Każda z postaci, która pojawia się w "House of Cards" - nawet epizodycznie, ale zawsze po coś - jest porządnie zagrana i zasługuje na wzmiankę. Skupię się jednak na głównych bohaterach tego wyśmienitego, trzymającego w napięciu dramatu. Podejrzewam, że postacie te są Wam świetnie znane. Wszak Polacy pobili rekord w piraceniu tego dzieła - na potęgę ściągali zarówno pierwszy, jak i drugi sezon.
O czym jest serial? O wspinaniu się po drabinie władzy, o byciu pamiętliwym, mściwym i piekielnie inteligentnym człowiekiem z ambicją i celem. Punktem wyjścia jest pominięcie senatora Francisa Underwooda przy nominacji na Sekretarza Stanu - mimo iż wcześniej prezydent obiecał mu to stanowisko. Francis jest przenikliwy i myśli długofalowo. Przyjmuje tę gorzką pigułkę z uśmiechem i rozpoczyna planowanie strategii, która pozwoli mu się zemścić zarówno na pionkach w tej grze, jak i poważnych przeciwnikach. Jego ambicje popiera atrakcyjna żona Claire i jego prawa ręka, Doug Stamper. Potrzebne mu będą także kontakty z prasą - wdaje się więc w romans z młodziutką, ambitną dziennikarką Zoe Barnes. Budowanie tytułowego domku z kart jest żmudne, ale Frank dobrze wie, że tylko koronkowa, precyzyjna robota może mu przynieść osiągnięcie celu. I warto odwlec w czasie sukces, bo dzięki temu będzie on trwalszy.
Fot. Melinda Sue Gordon AP
Francis Underwood
Frank to oś całej historii - najważniejszy król w całej talii, a zarazem przerażający joker i pojawiający się, gdy tylko tego trzeba, as. Człowiek, któremu marzy się kariera polityczna i całkiem nieźle mu idzie. Wie jednak doskonale, że pozycję trzeba wypracować i ugruntować, tylko wtedy można się naprawdę napawać sukcesem. Mogące z początku irytować widza wypowiedzi Franka kierowane bezpośrednio do kamery, z czasem pozwalają nam poczuć się indywidualnym odbiorcą jego myśli. Wiele tłumaczy, ironicznie komentując różne sytuacje.
Lubić się nie da, ale kto mu nie zazdrości...
Jak dla mnie - przerażający cyborg. Wybitny człowiek-strategia. Ma jasno wytyczony cel, którego możemy się domyślać, jeśli nie od pierwszego odcinka pierwszego sezonu, to już na pewno od początku sezonu drugiego.
Frank wie doskonale do czego dąży, nie waha się, gdy w wyniku zawirowań musi wprowadzać w swoje plany finezyjne poprawki. Jest gotowy na wszystko, zwłaszcza, że ma zaufane osoby, które gotowe są wyratować go z każdej opresji (Doug Stamper) i służyć mu radą i zimną, wyrachowaną motywacją (Claire). Wie z kim, jak postąpić, zbiera haki i przysługi, wierzy w długoterminowe inwestycje. Możecie być pewni - jeśli o coś prosi, to jeszcze odbije się to proszonemu czkawką. Mało kogo szanuje.
REUTERS/DANNY MOLOSHOK
Kevin Spacey nigdy nie był lepszy
Aktor jest stworzony do tej roli. Jego uśmiech dobrego wujka, za którym czai się strategiczne rozpracowanie każdego, z kim się styka - tylko on to umie tak zagrać! Nagrodzony Oscarem za rolę nieudacznika w "American Beauty" - tu pięknie zaprzecza tamtemu wizerunkowi. Ma w sobie coś demonicznego. Bawi mnie bardzo fakt, że reklamuje pewien bank. Mam poczucie, że stoi za tym jakiś przekręt i gdzieś daleko Frank śmieje się z nas, maluczkich.
