Były ochroniarz pracujący w posiadłości brytyjskiej królowej zdradził kulisy swojej pracy w rozmowie z "The Times of London". Jak się okazało, największe zagrożenie parę lat temu stworzyła sama monarchini. Królowa Elżbieta II miewa problemy ze snem. Przy jednej z takich okazji, założyła płaszcz przeciwdeszczowy i wyszła do ogrodu o trzeciej w nocy. Strażnik wspomina, że był przekonany, że na teren posiadłości dostał się ktoś nieuprawniony.
Kto to? - krzyknął z bronią w ręku.
Kiedy zorientował się, że na jego drodze stanęła królowa, odkrzyknął:
Jasna cholera, Wasza Wysokość, prawie panią zastrzeliłem!
Strażnik wspomina, że kiedy udało mu się uspokoić, zorientował się, że zwrócił się do królowej w niewłaściwy sposób. Bał się, że zostanie przez to zwolniony. Królowa do całej sytuacji podeszła jednak z humorem.
W porządku, Następnym razem zadzwonię do ciebie wcześniej, żebyś nie musiał mnie zastrzelić - odpowiedziała.
EK