Stanisława Ryster wróci do telewizji? Miała dwóch mężów i ponoć "sztuczne nogi". Jak wygląda teraz? Wciąż piękna

Stanisława Ryster ma 74 lata, właśnie wzięła udział w reklamie i wciąż wygląda świetnie. A do tego możliwe, że wkrótce powróci jako prowadząca "Wielką Grę". Uwielbia wydawać pieniądze, a jeszcze bardziej uwielbia koty. Zobaczcie, jak wygląda dzisiaj.
Stanisława Ryster Stanisława Ryster Screen z Youtube.com

Wystąpiła w reklamie

W styczniu tego roku Stanisława Ryster wzięła udział w kampanii reklamowej firmy ubezpieczeniowej 4life Direct, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć, jak obecnie wygląda legendarna prowadząca "Wielkiej Gry". Spoty reklamowe nawiązują stylistyką - a jakże - do programu. Stanisława Ryster siedzi w swojej klasycznej pozie i, jak w programie, odczytuje pytanie, a potem dodaje, że sama skorzystała z oferty firmy.

Pani Stanisława Ryster okazała się idealną osobą do współpracy z naszą firmą ze względu na zaufanie i ogromny szacunek jakim darzą ją nasi klienci oraz sympatię, którą zdobyła wśród widzów prowadząc teleturniej "Wielka Gra". W kontekście ubezpieczeń na życie oferowanych za pośrednictwem 4Life Direct są to wartości niezwykle istotne, ponieważ dotyczą ważnej kwestii zabezpieczania przyszłości swoich bliskich - powiedziała w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Paula Ogrodowicz, szefowa marketingu w 4Life Direct Polska.

Ten sam głos, ta sama twarz i ta sama elegancja. Stanisława Ryster praktycznie nie zmienia się.

Stanisława Ryster Stanisława Ryster ADAM JAGIELAK / EAST NEWS

Stanisława Ryster

Stanisława Ryster, pierwsza dama polskich teleturniejów, urodziła się w 1942 roku we Lwowie, który zresztą bardzo szybko opuściła.

Nie mam sentymentów. Wyjechałam stamtąd zaraz po wojnie. Od razu do Katowic. Pamiętam tylko, że dywan, na którym się bawiłam, był biały - wspominała potem w rozmowie z "Interią".

Kiedy skończyła maturę, przyjechała do Warszawy na studia prawnicze. Takie były czasy, że żeby zostać adwokatem, trzeba było przejść przez sąd lub milicję. To jej nawet zaimponowało - będzie nosić broń! Szybko jednak okazało się, że dziewczynom w milicji przypadała w udziale praca biurowa.

W 1966 roku Stanisława Ryster podjęła pracę w telewizji - czytała dzienniki, potem prowadziła programy i teleturnieje młodzieżowe. W 1975 roku kierownictwo telewizji zaproponowało jej prowadzenie "Wielkiej Gry". Nie przyjęła tego z entuzjazmem. Rozpłakała się.

Rzewnymi łzami - wspominała. - Wiedziałam, co to za utrapienie program cykliczny - nie ma "zmiłuj". Nawet znalazłam kogoś, kto by mnie chętnie zastąpił, ale propozycja była nie do odrzucenia - polecenie służbowe.

Program prowadziła nieprzerwanie do 2006 roku, kiedy to "Wielka Gra" została zdjęta z anteny ze względu na zbyt niską oglądalność.

Stanisława Ryster rzadko pojawia się na oficjalnych imprezach. Tak wyglądała w 2014 roku na premierze w Teatrze Polonia.

Stanisława Rysterfot.Jankowski/REPORTER / REPORTER

Wielka GraScreen z youtube.com

Stanisława Ryster i Stanisław Mikulski w 2002 roku Stanisława Ryster i Stanisław Mikulski w 2002 roku KAPIF.pl

Pieniądze

Dzisiaj Stanisława Ryster bez ogródek przyznaje, że gdyby prowadziła swój program przez 31 lat na Zachodzie, a nie w Polsce, byłaby bardzo bogata. "Wielka Gra" nie przyniosła jej dużych pieniędzy, a te, które zarabiała, potrafiła natychmiast wydać.

Uwielbiałam kupować na przykład buty. I dobrze! Teraz przynajmniej wiem, że żyłam - mówiła w rozmowie z "Interią".

