Aktorka wcielająca się aktualnie w czarny charakter serialu "Julia" zdecydowanie padła ofiarą nadgorliwych fanów Photoshopa. Na okładce "Cosmopolitan" widzimy piękną, ale zupełnie sztuczną kobietę. Zdjęcie Marty przypomina nam kreator postaci w grze "The Sims". Graficy z sukcesem pozbyli się śladu jakiejkolwiek emocji z twarzy Marty. Taka perfekcyjna twarz bardziej przeraża, niż zachwyca. My wolimy Martę bez ingerencji grafików- jest wystarczająco ładna i nie musi korzystać z photoshopowych trików.
Mamy do czynienia z precedensem - takiego retuszu na plakacie reklamującym sztukę jeszcze nie widzieliśmy. Graficy zmienili zupełnie twarz Katarzyny Figury, tworząc plakat spektaklu "Matka i dziecko- letni dzień". To "dzieło" to kolejny dowód na to, że co za dużo, to niezdrowo. Figura nie tylko wygląda sztucznie, ale też po prostu śmiesznie. A przecież i bez photoshopa jest uznawana za polską seksbombę. Po co to było?
Justyna Steczkowska jest ładną kobietą o fenomenalnej figurze (z talią osy włącznie). Nie rozumiemy więc, dlaczego graficy magazynu "Elle" postanowili przerobić zdjęcie gwiazdy na dziwnego awatara. Steczkowska zupełnie nie przypomina siebie, ma nienaturalną twarz, która wygląda jak namalowana.
Julii Pietrusze nie można odmówić urody. Zastanawia nas więc, dlaczego jej zdjęcia z kampanii dla firmy kosmetycznej Olay są tak bardzo wyretuszowane. Graficy pozbawili aktorkę nie tylko ludzkich rysów, ale też postarzyli 23-letnią gwiazdę o co najmniej kilka lat.
A tak wygląda Julia bez "pomocy" grafików:
Myślicie, że przesadzanie z Photoshopem to domena Polaków? Nic bardziej mylnego. Ostatnio temat retuszowania zdjęć po raz kolejny poruszył świat. Tym razem poszło o reklamę koncernu L'Oreal i zdjęcia Rachel Weisz, która została twarzą marki. Zdjęcia brytyjskiej aktorki wyretuszowano tak, że z 42-letniej, ładnej kobiety stworzono komputerową postać, której można by dać najwięcej 25 lat. Kampania wywołała oburzenie. Brytyjczycy twierdzą, że wyretuszowane fotki gwiazdy wprowadzają konsumentów w błąd. I trudno się z tym nie zgodzić. Perfekcyjny wygląd Weisz na zdjęciach to nie zasługa kosmetyków L'Oreal, ale umiejętności grafików komputerowych.
Aktorka przezywa ostatnio ciężkie chwile po rozstaniu z Ashtonem Kutcherem. W lutowym numerze "Harper's Bazaar" udzieliła jednak dość optymistycznego wywiadu. Powiedziała, że nie wstydzi się swojego ciała i przemijających lat. Ciekawe więc, dlaczego pozwoliła fotoedytorom na ostry retusz swoich zdjęć. Porównując zdjęcia wychudzonej, zmęczonej Demi z tworem grafików na okładce pisma, nie widzimy ani grama podobieństwa.