Był rok 1989. 26-letnia Whitney należała do grona najlepszych wokalistek. Cztery lata wcześniej wydała debiutancki album, który osiągnął wielki sukces. Świat stał przed nią otworem. Wtedy też, na gali Soul Train Music Awards, poznała piosenkarza r'n'b Bobby'ego Browna. Para wzięła ślub w 1992 roku, a w 1993 na świat przyszła ich córka, Bobbi Kristina.
Już od samego początku trwania związku pojawiały się plotki o karczemnych awanturach między małżonkami oraz nadużywaniu narkotyków. Byli dwa razy w separacji, ale nigdy nie mogli bez siebie długo wytrzymać.
Pod koniec lat 90. sytuacja się pogorszyła. Whitney, uważana dotąd za profesjonalistkę, zaczęła spóźniać się na koncerty i wywiady, niektóre po prostu odwoływała. W swoje występy nie wkładała tyle serca, co jeszcze kilka lat wcześniej. Najlepszym przykładem jest koncert artystki w Sopocie z 1999 roku. Wyczekiwane wydarzenie muzyczne rozczarowało Polaków. To nie była Whitney, którą znaliśmy i pokochaliśmy.
Pamiętny występ w Sopocie był tylko początkiem kontrowersji. W 2000 roku, na lotnisku na Hawajach, w bagażu Whitney i Bobby'ego znaleziono marihuanę. Ale nie wniesiono żadnych zarzutów.
W tym samym roku miała wystąpić na rozdaniu Oscarów. Na próbie przed galą zachowywała się dziwnie. Kiedy pianista zaczął grać piosenkę "Over the rainbow", wokalistka zaśpiewała zupełnie inny utwór - "The way we were". W książce o sekretach hollywoodzkiej gali autorstwa Steve'a Ponda możemy przeczytać:
Po takiej próbie producenci show nie chcieli ryzykować i zwolnili Whitney.
W 2002 roku w wywiadzie tłumaczyła:
W 2002 wydała album, który spotkał się z mieszanymi recenzjami. Jej kariera się załamała. Do tego artystka bardzo schudła. Przypuszczano, że choruje na anoreksję. Zaprzeczyła jednak tym plotkom.
Plotki o anoreksji i problemach Whitney z narkotykami stawały się coraz głośniejsze. W 2002 roku, z okazji wydania nowej płyty, udzieliła wywiadu Diane Sawyer w amerykańskiej stacji telewizyjnej ABC. Odbił się on szerokim echem na całym świecie i miał rekordową oglądalność. Jedna z jej wypowiedzi wzbudziła wiele kontrowersji.
Jest to cytat z malowidła Keitha Haringa. Może i twierdziła, że nie paliła cracku, ale w wywiadzie przyznała się do zażywania innych substancji. Powiedziała także, iż doniesienia o tym, że mąż ja bije są nieprawdziwe.
W 2004 roku cały świat mógł zajrzeć do domu Whitney i Bobby'ego. Wystąpili w reality show "Being Bobby Brown". Nie był to najlepszy krok dla Whitney. Jej wizerunek tylko się przez to pogorszył. Została przedstawiona w nie najlepszym świetle. W domu Brownów awantury były na porządku dziennym, para nie szczędziła sobie ostrych słów i przekleństw. Wszyscy zastanawiali się, co dzieje się z tą wspaniałą wokalistką i czy ktoś jest w stanie jej pomóc.
Chociaż krytycy zmieszali reality show z błotem, program bił rekordy popularności.
W końcu gwiazda przyznała, że ma problem. W 2005 roku zgłosiła się do kliniki leczącej uzależnienia. Niestety, silnej woli nie starczyło jej na długo. W 2006 roku amerykańskie tabloidy twierdziły, że jest w strasznym stanie. Podobno na całe dnie zamykała się w łazience i paliła crack, chociaż wcześniej zarzekała się, że tego nie robi. Do tego utrzymywała, że widzi demony. Na szczęście wróciła na leczenie. Było na tyle skuteczne, że poszła po rozum do głowy i złożyła pozew o rozwód z Bobbym Brownem. Uzyskała też pełne prawo do opieki nad ich córką, 19-letnią dziś Bobbi Kristiną.
W 2009 roku udzieliła bardzo szczerego wywiadu dla Oprah Winfrey.
Potwierdziła także, że Bobby Brown nigdy jej nie bił. Ale prześladował ją psychicznie. Wspomniała także taką sytuację:
Dawne demony ponownie dały o sobie znać. Whitney nie potrafiła poradzić sobie z uzależnieniem. W maju 2011 roku zgłosiła się na leczenie. Jej rzeczniczka Kristen Foster w oświadczeniu napisała:
Wydawało się, że po tej kuracji wyszła na prostą. Ostatnie dni jej życia niestety wskazują na coś innego.
Ostatnie zdjęcia Whitney wskazywały, że z artystką znowu dzieje się źle. W czwartek pojawiła się z jednej z imprez poprzedzających rozdanie nagród Grammy. Z klubu wyszła w nie najlepszym stanie. Drażnili ja fotoreporterzy. Za to przy fanach od razu stawała się weselsza, z uśmiechem rozdawała autografy, jednego z wielbicieli przytuliła.
W sobotę o godzinie 15:55 amerykańskiego czasu, w pokoju hotelowym w Beverly Hills Hotel, stwierdzono zgon Whitney Houston. Została znaleziona w wannie. Na razie nie jest znana przyczyna jej śmierci, w pokoju nie było narkotyków ani alkoholu. Znaleziono za to leki na receptę, dlatego też podejrzewa się nienaumyślne ich przedawkowanie.
My jednak na zawsze zapamiętamy ją taką - piękną, uśmiechniętą i z radością patrzącą w przyszłość.