Anna Dymna o hejterach. "Mówią: Jaka pani się gruba i wstrętna zrobiła". Jej odpowiedź? "Wtedy wiem, że trzeba...". Mądre słowa

Anna Dymna ma już 65 lat i zmaga się z hejterami, którzy nie mogą jej wybaczyć, że się zestarzała. Ale trzeba poznać jej odpowiedź!

Anna Dymna to jedna z najwybitniejszych i najpiękniejszych polskich aktorek, która od lat poświęca czas na opiekę nad niepełnosprawnymi. Trudno w to uwierzyć, ale nawet ona zmaga się z hejtem osób zarzucających jej nieszczerość, a nawet to, że... zestarzała się. Aktorka udzieliła długiego wywiadu magazynowi WP.pl, w którym opowiedziała, jak sobie z tym radzi.

Ludzie różnie traktują publiczne i znane osoby. Mnie raczej lubią, bo grałam w przeszłości sympatyczne postacie. Ale potrafią też krzyczeć na ulicy: "Boże! To pani? Jaka się pani gruba i wstrętna zrobiła!". Są zdziwieni, że jeszcze wczoraj oglądali film, w którym byłam piękna i młoda, a w jedną noc postarzałam się o kilkadziesiąt lat. Albo pytają: "To pani jeszcze żyje? Przecież pani już podobno dawno umarła". Tłumaczę życzliwie, że mam 65 lat, że czas dla mnie nie stanął i idę dalej spokojnie. Muszę mieć do tego dystans. Dopóki mnie nikt nie bije na ulicy, po prostu się uśmiecham. A co mam robić?
Media szarpią cię z jednej i z drugiej strony, każdy chce cię użyć do swoich celów. Każde słowo powiedziane w obronie swojej czy kogoś, jest użyte jak kamień, którym dostajesz w łeb. Niby chcą ci pomóc, a tak naprawdę chcą dowalić temu, kto cię hejtuje. Wtedy wiem, że trzeba wziąć bardzo głęboki oddech i milczeć. Tylko to, co robisz, może być obroną na wszystko - mówi.

JAKUB OCIEPA

Część zarzutów, z jakimi się spotyka, dotyczy jej działalności charytatywnej. Anna Dymna prowadzi fundację "Mimo wszystko" zajmującą się pomocą dorosłym osobom niepełnosprawnym intelektualnie. Wiele osób uważa, że jest to jej metoda na "lans". Aktorka odpowiada im zatem, że mogą się "polansować" wraz z nią, co na ogół sprawia, że zarzuty gasną. Poza tym Dymna zdobyła na tyle dużą sławę i szacunek jako aktorka, że teraz nie musi się uciekać do takich praktyk.

Anna Dymna ma 65 lat i nie zamierza na siłę zatrzymać czasu, co też niektórzy mają jej za złe. Aktorka jest świadoma nie tylko swojej (przemijającej) urody, ale także przemijalności rzeczy, także tych pięknych. I godzi się z tym.

Wiem, że nie podpiszę żadnego cyrografu z diabłem. Nie chcę odmłodnieć o 30 lat, do czego dążą niektóre kobiety. Nie wiem, ile mam jeszcze lat życia przed sobą. Gdybym miała się teraz zajmować tym, żeby być szczupłą, odessaną, żeby mi nie wisiał podbródek i żebym miała wszystko gładko naciągnięte, to bym była przerażoną, osaczoną kobietą. A do tego zgorzkniałą i wściekłą - tłumaczy.

Jest w pełni świadoma czasów, w jakich żyje i wie, że jeżeli chce prowadzić fundację, musi trzymać się z daleka od polityki.

Przecież moi podopieczni będą potrzebowali pomocy, czy będzie rządziła ta partia, czy tamta - tłumaczy swoją niechęć do wypowiadania się na tematy polityczne, choć jednocześnie przyznaje, że nie rozumie ataków politycznych na Jerzego Owsiaka. - To obrzydliwe, gdy polityka wchodzi w sfery, od których powinna się trzymać z daleka. Przykładem są ataki niektórych polityków, nawet Kościoła na Jurka Owsiaka. Ja tego nie rozumiem. Pomoc innym ludziom, starym, młodym, dzieciom, chorym powinna być ponad wszelkimi podziałami politycznymi - dodaje.

Wrodzona pogoda ducha i robienie tego, co kocha sprawiają, że wydaje się być pogodzona ze sobą i światem, a może nawet i szczęśliwa. Pomimo wieku i natłoku zajęć gra obecnie w pięciu spektaklach. Zaś jej spokój i mądrość, z jaką podchodzi do  nienawistnych komentarzy, budzą respekt. Bo to jednak przykre, jeżeli osoba takiego formatu jest oceniana w sposób tak powierzchowny.

JZ

Więcej o:
Copyright © Agora SA