Śmierć brata, pożar domu, tragiczny wypadek, który odmienił życie. Niezwykła historia Jaśka Meli

Jasiek Mela, który był gościem wtorkowego odcinka programu Kuby Wojewódzkiego, to wyjątkowa osoba. Amputowano mu przedramię i nogę, zdobył bieguny. Swoją historią dzieli się z innymi i pokazuje, że jedyne co nas ogranicza to przeszkody, które stawiamy sobie sami.

Jasiek Mela dziś

Jasiek Mela 30 grudnia skończy 25 lat. Uśmiechnięty, rozgadany i pomocny - gdy się z nim rozmawia, nie odnosi się wrażenia, że ten chłopak przeszedł tak wiele. Jego historią można obdzielić kilkoro ludzi, on zmagał się z tym wszystkim sam. Niesamowicie silna i pozytywna osoba, którą zapamiętuje się na zawsze.

O Jaśku można długo mówić, chyba każdy zna jego historię, jest to zdecydowanie legenda. Jego historia i przeżycia były tak ciężkie, że przez to, że z tego wyszedł, że sobie z tym poradził, jest naprawdę niesamowitym człowiekiem. Jeszcze jak go się poznaje naprawdę z bliska to jeszcze jest tak naprawdę efekt większy. Jest na pewno bardzo pozytywny, non stop chodzi uśmiechnięty, non stop żartuje, ma do siebie dystans, ma dystans do wszystkiego, co się dzieje. Można z nim o wszystkim pogadać - w rozmowie z Kotek.pl mówił Maciej Musiał, który zagrał Jaśka w filmie "Mój biegun".
Jest normalnym, fajnym, ekstra chłopakiem. Przyjacielem, którego chyba każdy chciałby mieć - dodał.

Nie sposób się nie zgodzić z Maćkiem. Jasiek, który przeszedł w swoim życiu naprawdę dużo, teraz dzieli się swoją historią z innymi. Dzieli się swoją siłą, która jest naprawdę olbrzymia.

Jan Mela, Maciej Musiałfot. TVN/Krzysztof Dubiel

Wypadek

Życie nie oszczędzało Jaśka Meli. Na największą próbę został wystawiony w 2002 roku. 24 lipca 13-letni Jasiek schronił się przed deszczem w stacji transformatorowej. Przez jego ciało przepłynęło 15 tysięcy woltów. Chłopak dotarł do domu o własnych siłach, w wyniku porażenia prądem stracił prawe przedramię i lewą nogę. Tuż po wypadku, Jasiek walczył o życie:

Na początku, codziennie, potem przez 2 dni miałem wykonywane operacje pod narkozą i długi czas leżałem na morfinie. Co 6 godzin przychodziła pielęgniarka, która podawała ten lek. Ale on uśmierzał ból tylko na 3-4 godziny, a pozostałe 2-3 godziny były dla mnie, nie do przeżycia - mówił Mela w programie "Kobieta na zakręcie".

Jego życie wywróciło się do góry nogami. Nastolatek musiał zmierzyć się ze swoimi słabościami.

Kiedy po wypadku stanąłem przed lustrem, zobaczyłem w lustrze chłopaka bez ręki i nogi, to się bardzo załamałem. Zastanawiałem się, jak to będzie dalej wyglądało. Czy w ogóle ktoś na mnie zwróci uwagę, czy ja sobie znajdę dziewczynę? Chociażby takie rzeczy. Czy dam sobie radę w życiu? - Jasiek mówił w rozmowie z Kotek.pl.
Rehabilitacja to strasznie kijowa sprawa. Ćwiczysz i ćwiczysz, nie po to, żeby być mega sportowcem, ale po to, żeby osiągnąć taki poziom, jaki miałaś przed wypadkiem. To jest bardzo niesprawiedliwe i bardzo niemobilizujące - dodał.

Wyprawa

Nie wiemy, czy Jasiek znalazłby w sobie dość siły, żeby przejść przez rehabilitację, gdyby nie wyprawa z Markiem Kamińskim. Podróż na biegun sprawiła, że chłopak miał cel, wiedział, do czego dąży, po co zmaga się z ciężkimi ćwiczeniami.

Kiedy masz jakiś cel, taki, że ćwiczę, bo jeżeli faktycznie dobrze się wytrenuję, to dostanę pewną nagrodę. Pójdę na genialną wyprawę na koniec świata, to jest wielka motywacja - Jasiek wspominał w rozmowie z Kotek.pl.

Jan MelaFot. Jacek ?agowski / Agencja Gazeta

Podejmując decyzję o wyprawie na biegun, Jasiek chciał udowodnić coś sobie, ale nie tylko. Chciał pokazać ojcu, że da radę to zrobić.

