poniedziałek nigdy nie krył się ze swoimi poglądami. Wielokrotnie brał udział w marszach przeciwko partii rządzącej, czy głośno mówił o poparciu Czarnego Protestu i walce o prawa kobiet.
Teraz udzielił wywiadu dla TVN24, w którym został spytany o głośną ostatnio w mediach sprawę molestowania seksualnego. Jego odpowiedzi były jednak odmienne od tego, czego można było się spodziewać.
Zaczęło się od pytania o okładkę jednego z tygodników, który molestowanie nazwał "nową obsesją lewactwa". W odpowiedzi Poniedziałek przytoczył historię zagubionej dziewczynki w Paryżu, której nikt nie pomógł, bo... bał się zostać oskarżony o pedofilię.
Podobnie teraz jest z molestowaniem. No jak ludzie mają sobie sygnalizować zainteresowanie seksualne? SMS-y? Nie wolno, bo stalking. Uśmiech? Nie wolno, bo lubieżny. Obejrzeć się za kimś? Przedmiotowe traktowanie. Położyć dłoń na ramieniu? Zaraz wołają policję. Podryw słowny? Oślizłość i myślenie ch**em. Ludzie, weźmy się opamiętajmy - powiedział aktor.
Według Poniedziałka drogą do uniknięcia molestowania jest przemoc ("danie takiemu śmiałkowi w mordę"), a mówienie o tym w mediach, to nic innego jak "przygotowywanie gruntu pod odszkodowanie".
Dalej w rozmowie została poruszona sprawa Kevina Spaceya. Poniedziałek uważa, nie ma o czym mówić, ponieważ było to 30 lat temu, nikomu nic się nie stało, a 14-latek kładąc się w sypialni aktora "mógł się tego spodziewać".
Jestem przeciwny piętnowaniu gry erotycznej pomiędzy ludźmi, aluzyjności, żartów, a nawet mówienia świństw, które są elementem tej gry. Jeśli ktoś nie chce w niej uczestniczyć, to mówi jasno i wyraźnie "nie", zamiast popadać w histerię - mówił Poniedziałek.
Dziennikarz przeprowadzający wywiad poruszył też sprawę nadużycia władzy przez Harveya Weinsteina, który przez 40 lat wykorzystywał kobiety, obiecując im karierę w Hollywood. Na to Poniedziałek też miał "proste" rozwiązanie - "mogły się na to nie godzić". Chcemy tutaj odesłać pana Poniedziałka do definicji molestowania seksualnego, gdzie z założenia nie ma zgody drugiej osoby.
Dalej w swojej wypowiedzi aktor przeszedł do obwiniania ofiar, którym zarzucił, że musiały to wszystko przekalkulować i były zdeterminowane, żeby zrobić karierę za wszelką cenę. A przecież wystarczyło "pójść do innego producenta".
Uważam, że grubo przesadzamy. Niedługo nie będziemy mogli odezwać się do kogoś, kto się nam podoba. A jesteśmy istotami zmysłowymi. Jesteśmy tak stworzeni - dodał.
Harvey Weinstein molestował seksualnie aktorki, asystentki i inne pracownice swojej firmy. Jego ofiarami mają być m.in. Ashley Judd, Uma Thurman, Angelina Jolie, Gwyneth PaltrowRose McGowan oskarżyła go o gwałt.
Z kolei Kevin Spacey został oskarżony o molestowanie nie tylko przez Anthony'ego Rappa, ale też przez ekipę "House of Cards", w konsekwencji czego Netflix zerwał z nim współpracę.
Mówienie o tym skandalu jako o "grubej przesadzie" i "paranoi" wydaje się być trochę nie na miejscu.
OG