Prowadzi kulinarnego bloga, wojował z Sokołowem i nie ma skrupułów w "Top Chefie". Poznajcie Piotra Ogińskiego

Piotrek prowadzi bloga "Kocham Gotować" od kilku lat. Na Facebooku polubiło go już 118 tysięcy osób, a od czasu, gdy widujemy go w środowe wieczory na antenie Polsatu, liczba ta systematycznie wzrasta. My wróżymy mu wielki sukces.
Piotr Ogiński Piotr Ogiński mat. prasowe

Top Chef

Od dwóch tygodni na antenie Polsatu możemy oglądać oparty na zagranicznym formacie program kulinarny "Top Chef". Wyselekcjonowani przez producentów programu zawodowi kucharze w każdym odcinku podejmują specjalne kuchenne wyzwania. Co tydzień odpada jeden uczestnik, tak by w końcu tylko najlepszy z najlepszych uzyskał tytuł "Top Chefa" i zgarnął 100 tysięcy złotych. Obecnie zostało 12 śmiałków. Wśród nich kilka osobowości, które znacząco wyróżniają się na tle całej grupy. Jedną z nieoficjalnych gwiazd show jest Piotr Ogiński. Kamera go lubi, a on nie wzbrania się przed bezpośrednimi komentarzami.

Piotr Ogińskimat. prasowe

W ostatnim odcinku "Top Chefa" Ogiński pokazał, jak bardzo jest zdeterminowany i skupiony na wygranej. W pierwszym zadaniu kucharze mieli 30 minut na przygotowanie koreczków z owoców morza. Całe danie miało zmieścić się na jednej wykałaczce. Nikt jednak nie spodziewał się, że w spiżarni jest ograniczona ilość ośmiornic, małży świętego Jakuba, langustynek i krewetek. Na te ostatnie, duże szare okazy, wszyscy ostrzyli sobie zęby. Obowiązywała jednak zasada: kto pierwszy, ten lepszy. A pierwszy był właśnie Piotr Ogiński, który ze spiżarni wyniósł kilka dorodnych krewetek. Znacznie więcej niż było potrzeba jednej osobie do przygotowania kilku koreczków. Inni mieli mu to za złe:

Wziął chyba z pięć 8-centymetrowych krewetek! Po co mu było ich aż tyle? Z dwóch tak dużych wyszłoby spokojnie 15 koreczków - powiedział Piotr Ślusarz. - No sorry, ale może trochę szanujmy innych ludzi, którzy też chcieliby z nich skorzystać.
Każdy polował na te krewetki, więc rozeszły się jak cukier w PRL-u - powiedział Sylwester Lis.
Zabieranie głównego składnika komuś było nie fair. Na tym etapie zaczęła się już walka na noże, po prostu chamska rywalizacja - Robert Świątek.

Ogiński nie miał sobie jednak nic do zarzucenia.

Postanowiłem szybko dobiec do spiżarni, wziąć, co potrzebuję, a produktów nie było tak dużo, więc kto pierwszy, ten lepszy - mówił Ogiński.

Buty nie zabrakło mu także w rozmowie z prowadzącym, Grzegorzem Łapanowskim, który jeszcze na etapie przygotowywania koreczków miał kilka uwag do dania Ogińskiego.

Czarujesz, czarujesz, ale powiedz mi - zaczął delikatnie Łapanowski. - Czy takie gigantyczne kawałki chorizo, to jest faktycznie coś, co chciałbyś zjeść na wykałaczce?
To się musi trzymać, musi być smaczne - mówił pewnie Ogiński.

Piotr Ogińskimat. prasowe

Pewność siebie zagłuszyła dobre rady Łapanowskiego. Gdy sędziowie oceniali jego czosnkowe krewetki z mango i chorizo, nie mieli zachwyconych min.

Nie wydaje ci się, że to chorizo było jednak nieco za duże? - spytała Ewa Wachowicz.
No właśnie to miałem powiedzieć - odpowiedział Ogiński od razu. - To chorizo jest tutaj trochę za duże. Mogłem to zrobić w inny sposób. Mogłem użyć cienkich plasterków, ale wyszło jak wyszło.

Jego akt skruchy skrytykował natychmiast Wojciech Modest Amaro, pierwszy kucharz w Polsce wyróżniony gwiazdką Michelin.

Nigdy tak nie mów - zaczął zdecydowanie. - Idź w zaparte.

Ogiński chyba nie powinien mieć problemów, aby akurat tę radę przyjąć sobie do serca. W programie ma szansę zajść wysoko, bo czego, jak czego, ale tupetu mu akurat nie brakuje. Tak samo jak silnych łokci do rozpychania się. To już więcej niż połowa sukcesu. Reszta to determinacja i talent: z nimi też nie jest najgorzej. Dlaczego?