Szczęśliwie ma odpowiedzialną córkę, Martę, która w pewnym momencie przekonała matkę, że warto założyć konto bankowe. Odbierała matce pieniądze i wpłacała na nie to, co jeszcze zostało. Stanisława Ryster lubiła powtarzać za francuską pisarką, Francoise Sagan, że "doświadczenie to suma błędów popełnionych oraz tych, których się z żalem nie popełniło". Czy sama popełniła ich dużo?

Od cholery. Ale ich nie rozpamiętuję - dodaje.

Stanisława Ryster i Krystyna KołodziejczykAkpa

Stanisława Ryster Stanisława Ryster ADAM JAGIELAK / EAST NEWS

Nogi

Stanisława Ryster była nie tylko twarzą, ale i - by tak rzec - nogami "Wielkiej Gry". Posągowe, zawsze nienagannie ułożone, wzbudzały tyleż zachwyt, co niekiedy skrajnie absurdalne podejrzenia. Niektórzy sądzili, że w telewizji jest specjalna ekipa, która układa nogi pani Ryster, a potem je masuje, bo przecież niepodobna zbyt długo wytrzymać w takiej pozie. Stanisława Ryster zna te plotki i śmieje się z nich.

Weszłam kiedyś w internet. Ktoś tam pisał: "To nie jej nogi! Ona by tak nie wytrzymała długo! Tylko siedzi sobie normalnie, a jak kamera ma ruszyć, to specjalnie przysuwają jej dwie sztuczne nogi. I dlatego wytrzymuje tyle godzin!" - mówiła w rozmowie z "Faktem".

"Interii" jednak całkiem serio wytłumaczyła, jak jest naprawdę.

Ale ja je zawsze odruchowo tak zakładam. Jak się tak siedzi, człowiek się nie garbi. O, proszę, tak jestem zgarbiona, a założę nogę na nogę i od razu mam podpórkę w lędźwiowym i nie siedzę zapadnięta. A nie zwracają uwagi, że nigdy się nie opieram? Bo od razu jest rozluźnienie. Więc nie mogę tak siedzieć, bo to jest rozwalenie się. To też należy do estetyki występu. A jak się im nie podoba, to chwała im, to nie będą już tego więcej oglądać.

Stanisława RysterADAM JAGIELAK / EAST NEWS

Jan Englert, Edyta Wojtczak i Stanisława Ryster w 1999 roku Jan Englert, Edyta Wojtczak i Stanisława Ryster w 1999 roku Akpa

Mężowie

Stanisława Ryster miała dwóch mężów, przy czym pierwsze swoje małżeństwu uznaje za falstart. Powód? Wzięcie ślubu w zbyt młodym wieku. Zrobiła to wbrew zaleceniom ojca, który przekonywał ją, że przed 25 rokiem życia nie warto iść do ołtarza. Poniewczasie przyznała mu rację i choć początkowo uważała, że rozwód to tragedia, zdecydowała się na niego.

Nie miałam wątpliwości, czy robię słusznie. Przecież małżeństwo nie jest za karę. To, że miałam 20 lat i chciałam wyjść za mąż, to fajnie. Jeśli jednak związek okazał się nieudany, to dlaczego mieliśmy być razem? Nie uznaję takich poświęceń. Tkwi się w związku dla dobra dziecka, a dziecko doskonale wyczuwa nieudane małżeństwo i brak miłości. A życie ma się jedno i bisów nie ma - mówiła wprost w rozmowie z "Vivą!".

Drugie małżeństwo Stanisławy Ryster również się rozpadło, choć wciąż przyjaźni się z byłym mężem. Lubi też wspominać jego nieprawdopodobną pedanterię.

W drugim małżeństwie zawsze z zazdrością patrzyłam, jak jego rzeczy leżały na półeczce - o Boże! - o centymetr nie mogły być przesunięte. A u mnie czysto, wyprane, ale luz. Bo było tak: dwie półki jego, dwie moje i różnica tych półek mnie zupełnie rozkładała. Wyrzucałam swoje rzeczy: 'Poukładam, nie będę gorsza'. A gdzie? Za dwa dni tylko on miał poukładane - śmiała się w rozmowie z "Interią".

Stanisława RysterAkpa

Stanisława Ryster Stanisława Ryster Fot. Wojtek Rzazewski/East News

Tylko oficjalny strój

Spokój, kultura osobista i... elegancja. Stanisława Ryster wymagała od uczestników "Wielkiej Gry" bezwzględnego przestrzegania czegoś, co dzisiaj nazwalibyśmy dress codem.

