Anna Lewandowska urodziła. Dla niej ciąża była wyjątkowo trudnym czasem

Anna Lewandowska urodziła, jednak dla żony Roberta Lewandowskiego ostatnie 9. miesięcy były trudniejsze niż dla każdej innej ciężarnej gwiazdy. Dlaczego na świeżo upieczoną mamę spłynęła taka fala "hejtu"?

Anna Lewadowska i Robert Lewandowski zostali rodzicami. Radosną nowinę piłkarz przekazał na swoim Instagramie, a pod uroczym zdjęciem z córką posypało się morze komplementów i gratulacji.

 

Dziś wszyscy w Polsce cieszą się wraz z Lewandowskimi, jednak jeszcze niedawno wcale Polacy nie mieli aż tyle ciepła i serdeczności dla Anny Lewandowskiej... Jak to się stało, że żona "Lewego" ściągała na siebie aż tyle hejtu?

Początek hejtu

Robert Lewandowski podczas meczu z Atletico Madryt ogłosił, że razem z żoną spodziewają się dziecka. Jego cieszynka natychmiast obiegła media, a w Polsce zaczął się "szał". Potomek Lewandowskich został ochrzczony mianem polskiego "royal baby", a media show-biznesowe zaczęły z jeszcze większą uwagą śledzić każdy krok i wpis w mediach społecznościowych Anny Lewandowskiej. 

I nagle okazało się, że choć polscy internauci kochają "hejtować", Anna Lewandowska obrywa od nich dużo mocniej niż pozostałe gwiazdy. Dziwi zwłaszcza fakt, że zazwyczaj kobiety w ciąży znajdują się pod niepisaną ochroną - nie mówimy o nich źle i szanujemy błogosławiony stan, w którym się znajdują. Dlaczego więc aż tylu użytkowników Instagrama i Facebooka wciąż wytyka trenerce kolejne potknięcia? Żeby to jeszcze chociaż były potknięcia!

Co nie podoba się internautom w Ani? Mówiąc najprościej wygląd, pieniądze i praca. Ale po kolei.

Anna LewandowskaAnna Lewandowska Instagram.com/annalewandowskahpba/

"Coś Ci strzeli w tej plastikowej buzi"

Robert ogłosił, że Anna jest w ciąży, kiedy była już w 5. miesiącu. Wcześniej nikt z fanów nie zorientował się, że coś zmieniło się w ciele jego żony. Nosiła luźne koszulki, bluzy, jej brzuch był praktycznie niewidoczny. Kiedy przyznała, że spodziewa się dziecka, nadal wybierała ten sam styl. Niby jej ubrania, jej sprawa, ale internautom nie podobało się to ukrywanie brzucha. Nie podobało im się też to, że ich zdaniem "Lewa" poprawia zdjęcia, które pokazuje na Instagramie (kto tego nie robi?!), twierdzą, że nie przyznaje się do operacji plastycznych, którym ich zdaniem miała się poddać, a do tego jest "sztuczna". I to, że podobno udaje kogoś, kim nie jest, nie podoba się antyfanom najbardziej.

Chcesz być na siłę fajna, ale słabo Ci to wychodzi. Nie napinaj się tak, bo Ci coś strzeli w tej plastikowej buzi -  czytamy pod jednym ze zdjęć.

To akurat przykład 'hejtu' dość delikatnego, ale słabo uargumentowanego. Czy Ania chce być fajna na siłę? Na pewno bardzo różni się od zwykłych Polek, różni się też od innych WAGs. Czym? Przede wszystkim pieniędzmi. Majątek Lewandowskich jest ogromny, ale z drugiej strony, w przeciwieństwie do innych, nawet polskich żon piłkarzy, 'Lewa' nosi się dość skromnie. Ale o pieniądzach w punkcie kolejnym.

Anna LewandowskaAnna Lewandowska Screen z Instagram.com/annalewandowskahbpa

Pieniądze szczęścia nie dają, dają "hejterów"