Piotr Ogiński Piotr Ogiński Screen Facebook.com

Piotr Ogiński

Piotr Ogiński ma 26 lat, pochodzi z Krakowa, ale mieszka na zachodnim wybrzeżu północnej Anglii. Piotr skończył dwuletnią szkołę zawodową o profilu gastronomicznym, ponieważ, jak sam twierdzi, od zawsze wiedział, że to z kuchnią chce się związać zawodowo w przyszłości. Po graduacji wyjechał szukać pracy za granicą. Tak trafił do renomowanej restauracji śródziemnomorskiej Ego w Liverpoolu. Od najniższego stanowiska pokonał drogę na sam szczyt. Po 3 latach ciężkiej pracy został sous chefem.

Piotr OgińskiScreen Youtube.com

Jego specjalność to kuchnie: tajska, włoska, francuska i hiszpańska. Choć przez rok pracował w Manchesterze, wrócił do Liverpoolu, gdy włoska restauracja Zizzi zaproponowała mu stanowisko szefa kuchni. Teraz znów wrócił do Ego, ale pracuje tam tylko 3 dni w tygodniu, resztę czasu poświęca blogowi.

Piotr Ogiński Piotr Ogiński Screen Facebook.com

Siemanko, witajcie w mojej kuchni!

Piotr od kilku lat prowadzi bloga, a raczej vloga kulinarnego - "Kocham Gotować". Na Facebooku ma prawie 120 tysięcy fanów! Skąd taka popularność?

Zawdzięczamy to ogólnemu zainteresowaniu gotowaniem. Coraz częściej w telewizji pojawiają się programy o gotowaniu, w marketach pojawiają się produkty z całego świata, to wszystko sprawia, że chcemy eksperymentować i szukamy inspiracji w internecie - tłumaczył Ogiński w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Na swoich filmikach, które zawsze zaczyna hasłem "Siemanko, witajcie w mojej kuchni!", pokazuje, jak przyrządzić najróżniejsze dania, testuje produkty kulinarne oraz podsuwa ciekawe pomysły. Ostatnio na przykład podał przepis na pierogi z dynią, 5 domowych sposobów na kaca oraz porównał domowy tatar z tym wyprodukowanym przez firmę Sokołów. I to właśnie wtedy rozpętała się wokół niego burza.

Kocham Gotować, Piotr Ogiński Kocham Gotować, Piotr Ogiński Screen Facebook.com

Kocham Gotować kontra Sokołów

O Piotrku zrobiło się naprawdę głośno, gdy na swoim blogu "Kocham Gotować" dokonał oceny tatara produkowanego przez firmę Sokołów. Przeprowadził swój własny test. Porównał ich tatara wołowego z takim domowej roboty z mięsa kupionego na targu. Koniec był zaskakujący. Z jego filmu wynikało, że pierwszy produkt nawet po usmażeniu nie zmienia barwy, co rodziło podejrzenia, że w jego składzie znajduje się coś niezbyt zdrowego. Filmik zrobił furorę w sieci i wywołał lawinę negatywnych komentarzy pod adresem producenta.

Kocham GotowaćScreen Facebook.com

Sokołów zmusił Piotra do usunięcia owych filmików.

Autentycznie się wystraszyłem. Nie robiłem wokół tego żadnego zamieszania, wolałem zostawić całą sprawę w spokoju. Filmy szybko usunąłem i myślałem, że będzie po wszystkim, że to koniec sprawy. Skoro nagrania, które się im nie podobały zniknęły, to wszystko w porządku i temat zakończony. Nie jestem prawnikiem tylko kucharzem - powiedział w rozmowie z NaTemat.pl.

Sokołów postanowił przed sądem domagać się od Piotra Ogińskiego 150 tysięcy złotych odszkodowania za krytyczną recenzję tatara produkowanego przez firmę (oraz filmik, w którym Piotrek negatywnie ocenił także parówki z Sokołowa). Pieniądze miałby wpłacić na konto fundacji Anny Dymnej "Mimo wszystko".

Potem przyszło drugie pismo, z którego wynika, że 18 września mam rozprawę w sądzie w Gliwicach. Sokołów domaga się ode mnie 150 tysięcy złotych. Jak to wszystko zobaczyłem, to aż zbielałem. To jest dla mnie abstrakcyjna kwota. Nie wiem, co mam robić. Jak sobie tylko o tym pomyślę, to mi nogi miękną. Postaw się na moim miejscu. Jestem tylko pojedynczym człowiekiem, który musi to wszystko dźwignąć na swoich barkach. Nagrałem filmik, czyli zrobiłem to, co robię. A skończyło się tak pozwem na 150 tys. złotych i aferą na cały internet. Wszyscy o tym mówią i piszą, wokół całej sprawy jest sporo szumu, ale w całej sytuacji, to ja jestem na najgorszym miejscu i czuję się w tym po prostu zagubiony. Ostatecznie to ja dostałem pozew. Trochę jak taka szara myszka, która przypadkiem sporo namieszała - dodał.

