Na wczorajszym pokazie filmu "Szczęśliwego Nowego Jorku" pojawiła się dawno niewidziana Irena Karel. Szczelnie otulona ciemnym płaszczem nie przypominała dawnej seksbomby. Jednak za to bez trudu można było dostrzec coś innego...
WBF
To coś innego to dojrzała, nieprzemijająca urodę. Niegdysiejszy prowokujący seksapil zastąpiły klasa i elegancja. Choć Irena Karel nie jest częstym bywalcem salonów, to jednak jeżeli już pojawi się na jakiejś imprezie, zawsze wygląda nienagannie. Mimo 70 lat wygląda świeżo i modnie. Klasyczne elementy garderoby przeplata z młodzieżowymi dodatkami.
WBF
Najnowszym obrazem, w którym możemy oglądać Irenę Karel, jest film "Róża" z 2012 roku. Wcześniej przez 6 lat grała Janinę Borosiukową w serialu "Plebania". Dziś aktorka nie musi jednak zaprzątać sobie głowy czekaniem na telefon od producenta z kolejną propozycją zawodową. Od kiedy bowiem została milionerką, nie obawia się o swoje finanse.
fot. KAPIF
W 2011 roku aktorka została właścicielką terenów naprzeciwko warszawskiego zoo, które należały przed wojną do jej rodziny. Dziś Irena Karel w filmach może grać praktycznie jedynie dla przyjemności. Żałujemy jednak, że tak rzadko mamy okazję oglądać na ekranie tę wspaniałą artystkę. Jej słynnych ról nie możemy wymazać z pamięci, a zwłaszcza tych scen, gdzie była bez ubrania...
Kiedy Irena Karel pojawiała się w filmie, widzów zawsze przechodził dreszczyk emocji. Szczególnie wtedy, gdy ta zjawiskowo piękna aktorka brała udział w rozbieranych scenach. Mogliśmy ją oglądać w takich produkcjach jak "Pan Wołodyjowski", "Przygody pana Michała", "Poradnik matrymonialny", "Chłopach" czy "Kochaj albo rzuć".
screen z Youtube.com
Jej uroda i wdzięk nie przeminęły z czasem. Aż dziw, że dziś na imprezach pojawia się sama. Dawniej mężczyźni zabiegali o jej towarzystwo. U jej boku można było zobaczyć m. in. Tadeusza Rossa czy Andrzeja Łapickiego. Jednak największą miłością jej życia był Zygmunt Samosiuk. Jego śmierć w 1983 roku, aktorka, bardzo przeżyła. Na kilka lat zaszyła się w domu i stroniła od ludzi.
mat.prasowe
Mamy nadzieję, że wszystkie złe chwile Irena Karel ma już za sobą. Oglądanie jej zarówno kiedyś, jak i dziś sprawia nam niebywałą przyjemność. Aktorka wygląda naprawdę świetnie. W latach 60. nazywano ją "polską Brigitte Bardot", a dziś, ze względu na jej nieprzemijającą urodę, z powodzeniem możemy nadać jej miano "polskiej Sharon Stone".
Ile w niej słodkiej żony "Czterdziestolatka"? Niewiele. Anna Seniuk kończy 70 lat
East News
Agencja Gazeta
Screen z youtube.com