W żadnym wywiadzie nie przeczytacie, że w dużej mierze postanowiłem pójść na ten cholerny biegun po to, żeby właśnie udowodnić ojcu, że dam radę, że nie jestem kaleką, nie jestem frajerem. Inne projekty, inne wyprawy były już po to, by pomóc innym... Ale na pierwszy biegun poszedłem po to, żeby, cholera, pokazać staremu, że dam radę -  wyznał w "Gali".

Jan MelaFot. Maciej ?wierczy?ski / Agencja Gazeta

Jaś Mela. Jaś Mela. AG

Pożar domu

Utrata nogi i przedramienia to nie jedyna tragedia, którą przeszedł Jasiek Mela. Wcześniej spalił się jego dom. Miał wtedy zaledwie 7 lat i widział, jak dobytek jego rodziny trawiły płomienie.

Kiedy się obudziłem cały pokój był w dymie, ciężko było oddychać, rodzice szybko biegali po mieszkaniu. Kazali nam wstać ubrać się i wyjść przed dom - opowiedział w programie "Kobieta na zakręcie".

Rodzina Meli myślała początkowo, że to tylko niewielki pożar. Jego ojciec starał się go ugasić wiadrem wody. Dosłownie w ciągu godziny płomienie pochłonęły jednak cały ich dobytek.

Ratować nic nam się nie udało, bo najpierw nie wyglądało na to, ze trzeba coś ratować, a potem to już nie było na to czasu. Ocalały w przedziwny sposób pudelka ze zdjęciami, które były w środku szaf - wyznała w programie, matka Jasia Meli, Urszula.

24.10.2006 SZCZECIN  ZAMKOWE SPOTKANIA Z PSYCHOLOGIA I SZTUKA GOSCIEM SPOTKANIA BYL JAN MELA JEGO MAMA URSZULA MELA I JOANNA OSINSKA FALKIEWICZ SPOTKANIE PROWADZIL PSYCHOLOG MICHAL JOZEF KAWECKI  FOT. DARIUSZ GORAJSKI/ AGENCJA GAZETA    PLYTA SZCZECIN NR 309Fot. Dariusz GORAJSKI/ AG

Był styczeń, na dworze panował mróz, a rodzina Jaśka Meli została bez dachu nad głową i bez ciepłego okrycia. Wtedy z pomocą przyszli im sąsiedzi, którzy przynosili im potrzebne rzeczy.

Jaś Mela. Jaś Mela. Agencja Wyborcza.pl

Śmierć brata

Wydawać by się mogło, że po tej tragedii, limit złych doświadczeń został już wyczerpany. Rodzina Jaśka musiała jednak zmierzyć się jeszcze z ogromną tragedią. Pół roku po pożarze, w sierpniu 1997 roku młodszy brata Jaśka, Piotruś, utopił się na jego oczach. To miał być spokojny dzień spędzony całą rodziną nad jeziorem w pobliskiej miejscowości, Szumie. Było gwarno, wokół dużo ludzi. Jasiek Mela miał wtedy 8 lat, a jego młodszy brat 7. Rodzina miała już się zbierać, kiedy Piotruś poprosił brata o materac.

Piotruś zapytał, czy mógłby pożyczyć ode mnie mały pontonik dmuchany. Zgodziłem się, żeby wziął ten materac, a on poleciał do wody - mówił Jasiek Mela w programie "Kobieta na zakręcie".

To właśnie Jasiek pierwszy zauważył, że jego brat zaczął się topić:

W pewnym momencie zauważyłem, że ześlizgnął się z tego pontoniku, że zaczyna się topić. Pierwszą rzeczą, która mi przyszła do głowy to to, żeby pomóc go ratować, ale miałem wtedy 8 lat i nie potrafiłem pływać - tłumaczył Mela w programie.

Jasie poprosił więc o pomoc rodziców. Niestety mimo reanimacji i masażu serca, jego brata nie udało już się uratować.

W szpitalu dowiedzieliśmy się, że to już było za późno - dodaje matka Meli, Urszula.

Starta brata była dla 8-letniego Meli traumatycznym przeżyciem. Trudno mu było z tym się pogodzić.

Nie potrafiłem tego zaakceptować, myślałem, że to jest zły sen, coś takiego nie może się wydarzyć - mówił.