Oficjalnie Lewandowski zarabia w Bayernie 15 mln euro rocznie i jest jednym z trzech najlepiej zarabiających piłkarzy Bundesligi. Zarobki Anny też nie należą do małych. Prowadzi bloga Healthy plan by Ann, ma linię własnych produktów dietetycznych, organizuje treningi i obozy dla kobiet. Ceny ćwiczeń w jej obecności nie są małe - za dwugodzinny trening Lewandowska dostaje od fanek ok.11 tys. złotych, koszt uczestnictwa w obozie treningowym to ok. 3 tys. Do tego kontrakty reklamowe (Rexona, Gillette, Head&Shoulders)  i ciąża, którą specjaliści od marketingu wycenili na 35 mln zł. Lewandowscy są bogaci, BARDZO bogaci. A Polacy za bogatymi nie przepadają, nawet jeśli swoich pieniędzy dorobili się niemal na ich oczach. Fanki nie lubią, kiedy Lewa nosi tanie ubrania ("po co udajesz jedną z nas?!"), nie lubią też, kiedy raz na jakiś czas założy coś droższego ("równowartość dwóch średnich krajowych!"). Kiedy na blogu zamieściła poradnik, jak można relaksować się w ciąży, poleciła wybranie się do SPA czy na manicure. To również nie wszystkim się spodobało, bo przecież NIE KAŻDĄ Polkę stać na takie luksusy. Podobnie jak na polecane przez Annę jagody goji, fioletowe ziemniaki czy inne mąki z kokosa.

To przykładowy komentarz zawiedzionego internauty:

No tak, bo dla kobiet w ciąży manicure bądź odnowa biologiczna MUSZĄ być jedyną drogą czy też szczytem do odpoczynku, albo dowartościowania się... Lol... Nie wiem, czy wiesz, ale żeby zrelaksować się w trakcie ciąży można także czytać książki zamiast rypać fizycznie programy dla kobiet w ciąży na siłce, można również oglądać filmy, żeby się zrelaksować, można się uczyć języków obcych!!! Wiadomo, że ruch jest wskazany, ale nie dajmy się zamknąć w tej pętli, że ciąża to tylko codzienne ćwiczenia, żeby było fit i modnie. Ciąża to odpoczynek, zwolnienie z ciężkiego trybu życia, nie musisz wyglądać perfekcyjnie, musisz się czuć dobrze, a nie dorównywać innym...

"Hejtowanie" za bogactwo to punkt szczególnie dziwny. Zagranicznym gwiazdom ich fani nigdy nie mają za złe luksusowych wakacji, dodatków wartych kilkanaście tys. euro czy wykwintnych potraw. Mało tego, kiedy inne żony piłkarzy chwalą się markowymi ubraniami czy pięknymi wnętrzami (Marina, Sara Boruc) nikt się na nie złości. Czemu więc Polaków denerwuje bogactwo Lewej? Owszem, pada argument, że sama się tego nie dorobiła. Tak, podobnie jak wiele kobiet korzysta z zarobków męża, ale przecież sama też nie tylko leży i pachnie, a zaradności i pracowitości nie może jej odmówić chyba nikt. Problem jest bardziej złożony. "Lewa" chce pokazywać, że jest taka jak "my wszystkie". Ale nie jest i to chyba to denerwuje jej antyfanów. 

Anna LewandowskaAnna Lewandowska Screen z Instagram.com/annalewandowskahpba

Bardzo wyraźnie widać ten "problem" internautów, kiedy Lewandowska apeluje o pomoc finansową dla potrzebujących. Tak było np., kiedy razem z mężem i innymi znanymi osobami zbierała pieniądze dla chorego chłopca, Gabrysia. 

Masz tyle kasy, to nie wstyd Ci jeszcze wołać kasy od innych, zwykłych ludzi? Brak słów i brak jakiegokolwiek wstydu. Żenada! Po prostu wpłać i uratuj człowieka, bo cię stać! Już na koleżankę wołała i co...

Anna rzadko odpowiada na tego typu "zaczepki", jednak wtedy zareagowała:

Nie potrzebuję łapać "plusów", jakkolwiek to zabrzmi… Zawsze chętnie pomagamy!!!!!! W szczególności przy takich historiach, jakie spotykają dzieci - broniła.
 

Pączki z buraków i pierogi z mąki kasztanowej

Dlaczego więc internautów denerwuje nawet jej praca? Bo uważają, że nie zna się na odżywianiu ani sporcie, a "kreuje" się na "największą ekspertkę". Dlatego wytykają jej każdy, nawet najmniejszy błąd czy niedociągnięcie. Mało tego, choć trenerka zapewnia, że blog to jej własne dzieło, sama tworzy każdy przepis i opracowuje zestawy ćwiczeń, fanki wciąż powątpiewają, że to wszystko prawda. I na nic się zdają zapewnienia "Lewej". Nie wszystkim podoba się też restrykcyjne podejście Anny do żywienia. Całkowicie wykluczyła z diety gluten, laktozę, biały cukier, a przepisy opiera na zamiennikach. Klasyką gatunku jest już burza i "heheszki", jakie wywołują jej przepisy na tradycyjne polskie dania, jak pierogi wigilijne czy pączki na Tłusty Czwartek. Rok temu pączki były z buraków, teraz - z batatów. Dla części internautów i tak źle, i tak niedobrze.