Kocham Gotować, Piotr Ogiński Kocham Gotować, Piotr Ogiński Screen Youtube.com

Kocham Gotować kontra Sokołów

Piotr nie spodziewał się takiego ataku ze strony firmy Sokołów. Fani jednak bardzo go wspierali. Wysyłali wiadomości, w których pisali, że są po jego stronie. Zaproponowali nawet, że każdy wyśle na jego konto złotówkę i w ten sposób zbierze na karę, jakiej żądała firma.

Dziękuję wam WSZYSTKIM za wsparcie w tych bardzo ciężkich dla mnie chwilach. Wczoraj miałem 175 tysięcy subskrybentów, a dzisiaj się czuję, jakbym miał 175 tysięcy przyjaciół. Dziękuję wam BARDZO, bez was bym się załamał! - napisała na swoim Facebooku.

kocham GotowaćScreen Facebook,com

Kocham Gotować, Piotr OgińskiScreen Facebook.com

Sokołów postawił vlogerowi warunek. Jeśli przeprosi ich na swoim oficjalnym Facebooku, zawrą ugodę, a sprawa zostanie wycofana. Piotrek zgodził się.

Odnośnie sprawy z tatarem. Moim celem nie było uderzanie w jakąkolwiek markę, ale zwrócenie uwagi na problem, z którym każdy kto ma pojęcie o gotowaniu się prędzej czy później zetknie. Żeby nie było, że nie potrafię przyznać się do błędu, przepraszam grupę Sokołów, chyba rzeczywiście trochę przegiąłem. A jeśli jeszcze kogoś to uraziło to sorry. Przyznaję, czasem mnie ponosi w moich komentarzach, ale taki właśnie jestem i pewnie się już nie zmienię. Liczę, że na tym wszystkim uda się zbudować jeszcze coś pozytywnego i wyciągnąć dla nas wszystkich jakąś naukę na przyszłość - napisał Piotr na swoim Facebooku.

Firma również wystosowała oświadczenie.

Przyjmujemy przeprosiny i w związku z tym zdecydowaliśmy się wycofać pozew wobec Pana osoby. Być może rozwiązanie, którego użyliśmy było niewspółmierne, jednak uważamy, że powinno się reagować w sytuacji nieobiektywnej oceny produktów, dobrego imienia firmy, jej pracowników i dostawców, za których pracodawca jest odpowiedzialny - napisał przedstawiciel firmy Sokołów w mailu do Ogińskiego.

Kocham Gotować, Piotr OgińskiScreen Facebook.com

Kocham Gotować, Piotr Ogiński Kocham Gotować, Piotr Ogiński Screen Facebook.com

Założył swojego anty-fanpage'a

Ogiński, który wraz z rosnącą popularnością zaczął coraz częściej słyszeć niezbyt miłe słowa o sobie, wziął sprawy w swoje ręce i zorganizował antyfanom specjalny profil na Facebooku.

Siemanko Hejterzy! Pojawiacie się coraz częściej na moich kanałach i stronach, dlatego też postanowiłem stworzyć dla Was odpowiednie miejsce w sieci. Zapraszam wszystkich hejterów na stronę ANTY Kocham Gotować - napisał na swoim fanpage'u.

Kocham Gotować, Piotr OgińskiScreen Facebook.com

Odzew nie był duży. Chyba ma więc jednak więcej fanów niż hejterów. Pomysł jednak bardzo spodobał się internautom.

Screen Facebook.comScreen Facebook.com

kocham Gotować kocham Gotować Internet

Inetrnet go pokochał

Internauci codziennie tworzą nowe memy z Piotrkiem i jego kanałem na Youtube.com w roli głównej. Nie ma chyba lepszego dowodu na rosnącą popularność.

kocham GotowaćInternet

kocham GotowaćInternet

kocham GotowaćInternet

kocham Gotować kocham Gotować Screen Facebook.com

Ma świetny kontakt z fanami

Za co kochają go ludzie? Może za to, że jest otwarty. Z widzami i czytelnikami rozmawia jak ze starymi znajomymi, a oni traktują go jak swojego przyjaciela. Ogiński chwalił się ostatnio zdanym prawem jazdy, oni dziękowali za świetne przepisy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA