Grał księdza i Chopina
Jaką rolą zadebiutowałeś w kółku teatralnym?
Zagrałem księdza w jednej z legend krakowskich. Później wcielałem się Edka w "Tangu" Sławomira Mrożka. Codziennie miałem zajęcia z gramatyki, słownictwa i wymowy języka polskiego, a wieczorami uczyłem się tekstów. Po trzech latach w Polsce poszedłem na egzaminy na wydział aktorski krakowskiej PWST.
I dostałeś się za pierwszym razem!
Podczas egzaminu czułem się świetnie, bo byłem bardzo dobrze przygotowany. Miałem tylko kłopoty z wymową. To był dla mnie wyjątkowy dzień, bardzo się wzruszyłem. Gdy mieszkałem w Japonii, oglądałem między innymi "Dekalog, pięć" Kieślowskiego, w którym występował Krzysztof Globisz. Byłem zachwycony jego grą, a kilka lat później wszedłem na egzamin do sali, w której siedział jako jeden z członków komisji! Potem został opiekunem mojego roku.
Wszystko wskazuje na to, że nie będziesz narzekał na brak pracy. Ukończyłeś wydział aktorski raptem kilka miesięcy temu, a już masz na koncie kilka ról i otrzymujesz kolejne propozycje.
Mam nadzieję, że będzie dobrze. Grałem już trochę w filmach. Między innymi w "Ostatnim klapsie", o którym może być głośno jesienią, gdy wejdzie do kin. Wcielam się w nim w producenta filmów porno z Japonii. To facet w stylu mafiozów z Yakuzy. Dzięki tej roli mogłem trochę krzyczeć na planie po japońsku (śmiech).
Przez dwa lata występowałem w roli Fryderyka Chopina w spektaklu warszawskiego Teatru Dramatycznego "Klub polski". Wszystko zależy od odwagi. Paweł Miśkiewicz, reżyser sztuki, nie bał się obsadzić mnie w takiej roli. Zainspirowała go niejednoznaczność mojego bohatera. Bo kim był Chopin? Polakiem? Francuzem? Mam nadzieję, że w przyszłości czekają mnie tego typu wyzwania.