Niedawno gośćmi Magdy Mołek i Marcina Mellera w "DD TVN" byli Beata Kozidrak i jej były mąż, Andrzej Pietras. W 2016 roku rozstali się po 36 latach małżeństwa, jednak dalej łączą ich sprawy zawodowe. Rozmowa miała dotyczyć planów koncertowych zespołu oraz występu sylwestrowego. Prowadząca zaczęła jednak wywiad od pytania dotyczącego życia prywatnego, czym wyraźnie zaskoczyła swoich gości.
Mołek chyba zorientowała się, że przesadziła i próbowała oczyścić atmosferę. Efekt jednak wyszedł marny.
Widać, że nie ma za bardzo wprawy w ratowaniu sytuacji. Jest profesjonalistką, której raczej takie wpadki się nie zdarzają. Jednak jak widać, mogą przytrafić się każdemu.
Anna Kalczyńska w jednym z odcinków "DD TVN" pokusiła się o kontrowersyjny żart. Rozmawiała z Małgorzatą Sochą na temat kupowania biżuterii małym dzieciom. Dziennikarka zdecydowała się na zaskakujące wyznanie. Przyznała, że jej córki "czekają, aż babcia umrze, bo chcą nosić jej biżuterię". Stwierdzenie dziennikarki zostało mocno skrytykowane przez widzów i określone jako "humor niskich lotów".
Wpadki zdarzają się także ulubieńcowi widzów, Marcinowi Prokopowi. W 2015 roku podczas nagrywania programu pękły mu spodnie w newralgicznym miejscu. Jednak ma on zdolność zamieniania niezręcznych sytuacji w żart, więc i tym razem wybrnął w charakterystyczny dla siebie sposób.
Dorota Wellman nie mogła powstrzymać śmiechu i ze łzami w oczach opowiedziała widzom, co się stało. Możecie zobaczyć to na filmiku z Facebooka:
Joanna Krupa zdradziła kilka lat temu w "Dzień Dobry TVN", że planuje zamrozić swoje jajeczka. Po obejrzeniu wywiadu, obecny w studiu Marcin Meller, skomentował słowa celebrytki, czym wywołał wesołość u Magdy Mołek.
Cała sytuacja była o tyle zabawna, że na dworze panowała temperatura ponad minus 10 stopni.
Do tej niezręcznej sytuacji na wizji doprowadził zaproszony aktor, Mateusz Rzeźniczak. Tematem rozmowy była współpraca z Andrzejem Wajdą. Na pytanie, jaki film wybitnego reżysera obejrzał w swoim życiu jako pierwszy, odpowiedział:
Prowadzący, Piotr Kraśko, starał się uratować gościa przed totalną kompromitacją.
Rzeźniczak twardo obstawał przy swoim, a Kraśko zwątpił.
Jednak po jakimś czasie postanowił wrócić do tematu i sam zaliczył wpadkę.
Dziki nie był reżyserem, a jedynie producentem filmu.
Stachursky w tym roku pojawił się w studiu "DD TVN", gdzie opowiadał o swojej wierze. Jego wyznanie zaskoczyło nawet prowadzących, Kingę Rusin i Piotra Kraśko, którzy nie potrafili ukryć swoich reakcji.
Na to odpowiedział Stachursky. Z jego słów tak naprawdę trudno wyłapać sens.
Wtedy nie wytrzymał Kraśko, który domagał się wytłumaczenia wypowiedzi i wyjaśnienia, o co mu chodzi.
Jednak nie doczekał się sensownej odpowiedzi i do tej pory nie wiadomo, co Stachursky miał na myśli.