Czekam z niecierpliwością, jak pani Ania stworzy czekoladę z pietruszki. Tak na serio, po co właściwie nazywać kulkę z bananów i batatów PĄCZKIEM? To jest zakłamywanie rzeczywistości.

Może i jest, ale chyba każdy, kto choć raz widział blog Lewandowskiej wie, że jest ona prawdziwą fanatyczką zdrowego żywienia. Kpiny z jej batatowych czy buraczanych wypieków to prawdziwy "hejt dla hejtu". Bo przecież gdyby doradziła zjedzenie prawdziwego pączka z mąki pszennej i z pełnej cukru marmolady, niezadowolonych byłoby jeszcze więcej.

Jeden z komentarzy pod postem o pączkach sprawił, że w obronie żony stanął Robert Lewandowski, który na jej Instragramie nie udziela się niemal nigdy.

Wiecie co, ja rozumiem, że trzeba odżywiać się zdrowo itd., ale to już jest jakaś paranoja. Ta baba ma narąbane na punkcie tych diet. Od jednego pączka się nie tyje 20 kg. Lepiej w ogóle nie jedz tego świństwa, bo jeszcze poronisz.
Licz się ze słowami, w internecie nikt nie jest anonimowy - odpisał wtedy piłkarz.
 

"Takich osób się nie lubi"

Anna ma obecnie 1.1 mln obserwatorów na Instagramie. To BARDZO dużo. Zdrowe produkty, które firmuje własnym nazwiskiem cieszą się powodzeniem, podobnie jest z płytami z ćwiczeniami, które wydaje. Hejterzy nie zagrażają budowanemu przez nią imperium, ale jednak nie da się nie zauważyć ich obecności. 

Czytam komentarze i zastanawiam się, po co niektórzy tu zaglądają? Tylko po to by wylać odrobinę jadu? Nie jestem fanką Anny Lewandowskiej, wolę zjeść Bic Maca niż wylać hektolitry potu. Ale obserwuję z ciekawości. Z chęci bycia na bieżąco. Nasuwają się różne wnioski. Najpierw było źle, bo po ślubie są, a dzieci nie ma! Więc ciągle: "a kiedy dzieci, kariera jest ważniejsza?". Jak jest wreszcie ta upragniona przez naród ciąża, to wszystkim źle, bo oni tacy bogaci, szczęśliwi i wk***ający. Szczególnie razi mnie obrażanie osób publicznych, jest to bardzo przykre - pisze fanka pod jednym z postów na Instagramie.

Zazwyczaj, kiedy ludzie wylewają na kogoś wiadro pomyj, uzasadnienie jest proste - zazdrość. Czy w przypadku Lewej też chodzi o to? Pewnie w dużej mierze tak. W końcu jest niewyobrażalnie wręcz zamożna, jej mąż to ceniony w całej Europie piłkarz, a do tego udało jej się stworzyć własną, silną markę. Ale nie da się nie zauważyć zarzutów o "sztuczność", które wciąż pojawiają się w głosach hejterów. Skoro zarzuca ją tyle osób, mogą mieć jakąś intuicję i przekonanie. Ale przecież tak naprawdę pewnie nigdy w życiu nie widzieli nawet Lewej na żywo.

Jest straszna nagonka na Anię teraz, ona jest tak fajną dziewczyną i naprawdę robi ciekawe rzeczy. Faktycznie jest tak, że w Polsce się po prostu takich osób nie lubi - mówiła trzy lata temu w wywiadzie dla "Newserii" Natalia Siwiec.

I choć przywoływanie Siwiec jako autorytetu może wydawać się niestosowne, to ona, jako "gwiazda Instagrama", wie dobrze, jakie nastroje panują obecnie w sieci. Kiedy sama pytałam ludzi, dlaczego właściwie nie przepadają za Lewandowską, odpowiadali najczęściej, że jej po prostu nie da się lubić. A dlaczego? Pewne tajemnice pozostaną chyba nierozwiązane na zawsze. 

 

Anna Lewandowska w pierwszym wywiadzie na temat ciąży. Co uważa o zamieszaniu wokół "royal baby"? "Chcemy to przeżyć we dwójkę"

JM

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.