Wiadomo było, że do mnie przyjeżdża się w marynarce. A jak nie masz ani jednej dyżurnej, to wstyd, bo najbiedniejszy facet musi mieć w szafie choć jedną. Zainwestuj w 'Wielką Grę', skoro masz szansę wygrać 40 tysięcy, twoje ryzyko, że kupisz najtańszą marynareczkę. Tak samo dziewczyna nie wystąpi u mnie z gołym brzuchem. Na wakacjach proszę bardzo, brzuszek śliczny z brylantem, ale w mieście, w pracy - nie - tłumaczyła w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".

Nie znosiła też swetrów, zwłaszcza tureckich. Z sentymentem za to wspominała uczestników z Poznańskiego, którzy przyjeżdżali nienagannie ubrani i w dodatku z zapasową koszulą w walizce. Lubiła też uśmiechniętych ludzi.

Często miałam ochotę powiedzieć: 'Jeśli jesteś w dobrym nastroju, zawiadom o tym swoją twarz'. Świat ma coraz mniej manier, a trwa - mówiła.

Stanisława RysterADAM JAGIELAK / EAST NEWS

Stanisława Ryster w 1999 roku Stanisława Ryster w 1999 roku Akpa

Koniec programu

"Wielka Gra" była nadawana nieprzerwanie przez 31 lat. Przez niemal cały ten okres miała ogromną, wielką publiczność, która zapewniała programowi sukces. W ostatnich latach emisji jednak już nie nadążał za bardziej dynamicznymi formatami, a z badań oglądalności wynikało, że w przedziale 17-40 lat ogląda go zaledwie 16 proc. widzów, podczas gdy progową wartością było 19 proc. "Wielka Gra" najpierw została przeniesiona z godziny 15 na 10 w sobotę, a następnie zdjęta z anteny.

Sposób, w jaki się to odbył, zabolał Stanisławę Ryster.

Nikt z szefów nie uznał, że trzeba ze mną porozmawiać. Żadnego pisma, nikt nie powiedział: 'Taka nasza decyzja'. Żebym też mogła powiedzieć dwa słowa. A w pełni na to zasłużyłam i nagrodami, i tytułem gwiazdy telewizyjnej. Nie mieli ze mną kłopotów, nie było żadnych uwag. A traktują mnie ot, tak: od jutra cię nie ma - czytamy w "Wysokich Obcasach". - Każdy program i czyjeś występy kiedyś się kończą. Ale przecież istnieją formy. Widocznie jestem naiwna. Że pewnych rzeczy nie robi się drugiemu człowiekowi. Po tylu latach. Ale jeżeli uznano, że wystarczy, że z prasy się dowiem, a kierowniczka produkcji teleturnieju powie mi telefonicznie, że to prawda, to uważam, że to nie jest fajne.

Trzymamy kciuki, żeby teraz, 10 lat po zdjęciu programu z anteny, pojawił się znowu ze Stanisławą Ryster w roli prowadzącej.

Stanisława Ryster w 2005 rokuAkpa

Stanisława Ryster i Adam Halber w 2002 roku Stanisława Ryster i Adam Halber w 2002 roku Akpa

Koty

Ogromną miłością Stanisławy Ryster są koty. Obecnie ma ich dwa. Zaczęło się to jeszcze wtedy, gdy była dzieckiem. Jako 3, 4-latka znosiła z podwórka wszystkie koty, czym narażała się matce, która ich nie znosiła. Miała 12 lat, kiedy matka zgodziła się na psa, bo koty miały roznosić zarazki.

I wtedy sobie powiedziałam: 'Gdy będę dorosła, będę miała koty'. Oczywiście mój pierwszy mąż (a wyszłam za mąż, gdy miałam lat 20): 'Nie, o kotach mowy nie ma'. (śmiech) - zwierzała się w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".

Drugi mąż również, ze względu na pedanterię, niezbyt przychylnym okiem patrzył na koty, zwierzęta lubiące chodzić swoimi ścieżkami i wchodzić wszędzie, gdzie mają ochotę.

Dopiero pod koniec drugiego małżeństwa ja, dorosła, wreszcie miałam to, czego pragnęłam - koty - mówiła.
Kocham je do nieprzytomności. Wszystko mnie w nich zachwyca. Ludzie podziwiają konie w biegu. E tam! Dziki kot gepard w biegu to jest widok... I nieprawda, że są niekontaktowe. Moja Mela wszystko rozumie. Przychodzi i się do mnie tuli. Codziennie jej mówię: "Mela, kocham cię" - dodaje w rozmowie z "Interią".

Stanisława Ryster w 2005 rokuKAPIF.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.