Podczas koncertu w Białymstoku Maryla Rodowicz i Doda nagle zaczęły rozmawiać o głośnym zatrzymaniu wokalistki. Piosenkarka po raz pierwszy opowiedziała o szczegółach interwencji policji. Jak podaje serwis Gwiazdy.wp.pl, każda wypowiedź Dody została nagrodzona wielkimi brawami przez publiczność.
Czy ty teraz wstajesz o szóstej rano. Czy oni walili kolbami? - zapytała Rodowicz.
Nie wiem, bo spałam - odparła Doda, a publiczność zaczęła się głośno śmiać.
Ale powiedziałaś im, żeby jeszcze zrobili sobie kawę, żebyś mogła dospać? Ale to 4 godziny trwało, to pewnie jakieś śniadanie wypasione? - dopytywała Rodowicz.
Jak już się obudziłam, to sama zaproponowałam herbatkę. To nie trwało aż czterech godzin, ale taka czterogodzinna herbata u Dody, to by było całkiem nieźle - odpowiedziała Rabczewska, a Maryla dopytywała, czy policjanci chcieli robić sobie z nią zdjęcia. - Już wcześniej chcieli, my już się znamy! - przyznała Doda.
W pewnym momencie jedni mieli, a inni nie, bo chcieli być na zdjęciach - odpowiedziała Doda, zapytana o to, czy funkcjonariusze mieli kominiarki.
Skuli cię? - drążyła Rodowicz.
A chciałabyś? Są fajniejsze momenty, by używać kajdanek! - zażartowała Doda.
Gdy przeczytałam o tym wszystkim pomyślałam, "Matko, co ona przeżyła!" - wyznała Rodowicz.
Nie jest to najfajniejsze przeżycie, nikomu tego nie życzę. Wolę stać na scenie, przynajmniej sobie na to zapracowałam i zasłużyłam. I mam nadzieje, że na niej zostanę - dodała Rabczewska.
Jestem o tym przekonana! Bo oni się odgrażają, że cię wsadzą, ale po prostu nie wiedzą, z kim mają do czynienia! - powiedziała Rodowicz.
Przede wszystkim nie mają powodów, by tak zrobić, a ja muszę od tego czasu wydać jeszcze 10 płyt - zakończyła rozmowę Doda.
Jak podaje dalej serwis Gwiazdy.wp.pl, po wymianie zdań, Rodowicz zaproponowała wykonanie utworu "Damą być", nawiązując do posta Dody, który dodała tuż po wyjściu z prokuratury.
Jak widać, Doda nadal ma dobry humor.
W środę Doda usłyszała zarzuty w sprawie rzekomego zastraszania jej byłego narzeczonego, Emila Haidara. Prokuratura postawiła zarzut wpływania groźbą na świadka. Grozi za to do 5 lat więzienia. Podejrzana po godz. 16:00 opuściła budynek prokuratury po wpłaceniu 100 tys. zł kaucji. Rabczewska nie może opuszczać kraju i ma dozór policyjny - dwa razy w tygodniu ma się stawiać na policji.
Pełnomocnik Emila Haidara, Roman Giertych, zapewnia, że na sali sądowej będzie chciał zmienić zarzut dla piosenkarki z wpływania groźbą na świadka na usiłowanie wymuszenia rozbójniczego w ramach grupy przestępczej, za co grozi do 10 lat więzienia.
JT