Doda starła się z paparazzo: Ojej, jaka agresja. Ostra reakcja mężczyzny. Mamy wątpliwości, czy to na pewno ON zawinił

Doda pokazała nagranie, na którym to paparazzo utrudnia jej włączenie się do ruchu i "prowokuje, by coś się działo". Czy jednak faktycznie to on tutaj "prowokował"?

Przez konflikt z prawem i Emilem Haidarem wokół Dody znów zrobiło się gorąco. Paparazzi podążają za nią krok w krok, czym najwyraźniej piosenkarka zdaje się być już mocno poirytowana. Na swoim Instagramie pokazała film ze sprzeczki z jednym z fotoreporterów.

Paparazzo stał na chodniku, gdy Doda razem z kierowcą chciała wyjechać z miejsca parkingowego. Mężczyzna stał bardzo blisko pojazdu i najprawdopodobniej utrudniał bezpieczne manewrowanie.

Tak kochani zachowują się paparazzi. Stoją, nie dają wyjechać i prowokują, żeby coś się działo - tłumaczyła Doda, która siedziała w samochodzie podczas całego zdarzenia na miejscu pasażera.

Paparazzo kłóci się z DodąPaparazzo kłóci się z Dodą Screen z Instagram.com/dodaqueen

Potem zrobiło się coraz bardziej nieprzyjemnie. Najprawdopodobniej poza kamerą doszło do wymiany zdań "na migi" między paparazzo, a kierowcą. Wówczas Doda (to już widać na kolejnym filmie piosenkarki) poprosiła, by otworzyć szybę i porozmawiać z mężczyzną.

Słucham? - spytała Doda.
Po co to takie odgrażanie się? - mówił paparazzo. - Przejedziesz mnie? Na chodniku? Taki twardy jesteś, że będziesz samochodem mnie przejeżdżał? To wysiądź, jak masz coś do mnie.
Ojej, jaka agresja - mówiła "zmartwiona" Doda.
To jest propozycja - spytał najpewniej Emil S., przyjaciel Dody.
No słuchaj, chcesz mnie przejeżdżać samochodem...
To propozycja - przerwał mężczyzna paparazzo.

Paparazzo  czeka na DodęPaparazzo czeka na Dodę Screen z Instagram.com/dodaqueen

Choć Doda starała się wszystko przedstawić dość jednoznacznie, to jednak z jej nagrania wcale nie wynika. że pokazany paparazzo faktycznie utrudniał wyjazd. Mężczyzna stał na chodniku kilka metrów przed maską. Kierowca, że miał wystarczająco dużo miejsca, aby włączyć się do ruchu bez konieczności podjeżdżania tak blisko do fotoreportera. Tym bardziej, że - jak sam zauważył - stał na chodniku. Kto Waszym zdaniem miał rację?

embed

ZI

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.