24.10.2006 SZCZECIN  ZAMKOWE SPOTKANIA Z PSYCHOLOGIA I SZTUKA GOSCIEM SPOTKANIA BYL JAN MELA JEGO MAMA URSZULA MELA I JOANNA OSINSKA FALKIEWICZ SPOTKANIE PROWADZIL PSYCHOLOG MICHAL JOZEF KAWECKI  FOT. DARIUSZ GORAJSKI/ AGENCJA GAZETA    PLYTA SZCZECIN NR 309Agencja Gazeta

Jasiek podskórnie czuł się winny tej tragedii:

Rodzice nie mieli do mnie żadnych pretensji, ale sam miałem, bo to ja widziałem Piotrusia jako ostatni. Zastanawiałem się, co by się stało, gdybym nie pożyczył mu tego materaca - zdradził.

Życie nie oszczędzało Jana Meli. Tragiczne wydarzenia dały mu jednak wyjątkową siłę.

Życie jest cudem. Zawsze. Nawet, gdy jest cholernie trudne. Ja straciłem bardzo wiele. Oglądałem pożar rodzinnego domu, młodszy brat utonął na moich oczach, a ja sam w wypadku straciłem rękę i nogę - mówił opisując swoją książkę "Poza horyzonty", czytamy na Merlin.com.

Mimo tego Mela nie załamał się.

Niby wiele straciłem, ale zyskałem dużo więcej i uważam się za szczęściarza. Staram się doceniać to, co mam, a mam piękne życie. Tak chcę je widzieć i tego życzę każdemu z Was - dodał.

Prywatnie

Jasiek Mela urodził się w Gdańsku, przez kilka lat mieszkał w Gdyni, później jego rodzina przeprowadziła się do Malborka. Po maturze wyjechał do Łodzi.

Przez rok studiowałem tam reżyserię filmową, ale nie byłem zadowolony, więc zmieniłem studia na psychologię w Sopocie. Znów nad morze... Ale po raz kolejny, po roku studiów zrezygnowałem i przeprowadziłem się do Krakowa - napisał na stronie fundacji Poza Horyzonty.
Zaczynałem studia ze trzy razy. Raz szkołę filmową, raz psychologię... - powiedział w wywiadzie dla "Gali".

Jan MelaFot. Maciej ?wierczy?ski / Agencja Gazeta

Jasiek uwielbia próbować nowych rzeczy. Jego pasją są podróże, ale robi też zdjęcia, maluje...

Kocham próbować nowych rzeczy. Mam maszynę do szycia, porządnego Łucznika 877, na której próbuję szyć maskotki. Wystarczy trochę chęci i wyobraźni. Uwielbiam starocie, a w Krakowie jest oaza dla "starociarzy". Mam swoją małą kolekcję projektorów filmowych, z moim ulubionym francuskim projektorem na korbkę z 1924 roku. Moim marzeniem jest, by kiedyś otworzyć takie małe kino, w którym wyświetlałbym filmy z początków kina na starych trzęsących się i hałasujących projektorach - czytamy na stronie fundacji Poza Horyzonty.

Po wypadku Jasiek martwił się, czy znajdzie sobie ukochaną, zupełnie bezpodstawnie. Jak dowiedzieliśmy się z wywiadu dla "Gali", pierwsza dziewczyna przyszła na jego spotkanie autorskie. Jakim chłopakiem jest Jasiek? Dla ukochanej uczy się... szydełkować. A czego szuka w dziewczynach?

Po paru związkach jestem pewien, że dziewczyny z pozytywnym podejściem do życia są super. Ja potrzebuję dziewczyny uśmiechniętej - przyznał w "Gali".

Jan Melafot. Adam Golec / AG

Wspiera innych

Jasiek Mela jest najmłodszą w historii osobą, której w ciągu jednego roku udało się zdobyć obydwa bieguny. Jest pierwszym niepełnosprawnym, któremu to zrobił. Dziś Jasiek prowadzi fundację Poza Horyzonty, wspiera innych. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych i chce pokazać innym, że są w stanie zrobić wszystko, co tylko sobie wymarzą. Kiedyś, do niego ktoś wyciągnął pomocną dłoń, dziś on podaje ją innym.

Teraz, po latach, sam staram się robić to samo. Sam organizuję wyprawy, czasem z udziałem osób niepełnosprawnych, żeby dawać innym okazję do zrobienia czegoś niezwykłego. Wiesz, ktoś kiedyś mi pomógł, uważam, że teraz moim zadaniem jest pomagać innym osobom, dzielić się tym doświadczeniem, które ja zdobyłem wcześniej - Jasiek mówił w rozmowie z Kotek.pl.

Historię Jaśka i jego rodziny, opowieść o tym, jak pokonywać własne słabości, zobaczycie w filmie "Mój biegun", który w najbliższy piątek, 25 października, zadebiutuje na ekranach kin.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.